Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog Ewy Kiedio

Tuż obok

blog Ewy Kiedio
15 maja 2010

Śpiewających tramwajów już nie ma




„Czy to jest tramwaj warszawski?” zatrzeszczało obok mojego ucha, gdy jakiś czas temu jechałam do pracy, z wielką pewnością w Warszawie. „Niemożliwe – odpowiedział zdarty głos sam sobie. – Warszawskie tramwaje były zawsze śpiewające!”. Aby nadrobić ten brak, mężczyzna, głosu właściciel, zaczął improwizowany recital piosenek w tonie przedwojennych, w treści zaś mocno politycznych. Pozostawiając na boku ich zaangażowaną wymowę, muszę przyznać, że poczułam się ujęta.

Ten rodzaj wspólnoty, jaki wytwarza się między nieznanymi sobie ludźmi, którzy w zupełnie naturalny sposób zaczynają rozmawiać, ba! nawet śpiewać, po prostu dlatego, że razem znaleźli się na chwilę w tym samym miejscu – tramwaju, na przystanku, na placu – znany jest mi niemal wyłącznie z opowiadań i filmów. Własne doświadczenia tego rodzaju są na tyle rzadkie, że trudno im nawet z upływem czasu dać wiarę.

Jedno wspomnienie jednak pozostaje we mnie bardzo wyraźne – spontaniczne śpiewanie na placu przed Operą Lwowską. Dwie, trzy osoby, które rozpoczęły piosenkę; ludzie przystający, aby dołączyć się do tej przyjemności – najwyraźniej dla nich zwyczajnej, codziennej. Żadnych zdziwionych spojrzeń, zakłopotanych gestów. Jakiś rajski posmak. Dokładnie jak w filmie „Włóczędzy” ze Szczepkiem i Tońciem.



Polecamy książkę Ewy Kiedio:



Ewa Kiedio poleca:

Dywiz - pismo katolaickie


Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (56)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?