Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog Zbigniewa Nosowskiego

Lepiej krótko niż wcale…

blog Zbigniewa Nosowskiego
7 listopada 2011

Jak nie bronić księdza Bonieckiego




Warto otwarcie i uczciwie powiedzieć, że w słusznej obronie ks. Adama Bonieckiego padło, niestety, kilka argumentów bardziej lub mniej niesłusznych, nietrafionych, stronniczych, a niekiedy wręcz bezsensownych. Poniżej ich, z konieczności krótki, przegląd. Ulegając im, wpadamy w ślepe uliczki, z których czasem trudno wybrnąć.

Apostazja. To nawet nie argument, lecz gest oburzenia. Skoro Kościół tak traktuje ks. Bonieckiego, to występuję z Kościoła. Tego typu głosy można było usłyszeć i od internautów, i od celebrytów. Trudno o większy nonsens niż występowanie z Kościoła w imię solidarności z księdzem, wiernym sługą Chrystusa, od lat kochającym Kościół na dobre i na złe…

Przestępstwo. Niektórzy sądzą, że uciszając Bonieckiego, marianie gwałcą konstytucyjną wolność słowa albo wręcz okazują skłonności totalitarne. A przecież tu nie o wolność wypowiedzi chodzi czy o pogwałcone prawa człowieka. Każda korporacja dużo bardziej gwałci swobodę swych członków niż księża marianie, a uznajemy to za dopuszczalne. Tu chodzi - jak pisałem w komentarzu „Złota zasada do lamusa” i jak pisał ks. Andrzej Draguła w komentarzu „O publicystyce i duchu sekciarstwa” – o skrajnie stronnicze zawężenie rozumienia katolickości. Wszak ks. Boniecki nie naruszył jedności katolickiej w niczym, co konieczne, więc i zakaz jest bezzasadny.

Wstyd za Kościół. Sam użyłem dość podobnej formuły, pisząc w pierwszym moim komentarzu: „Wstydzę się, że jest to możliwe w moim/naszym Kościele”. Jest jednak zasadnicza różnica między wstydzeniem się en bloc „za Kościół” a wstydzeniem się, że w moim/naszym Kościele możliwe jest podejmowanie tak istotnych decyzji wobec tak ważnej osoby publicznej w tak nieodpowiedzialny sposób i bez żadnego publicznego uzasadnienia.

Frakcyjność. Zauważalne jest, niestety, wykorzystywanie spontanicznego odruchu protestu do "marketingowego" umacniania swojej własnej, stronniczej tożsamości. Dla ks. Adama, o ile rozumiem, katolicyzm otwarty to nie jedno ze „stronnictw” w Kościele, lecz głęboka katolicka tożsamość połączona z ewangeliczną otwartością na innych. Nie jest więc obecnie właściwe tworzenie nalepkowej „frakcji Bonieckiego”. Potrzebne jest raczej upominanie się, że w samym sercu katolicyzmu musi być miejsce dla takich jak redaktor senior „TP”. Jego nie można wypchnąć na margines Kościoła.

Bezbłędny Boniecki. Traktowanie ks. Adama jako nieomylnego posiadacza prawdy rozmija się z kolei z tym, jak on sam traktuje swoją publicystykę i aktywność publiczną. On chce zapraszać do refleksji, wskazywać kierunki myślenia, czasem wyrażać wątpliwości. Uznanie, że on zawsze ma rację, to traktowanie go jako „nieomylną wykładnię”. Chyba mu nieswojo w tym kostiumie.

Uciszyć Rydzyka! Takie słowa są zrozumiałe jako odruchowa reakcja, ale jako argument są nietrafione. Bo czy uciszenie Rydzyka usprawiedliwiałoby uciszenie Bonieckiego? Tu nie ma symetrii! A przede wszystkim – ja wcale nie chcę, żeby o. Rydzyk otrzymał zakaz wypowiadania się publicznie. Chciałbym natomiast, żeby stworzone przez niego media były bardziej katolickim (tzn. powszechnym), a mniej partyjnym głosem w naszych domach – żeby można było kontynuować dobre strony Radia Maryja, unikając jego wad.

Co powiedziawszy, podtrzymuję, że „bronię księdza Bonieckiego”, co oznacza: bronię powszechności naszego Kościoła.



Polecamy książki Zbigniewa Nosowskiego:



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

2011-11-16 17:26:13 - IdSpZcHihIkw

I am totlaly wowed and prepared to take the next step now.


2011-11-16 13:37:03 - YjOsrJuEjuQW

Unebileavble how well-written and informative this was.


2011-11-11 15:19:43 - monika

Również bardzo dziękuję za ten głos rozsądku. Z przerażeniem momentami obserwowałam burzę, która rozpętała się wokół zakazu. W pewnym momencie, mimo że ja również jestem "przeciwniczką zakazu", przeraziły mnie głosy zarówno po jednej jak i drugiej stronie barykady. Z jednej strony tryumfująca Fronda i p. Terlikowski, z drugiej też tryumfująca, bo pokazująca słabość Kościoła, Wyborcza i p. Palikot (bo on też się na swoim blogu w tej sprawie wypowiedział).

Wiem, że powyższe zdanie jest dużym uproszczeniem debaty, ale w pewnym momencie stwierdziłam, że jestem po środku i mam dość robienia a "zakazu" niezdrowej sensacji.

W każdym razie - dzięki!


2011-11-09 00:48:50 - freemikitwist

Ks. Tischner : Świenta prowda! :)

mikitwist.blox.pl


2011-11-08 19:47:55 - Christophoros

Bardzo dziękuję za ten głos rozsądku. Śledzenie komentarzy w żywo interesującej mnie sprawie ks. Bonieckiego było nieco przygnębiające, gdy zarówno po stronie zwolenników "zakazu", jak i - wbrew moim oczekiwaniom wobec podobnie do mnie myślących - przeciwników, znajdowałem wypowiedzi tendencyjne, niemerytoryczne i mnie osobiście żenujące. No i wreszcie ktoś ośmielił się skrytykować infantylne naklejki. Cieszę się, że mogę na Pana w takich sytuacjach liczyć. Pozdrawiam i życzę wielu łask:)


2011-11-08 14:12:44 - op_og

Rzeczywiście nie sposób nie zgodzić się z przedstawionymi argumentami. Marzy mi się natomiast taki stan rzeczy, w którym nie tylko Radio Maryja staje się mniej partyjnym głosem w naszych domach, ale też i "Tygodnik Powszechny" przestaje być gazetą jednej tylko partii.


2011-11-08 13:11:04 - Marcin Bednarski

Dziękuję za ten tekst. Opublikowany dzisiaj numer TP dobił mnie i myślałem, że już nikt z uznanych publicystów nie wysili się na wychylenie się z czymś takim


Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (149)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?