Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog Ewy Karabin

Okruchy dnia

blog Ewy Karabin
31 sierpnia 2011

Jak niewygodnie jest stać w rozkroku




Wiecie, że najsłynniejszy turecki poeta nazywał się Borzęcki i chadzał z Broniewskim na wódkę? Uwierzycie, że w Turcji rodzina może bezkarnie zabić dziewczynę z powodu jednego esemesa? Słyszeliście o brygadach, które co rano – zanim wstaną turyści – oczyszczają plaże nadmorskich tureckich kurortów ze zwłok nielegalnych emigrantów, którzy zginęli w trakcie ucieczki do Grecji? Nie? Przeczytajcie Zabójcę z miasta moreli Witolda Szabłowskiego.

Szabłowski skończył właśnie 31 lat i jest dowodem na to, że polski reportaż ma przyszłość. Urodził się w Ostrowi Mazowieckiej, niedużym mieście, „w którym życie było tak nudne, że trzeba było wymyślić sobie coś na boku. Wymyśliłem pisanie” – jak powiedział w jednym z wywiadów. Patrząc na dokonania Szabłowskiego, można życzyć tak nudnego otoczenia każdemu: najpierw studiował politologię w Warszawie i Stambule, gdzie jako stażysta telewizji CNN Türk przejechał Turcję wszerz i wzdłuż, a w 2006 r. dołączył do ekipy „Dużego Formatu”, gdzie spotkał ludzi, których nazywa swoimi mistrzami.

Szabłowski nie napisał folderu reklamowego Turcji, nie bał się poruszać tematów trudnych, bolesnych, wstrząsających. Tytułowy „zabójca z miasta moreli” to Ali Ağca (mało kto wie, że jego nazwisko prawidłowo powinno się wymawiać „ali aadża”), do którego rodziny udało się Szabłowskiemu dotrzeć. Nie zawahał się także przed rozmową z kobietą ocaloną przed honorowym zabójstwem z ręki własnego brata, spotkał się z byłymi prostytutkami, które zdecydowały się kandydować do parlamentu, aby móc opowiedzieć światu swoją historię. Szabłowski nie chce jednak szokować i bawić się tanią sensację – on chce zrozumieć. Gdy czytałam jego reportaże, miałam wrażenie, że śmiało mógłby za swoje motto przyjąć herbertowską frazę: „– pozwól o Panie [...] żebym rozumiał innych ludzi inne języki inne cierpienia”. Dlatego wsłuchuje się w głosy Turków maluczkich i wielkich, których spotyka zarówno w centrum Stambułu, jak i w wioseczkach na głębokiej prowincji. Słucha opowieści o bucie, którym rzucono w George’a Busha i o życiu seksualnym współczesnych Turków. Nie boi się zmierzyć z mitem, opowiadając o dziele Atatürka, ani zderzyć z kliszą przewodników turystycznych, przybliżając okoliczności powstania perły osmańskiej architektury – Selimiye Camii. I wyjaśnia definitywnie, kto zwyciężył pod Wiedniem.

Dlaczego Turcja jest tak fascynująca? Szabłowski odpowiada na to pytanie już we wstępie do książki: „Zachód uważa ich za fanatyków. Wschód – za sługusów Zachodu. Al-Kaida przeprowadza nad Bosforem zamachy, a Unia Europejska od pół wieku nie chce Turcji przyjąć. Bo za duża i zbyt obca kulturowo.
Nasz prom dopłynął na środek cieśniny. Z daleka patrzymy na dwa mosty, które spinają brzegi Bosforu. Poeta Tayfun patrzy to na europejski, to na azjatycki brzeg. Wreszcie wzdycha:
– Każdy Turek jest takim mostem”.



Ewa Karabin poleca:

Dywiz - pismo katolaickie


Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

2011-11-16 15:56:09 - SnIsYcTWmK

Alright alright alright that's exactly what I ndeeed!


Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (58)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?