Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog Katarzyny Jabłońskiej

W stronę Słońca

blog Katarzyny Jabłońskiej
6 marca 2009

Między słowami




Nie udał mi się tym razem prezent, chociaż wydawał się trafiony w dziesiątkę. Na szczęście niefortunnie obdarowana osoba z wdziękiem pozwoliła obdarować się raz jeszcze i tym razem wszystko wskazuje na to, że bardzo fortunnie. A nieudany podarunek – Słownik wyrazów zapomnianych, czyli słownictwo naszych lektur (PWN), wrócił do mnie i nie przestaje mnie cieszyć.

Wertowanie go jest jak przechadzka uliczkami uroczego miasta, pośród starych kamienic, parków i ogrodów. Na przemian zachwycam się i zaśmiewam, a i rozkwilenie nie jest mi podczas tego wędrowania między słowami obce. I pysznie się bawię, układając krótkie mini-historyjki, i podrzucając je bliskim. Choćby taką:

Po wczorajszej burzy dzień wstał tak cudny i rzeźwy, że zaraz po śniadaniu całe towarzystwo wyległo z domu, aby oddać się agitacji. Do wesołej kompanii dołączył nawet gnuśny zazwyczaj Prot – gładysz i birbant. Celem wycieczki miały być, rozciągające się za rzeką i zagajnikiem, wrzosowiska.

Na przedzie wesołej kompanii dyrdał pies gospodarzy, który coraz mniej dziczył się wobec gości. Wędrowanie upływało wszystkim na pełnych dykteryjek, a niekiedy też i fryjownych pogawędkach. Tylko dwaj arywiści z magistratu opóźniali się w drodze zajęci pełną komeraży dysertacją, a i rzucanie klimkiem też im się przytrafiało.

Rozbawione towarzystwo tak zajęte było sobą, że drogi pilnować przestało. Dopiero koło sztuby zmiarkowali, że kierunek zgubili. Natenczas zza węgła wyłonił a się kowalka z kobiałką, którą mężczyźni o drogę rozpytywać poczęli, gdy tymczasem panie z uznaniem na szorc kobiety patrzały. Uszyty był nad wyraz sztucznie z grubej wełny z pięknym deseniem…

Mogłabym tak jeszcze długo, trzeba jednak skończyć zabawę i jakąś facjendą się zająć. Niestety, i to też należy do iścizny naszego bydlenia.



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

2009-06-05 21:53:04 - A. Żółtak - współautorka

Pani słowa są balsamem na moje zbolałe serce.Cieszę się bardzo, że nasza praca nie poszła całkiem na marne i że książka jednak dotarła do nielicznych czytelników. Nie rozumiemy dlaczego PWN nie był zainteresowany jej rozpowszechnianiem, chociaż miała bardzo dobre recenzje. Po dwóch latach zupełnie zniknęła z księgarń, a po 3 kolejnych, kiedy wygasła nam umowa z wydawnictwem, można ją kupić za grosze w większości księgarń internetowych (w tym także w księgarni internetowej PWN) Oczywiście autorki nie mają z tego ani grosza. Pozostaje nam się tylko cieszyć, że książka nie zalega magazynów.


Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (29)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?