Komentarze
blog Ewy Kiedio
Tuż obok
12 listopada 2011
"Bracia Karamazow" - śmierdzący święci
„Świętość nie liczy się z ludzkimi regułami. Dlaczego to święty ma nie śmierdzieć po śmierci? Dlaczego świętym nie miałby zostać wielki grzesznik i zbrodniarz?” – pisał jakoby Fiodor Dostojewski w liście kierowanym do początkującego literata. „Jakoby”, bo list ten trzeba by uznać za apokryf sprytnie spreparowany przez Cezarego Wodziński w książce „Św. Idiota” (uważny czytelnik zauważy, że przypis wskazuje na pochodzenie listu z trzydziestego pierwszego tomu dzieł zebranych liczących tomów „raptem” trzydzieści). Już te dwa pytania powodują dziką galopadę myśli – nie dlatego, żeby nie przychodziły człowiekowi wcześniej do głowy i że nie uzyskał na nie dotąd dziesiątek świątobliwych odpowiedzi. Gdy jednak chodzi o lekturę Dostojewskiego, można się spodziewać, że to tylko zapowiedź burzy z gradobiciem, po której kolec duszy nie pozwoli na przysiadanie.
Książkę Wodzińskiego ściągnęłam z półki po lekturze tekstu Waldemara Sulisza („Dziennik Wschodni”) recenzującego spektakl „Bracia Karamazow” Teatru Provisorium z Lublina. Gdzie w „Braciach Karamazow” jurodiwy? – zastanawiałam się, niesiona zapałem, ale i zdziwieniem, bo w artykule Sulisza jurodiwy pojawia się wyjątkowo często. Ba, cały spektakl nazwany jest „przewrotnymi, owocnymi rekolekcjami Jurodiwego”, który „w transie widzi zaświaty, żyje poza dobrem i złem, eksperymentuje i przekracza wszelkie, dozwolone granice. Postawi świeczkę przed karczmą, a na monastyr splunie”. Czy spektakl jest tak rewelacyjny, jak zapowiada to recenzja? Ja mówię: „Sprawdzam!”. W Warszawie będzie go można obejrzeć 16 listopada w Teatrze na Woli.
W ciągu dni, jakie zostały do tego czasu, warto zajrzeć do książki Wodzińskiego, bo to jego spojrzenie na Rosję i dzieło Dostojewskiego w znacznym stopniu odcisnęło się na interpretacji proponowanej przez Teatr Provisorium. Jak zaznacza reżyser spektaklu, Janusz Opryński, wykłady Wodzińskiego i lektura jego książek towarzyszyły całemu zespołowi przy pracy.
A na podrażnienie przed spotkaniem z „Braćmi Karamazow” jeszcze fragment ze wspomnianego listu-apokryfu: „Piękna rodzinka. A jak w niej wrze! Jakby sam diabeł wmieszał się między Karamazowów i igrał sobie dowoli z człowiekiem. A czy nie wmieszał się naprawdę? Nie zamazał ogonem boskiego obrazu w człowieku? Nie sprawił niby pomieszania przyrody? Niech się Pan przygląda, jak obłęd wędruje między ludźmi, jak twarze i myśli wykoślawia, jakie upadki i padaczki powoduje. I niech Pan bacznie wypatruje w tym wędrowaniu śladów niewidzialnej świętości... Człowiek to bydlę, ale jedyne bydlę, któremu objawia się świętość”.
Polecamy książkę Ewy Kiedio:
Ewa Kiedio poleca:
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
2011-12-13 12:21:19 - cwodzins@ifispan.waw.pl
Miła Pani, gratuluję spostrzegawczości! Należy Pani do rzadkiej rasy czytelników/czytelniczek, czytających przypisy. A ilu było takich, którzy nie czytając, popadli w poważne tarapaty "hermeneutyczne"! Podam Pani jeden przykład: wybitny znawca - niestety, nie żyjący już - FMD i Rosji, Zbigniew Podgórzec, zbeształ mnie niegdyś, żem go nie powiadomił o nieznanym - mu - liście Fiodora Michajłowicza. Zagraniczni wydawcy różnie sobie radzą z tym przypisem, najczęściej - zmieniając numerację tomów, w przekonaniu, że w polskim wydaniu jest błąd. Pozdrawiam serdecznie, Cezary Wodziński
2011-11-16 21:07:09 - tUUZyxscgMx
Didn't know the forum rules alowled such brilliant posts.
2011-11-16 13:38:59 - uRrXllDrYxewk
Gee wlikliers, that's such a great post!
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.