Komentarze
minutowe dialogi Atrakcyjnej Arabessy i Jasia Humusa
Mini-multi-kulti
18 kwietnia 2012
Stanisław Strasburger, Rana SibliniKocham cię, a kochanie moje to… dobrobyt
- Ostatnio Firaz opowiadał mi o swojej dziewczynie. Zakochał się jeszcze jako chłopiec, wiesz, wielka, romantyczna miłość w orientalnym stylu. Codziennie wyglądał jej z okna sklepu taty, jak drugą stroną ulicy wracała ze szkoły. Dziewczyna z początku go nie chciała, ale wreszcie dopiął swego i od dwóch lat są parą. Oboje pracują i nieźle zarabiają, nawet utrzymują swoich rodziców. Kiedy mi to opowiadał, zapytałem się, dlaczego nie zamieszkają razem. – Najpierw muszę zebrać więcej pieniędzy – odrzekł i zanim zdążyłem się odezwać, dodał: – Poza tym, na co mi te jej pierdułki w łazience? Szminki, szczotki, lakiery, Bóg wie co jeszcze... I tak mnie to czeka, ale nie muszę się spieszyć. – Powiedz, jak to jest, Arabesso? Firaz ma dziewczynę swoich marzeń, a ich związek sprowadza się do wychodzenia na drinka i po zakupy dwa razy w tygodniu!
- Jak wiesz, zamieszkać razem bez ślubu nie jest u nas łatwo. Ludzie z trudem akceptują taki układ. A jeśli mowa o małżeństwie, to biedny Firaz musi zarobić na mieszkanie, dwa samochody i oczywiście na gosposię!
- Sugerujesz, że trzydziestoletni Libańczyk tak bardzo boi się postawić w domu, że ze swoją wielką miłością woli stać na spocznij?! Kiedy obserwuję tutejszych biznesmenów, nie robią wrażenia strachliwych. Weź ten cały libański boom na rynku nieruchomości. Trzeba mieć nerwy jak postronki, aby inwestować w budownictwo w kraju, w którym co kilka lat są bombardowania. Rodzinna sprzeczka przy tym to pestka!
- Chyba nie doceniasz libańskich rodzin, Jasiu. Poza tym na takich inwestycjach świetnie się zarabia! Właśnie ich powodzenie zapewnia prawdziwą niezależność, nawet jeśli wyczerpałby się rodzinny kredyt zaufania.
- Otóż to! Kredyt rodzinny po libańsku: zerowe oprocentowanie i wieczny dobrobyt za cenę – bagatela! – swobody kochania. Większość rodzin moich bejruckich przyjaciół ma drugi dom w górach. Jeżdżą tam zaledwie na kilka tygodni w roku. W Polsce czy w Niemczech byłby to luksus, na który mało kogo stać.
- Znasz nasze powiedzenie, „نيال مين عندو مرقد عنزة بجل لبنان ” - „W libańskich górach szczęście daje nawet zagroda dla kóz”. Czy mielibyśmy się tego wyrzec?
- Góry w Libanie są piękne, ale ja gotów byłbym zrezygnować ze wszystkich gór świata, byle tylko zamieszkać z ukochaną. Kiedy zmarła moja babcia, rodzice przeznaczyli jej mieszkanie dla mnie i dla mojej siostry, żebyśmy mieli gdzie mieszkać i prowadzić niezależne życie. Nikomu nie przyszłoby do głowy zamieniać je na willę w Tatrach!
- Prowadzić niezależne życie czy założyć rodzinę? Jeśli chodzi o to drugie, u nas również mieszkanie po babci poszłoby na taki cel.
- Prawdziwa polityka prorodzinna. Godne podziwu, tylko może nieco przestarzałe. Przypomnij sobie sznury samochodów parkujących wzdłuż nabrzeża w podbejruckiej marinie, gdzie za zaparowanymi szybami stęsknione pary prowadzą niezależne życie.
- Uważaj Jasiu, nie przeholuj! Podbejrucka marina to już zupełnie inna historia…
Cykl powstaje równolegle po polsku, arabsku i niemiecku. Projekt finansowany ze środków Nadrenii Północnej-Westfalii. Wspierany przez Instytut Książki oraz Instytut Goethego w Libanie.
Atrakcyjna Arabessa – Rana Siblini – pochodzi z Bejrutu. Jest edukatorką i filolożką-arabistką. Od jesieni 2010 mieszka w Niemczech. Na uniwersytecie w Münster pisze doktorat o nostalgii w arabskiej poezji emigracyjnej okresu średniowiecza.
Jaś Humus – Stanisław Strasburger – jest pisarzem, publicystą i animatorem kultury, specjalizującym się w zagadnieniach wielokulturowości. Pochodzi z Warszawy. Na co dzień przemieszcza się między Kolonią, Bejrutem i swoim rodzinnym miastem.
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.