Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog Ewy Kiedio

Tuż obok

blog Ewy Kiedio
2 marca 2010

Pofrunie hen...




Gdy spotkałyśmy się w British Museum odpadał jej kawałek nosa. Nieznana kobieta, zmumifikowana 2700 lat temu pociągnęła mnie w krąg vanitas vanitatum, choć myśli wykluły się niekoniecznie czarne, a na horyzoncie pobłyskiwało coś bardzo jasnego. Niewątpliwie miała już przed oczami tę samoświadomość, za którą tęsknił Brandstaetter, pisząc: „Ach, jak niewiele wiem o sobie, chociaż pragnę, aby wszystko cokolwiek myślę i mówię, i piszę przylegało do mnie jak maska pośmiertna do twarzy”.

Niespodziewanie znalazłam się daleko, o dwa metry dalej. Nie jest to metafora przestrzenna, zadziałało kilkanaście par łokci wyciągających się po zdjęcie. Aparaty wymierzone w twarz kobiety, która kiedyś żyła własnym życiem, po chwili węszące już pod bandażami spowijającymi mumie kotów i pawianów, przetrząsające swym szklanym okiem zbiory broni, monet i ceramiki. A myśleć będziemy w domu. Albo: a myśleć nie będziemy wcale.

Druga wersja tych samych działań: „posłucham ja cię później”. Koncert dość kameralny, dostarczający wzruszeń być może i refleksji. Może także tej połowie sali, która śledzi go poprzez ekrany swoich telefonów, ustawiona na rejestrowanie filmu – na… nie wiadomo co… na przyszłość. Na pomnik trwalszy niż… nie dosłyszałam.



Polecamy książkę Ewy Kiedio:



Ewa Kiedio poleca:

Dywiz - pismo katolaickie


Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (56)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?