Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog ks. Andrzeja Draguły

Mój komentarz do wszystkiego

blog ks. Andrzeja Draguły
30 stycznia 2012

O sztuce umiaru i duchu sekciarstwa




Kuria w Legnicy wystosowała niedawno komunikat, który został odczytany w kościołach regionu lubińsko-polkowickiego. Dotyczył on działalności Grupy Apostołów Czasów Ostatecznych. Komunikat jest zwięzły. Informuje, że „działalność tej grupy nie jest w zgodzie z nauczaniem Kościoła rzymskokatolickiego” oraz że biskup legnicki „podjął starania, aby osoba przewodząca grupie, która nazywa siebie prorokiem czasów ostatecznych była posłuszna nauczaniu Kościoła. Mimo oficjalnego napomnienia wysiłki te nie przyniosły oczekiwanego rezultatu”. Grupa działa więc dalej.

Informacje, które pojawiły się w prasie, są więcej niż niepokojące. Przywódca grupy kwestionuje hierarchię kościelną. Uzurpuje sobie prawo do udzielania niektórych sakramentów świętych, które Kościół pozostawił w kompetencji kapłanom. Dokonuje też egzorcyzmów i mianuje egzorcystów, aby walczyli z demonami. Twierdzi, że jako prorok dostał takie prawo od samego Boga. Tytułuje się namiestnikiem Kościoła katolickiego. Prorok-guru pozwala sobie na upominanie konkretnych osób do nawrócenia (w swoich wizjach ujrzał te osoby w piekle), a nawet na przepowiadanie daty śmierci proboszcza.

Kiedy czytałem informacje o tej grupie, przypomniałem sobie historię powstania tzw. Armii Maryi (Armée de Marie), której założycielka Marie-Paule Guigère uznała się za inkarnację Maryi. Kiedy zwrócono uwagę jednej z przywódczyń grupy, że należy się podporządkować biskupowi, ta odpowiedziała, że biskupi są tylko ludźmi, a Matka ma bezpośredni kontakt z Bogiem. Takie postawienie sprawy w sposób oczywisty uniemożliwia dalszy dialog. Po przedstawieniu opinii właściwej kongregacji, grupa została oficjalnie uznana za niekatolicką.

Przytoczone tutaj dwa przypadki to nie pierwsze i nie ostatnie w historii Kościoła. Polska miała już swoją Oławę, a dzisiaj ma ks. Natanka. Orędzia, wokół których zbudowane są tego typu grupy, zawsze są do siebie podobne i padają na określony grunt. Z jednej strony poddają się temu „dusze nabożne”, które mają wyższą niż inni potrzebę życia duchowego, mistycznego, jakby silniejszy zmysł nadprzyrodzoności. Z drugiej strony, są to osoby, które podzielają bardzo jasną, dychotomiczną, by nie powiedzieć manichejską wizję świata, w której podkreśla się zwłaszcza nieustanną walkę Antychrysta z Bogiem, dostrzegając działanie Złego bez mała za rogiem. Po trzecie, są to ludzie, którzy mają potrzebę określonej wiedzy (to też gnostycyzm) dotyczącej przyszłości i wieszczą szybkie nadejście czasów apokaliptycznych. Tacy ludzie stanowią klientelę zarówno wróżek, jak i pseudoproroków.

Ostatnio napisałem na FB, że wierzę w Matkę Boża, co posprzątała po Ostatniej Wieczerzy i pomyła podłogi przed Wniebowzięciem. Zawsze bliższa była mi pobożność konkretu niż uniesień, pobożność czynu ponad wizjami duchowymi. Zapewne we właściwej pobożności trzeba zachować umiar między jednym a drugim i właściwą równowagę Marty i Marii. Nie wiem, o co bym się pytał dziecka o poranku, gdybym był ojcem: o to, czy zjadło śniadanie, czy o poranny pacierz. Przepraszam, jeśli kogoś tym gorszę, ale brzmi mi nieustannie w uszach Jezusowe „Wy dajcie im jeść”, przypominające o dwojakim obowiązku uczniów wobec tych, do których są posłani: nauczania i karmienia. Nadmierna dbałość o jeden z tych obowiązków z jednoczesnym uszczerbkiem dla drugiego zawsze będzie herezją. Z tymże tylko, że jakoś wciąż jeszcze nie słyszałem o grupie czy sekcie nadmiernie charytatywnej. Najczęściej zaczyna się od nadmiernej pobożności.


Polecamy książki ks. Andrzeja Draguły:



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

2012-02-03 07:23:25 - Autor

Do Pana Tomasza W.
Nie wiem, dlaczego chce Pan rozumieć dosłownie ów dylemat, to tylko skrót mający pokazać - jak zwykle - skrajnie schematyczne zachowania, które zapewne w rzeczywistości rzadko mają miejsce. A nadmierna to oczywiście wypaczona, ale zapewne nie w rozumieniu tych, których dotyczy.


2012-01-31 15:55:04 - Tomasz Wiścicki

A czy naprawdę trzeba wybierać między troską o śniadanie i troską o pacierz? Poza tym jakoś mnie razi ten "nadmiar pobożności" - dla mnie to jest raczej pobożność wypaczona, nie wiem, czy Pana Boga można wielbić za bardzo... I moim zdaniem to nie jest spór o słowa. A "nadmierną charytatywność" albo chyba lepiej - charytatywność wypaczoną, można bez trudu zobaczyć choćby w Holandii czy (ufam - w mniejszym stopniu, ale...) w Niemczech, gdzie Kościoły w dużej części zamieniły się w stowarzyszenia na rzecz naprawy świata, a pobożność - jakąkolwiek - trudno nieraz dostrzec. Zresztą w takim przypadku i ta naprawa świata robi się jakaś selektywna - zbiera się aluminium, bo jego produkcja jest energochłonna i zagraża środowisku (przykład autentyczny), ale zabijanie dzieci poczętych tudzież chorych staje się oczywistością, i to również dla ludzi dobrych i łagodnych, którzy osobiście muchy by nie skrzywdzili. Można więc wypaczyć i jedno, i drugie, a najczęściej oba.


2012-01-31 13:03:04 - ignacy

Księże Andrzeju,
bardzo mądry głos.
Pozdrawiam serdecznie,
Ignacy.


2012-01-31 12:44:03 - Autor

PS
No chyba że Salvation Army.


2012-01-30 19:00:27 - Bags ze Lwowa

Tekst (blog ks. A. D.) zastał mnie przy lekturze: Martin H. Padovani, Uleczyć zranione uczucia, Jak przezwyciężać trudności życiowe. Kraków 1997
i skojarzył się z tym fragmentem lektury:
Viktor Franki zauważył kiedyś, że w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat psychologia zajmowała się prawie wyłącznie ludzkim umysłem i ciałem. Wyraził on wtedy nadzieję, iż tyle samo czasu zostanie poświęcone zaniedbanemu duchowi ludzkiemu.
Wiemy, co dzieje się, gdy umysł lub ciało są pozbawione niezbędnej strawy. To dziwne, niemniej jednak ignorowaliśmy spragnionego człowieczego ducha. [...]
Jako ludzie, nie jesteśmy jedynie wolnymi duchami lub duszami potrzebującymi zbawienia. Składamy się również z umysłu i ciała, i czeka nas wyboista droga przez życie, jeśli będziemy usiłowali być istotami duchowymi, nie starając się być ludźmi. Teologia musi w jakiś sposób uwzględnić ludzką naturę człowieka, tak samo jak
prawdziwa psychologia musi towarzyszyć duchowemu składnikowi tej kompozycji, którą stanowi człowiek.


Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (167)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?