Komentarze
blog ks. Andrzeja Draguły
Mój komentarz do wszystkiego
4 lipca 2012
ks. Andrzej DragułaDoda, Nergal i meandry prawa
Zapraszając do lektury swojego tekstu na facebooku, Konrad Sawicki postawił pytanie: „Dlaczego sąd skazał Dodę a uniewinnił Nergala?”. Komentarz Sawickiego niestety do odpowiedzi na to pytanie czytelnika nie przybliża. Ale i odpowiedź nie jest prosta, choć akurat tym razem byłaby bardzo interesująca, gdyż w obu przypadkach chodziło o obrazę uczuć religijnych, czyli przestępstwo opisane w paragrafie 196 Kodeksu Karnego, w odniesieniu do tego samego przedmiotu – czyli do Biblii. Nergal ją publicznie podarł, Doda zakwestionowała jej nadprzyrodzoną naturę. Także i ja nie mam zamiaru odpowiadać na pytanie postawione przez Konrada Sawickiego. Chciałbym jedynie zwrócić uwagę na konkretne problemy pojawiające się w przypadku oskarżeń o obrazę uczuć religijnych.
1. Przepis mówi o znieważeniu miejsca lub przedmiotu kultu. To pierwsza trudność interpretacyjna. W przypadku Nergala doszło do materialnego zniszczenia księgi Biblii. W przypadku Dody – można mówić o słownym znieważeniu tego, czym Pismo Święte jest w istocie. Ten problem pojawia się często. Chodzi bowiem o doprecyzowanie, czy chodzi o naruszenie świętego znaku, rzeczy, czy też rzeczywistości, do której odsyła.
2. Istotny kłopot dla sądu stanowią „uczucia religijne” i to, co się pod tym kryje. Można powiedzieć, iż uczucia to relacja wierzącego do świętości sygnalizowanej przez dany przedmiot kultu. Z uczuciami jest jednak tak, że zależą od osobistej wrażliwości. To, co jednego obraża, drugi uzna za emocjonalnie neutralne. Sądy posiłkują się średnią wrażliwością, ale kto jej wyznacznikiem, nie wiadomo. Czy to ma być średnia statystyczna czy może raczej wrażliwość bardziej teologiczna. Tylko dlaczego wrażliwość teologa ma być bardziej zasadna niż zwykłych nieuczonych wiernych? Jest jeszcze wrażliwość poszczególnego sędziego, co też nie pozostaje bez związku.
3. Sądy podzielone są co do bardzo istotnej okoliczności tego przestępstwa: czy – aby ono zaistniało – musimy mieć do czynienia z działaniem bezpośrednim czy z celem pośrednim. Innymi słowy: czy sprawca musi chcieć obrazić, by obrazić? Czy też – może – wystarczy, że znajdą się obrażeni wbrew – być może dobrej – intencji działającego? Jak wiem, zwrócono się do Sądu Najwyższego z zapytaniem prawnym o wykładnię co do celu bezpośredniego i pośredniego w odniesieniu do czynów objętych przepisem 196 k.k.
4.Co z wolnością słowa, ekspresji, wypowiedzi artystycznej? Obie wolności: wolność religijna i wolność słowa należą do podstawowych wolności i żadnej z nich nie można stawiać ponad drugą. Tendencja społeczna jest taka, że wolność słowa odbiera się jako ważniejszą od wolności religijnej. Tylko niby dlaczego? I co się kryje za wolnością wypowiedzi? Mówienie wszystkiego, co przychodzi na język czy może także wolność wypowiedzi domaga się logiki, sensu, zasadności?
5. Czy artyście można więcej? W piśmiennictwie prawnym istnieje pojęcie kontratypu sztuki, według którego sztuka stanowi okoliczność wyłączającą bezprawność czynu. Ten kontratyp nie ma charakteru ustawowego, nie jest też absolutny. Dlatego w poszczególnych przypadkach każdy sędzia musi rozstrzygnąć, czy rzeczywiście mamy do czynienia ze sztuką, ekspresją artystyczną, która stanie się okolicznością „łagodzącą”.
6. I na koniec jeszcze jedna kwestia, która powraca w dyskusji. Jest nią niezrozumienie przepisów prawa. Wielu autorów straszy średniowieczem, twierdząc, iż w Polsce wspomniany przepis ma charakter religijny i jest prawną formą ochrony Boga. Nieprawda. W Polsce nie karze się za bluźnierstwo, które jest aktem religijnym wymierzonym przeciwko Bogu. W Polsce – jeśli już – karze się za obrażenie czyichś uczuć religijnych, co stanowi naruszenie porządku publicznego i godzi w ducha tolerancji. Wolność religii jest także prawem do tego, by nie być bezkarnie w tak ważnej dla wielu sferze życia, jaką jest wiara.
Przed każdym sądem, który musi podjąć się rozstrzygnięcia w kwestii obrazy uczuć religijnych stoją te i inne jeszcze dylematy. Jak widać, materia jest subtelna, drażliwa i skomplikowana. W dużej mierze zależy od subiektywnych interpretacji samego sądu, jak i powoływanych biegłych. Trudno więc się dziwić, iż pojawiają się odmienne orzeczenia nie tylko w podobnych sprawach, ale także w tej samej w kolejnych instancjach, czego przykładem jest proces Doroty Nieznalskiej: najpierw skazanej, a potem uniewinnionej.
Polecamy książki ks. Andrzeja Draguły:
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
2012-07-05 19:26:23 - Tomek
Jezus nie przejmował się zbytnio "uczuciami religijnymi" faryzeuszy, apostołów (jednego nazwał Szatanem), płaczących kobiet, itp. Jego interesowało tylko wzbudzenie wiary, nawiązanie PRZEMIENIAJĄCEJ relacji, motywowanie do szukania PRAWDY (szukanie prawdy=nawiązanie z nią relacji).
Uczucia religijne to dopiero pierwszy krok do wiary, zatrzymanie się zaś na nich prowadzi do patologii (i zakamuflowanej utraty wiary). Zamiast przebóstwienia człowieka mamy stadne histerie, fundamentalizm religijny, nacjonalizmy.
W Kościele brakuje po prostu wiary zakorzenionej w Bogu i przemieniającej duchowości, nic mniej nic więcej. Wiara Bóg, Krzyż, Papież stały się polityką i zapchajdziurą na pustkę panującą w Kościele. Nauka i współczesna kultura laicka (dzięki Bogu!) bezlitośnie obnażają hipokryzję i pustkę Kościoła - również w Polsce. Albo się nawrócimy - zawsze do centrum - albo będziemy żyli w chaosie zasłoniętym nowomową Kościelną i rytualnym chłamem... A Kościół, człowiek, religie, współczesność mogą i powinny być lepiej zrozumiane aby działać dla dobra wspólnego.
2012-07-05 14:30:03 - Autor
Promować coś trzeba świadomie. Jaki jest procent tych, co wiedzą, skąd się wziął pseydonim artystyczny "Nergal". Brzmi tak samo dobrze jak Kora, Niemen czy Doda, a przecież taka Kora - inaczej Persefona - to grecka boginii podziemi... Ja bym się nie doszukiwał dodatkowych podtekstów.
2012-07-04 23:19:05 - sfistack
Jak zwykle trafne spostrzeżenia. Pytam się tylko o jedno: dlaczego wszyscy zapominają, że ten pan nazywa się Adam Darski i z uporem promują nazwę starosumeryjskiego bóstwa zarazy? Czy w tym nie tkwi jakiś haczyk? Pozdrawiam
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.