Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog Ewy Kiedio

Tuż obok

blog Ewy Kiedio
14 lipca 2009




Bardzo chciałabym, aby to było jeszcze bliżej. Inną pozycję jednak trudno przyjąć, mimo całej gamy akrobacji. Pozostaje zatem „tuż obok” – pewien dystans do drugiego, innego (lub Innego), co czasem może nawet okazać się błogosławieństwem. Na ogół jednak pęknięcie między tym, co osobiste, cudze i wspólne, okazuje się drażniące, zwiera szyki, nakłada pancerzyk, pokazuje plecy lub zamyka usta. Oto masz odmienne zdanie – na estetykę powiedzmy albo... Zostańmy lepiej przy estetyce, barwne plamy są w miarę bezpieczne. A więc pozostaje nam retoryka bitewna lub milczenie. Może coś więcej? Szukam „trzeciej drogi” i widzę, że niektórzy ją znaleźli, a przynajmniej depczą jej po piętach.

Druga, ważniejsza może rzecz, która się z tym wiąże, to pytanie o trasę do wyjścia poza to, co własne, wewnętrzne, indywidualne. Wyjścia poza to i wyjścia z tym ku innemu własnemu, wewnętrznemu, indywidualnemu. A więc interesuje mnie możliwość spotkania – sposób komunikacji zdawałoby się niemożliwej, skoro „ty mną nigdy nie będziesz, a ja nigdy tobą” (co powtarzam za Lechoniem, wymazując cały erotyczny kontekst wiersza „Zazdrość”, na tę chwilę nieistotny).

Zajęcia z historii literatury odprawiane na studiach polonistycznych wydały mi się niezwykle nużące jako przemowy o metodach lektury cudzej, nie wiadomo dokładnie czyjej, ale w ten zakurzony i mdły sposób właściwej, przyjętej i zakorzenionej, bo uniwersalnej. Tymczasem muszę przyznać, nie uważając tego zresztą za rzecz wstydliwą, że znacznie bardziej interesuje mnie lektura moja własna, mojego męża, przyjaciół. Coś bliskiego odnajduję w książce „Poetyka kognitywna” Petera Stockwella, który we wstępie zastanawia się: „Dlaczego niektóre odczytania uważamy za stosowne i dopuszczalne, a inne za osobiste, zatem nieodpowiednie w kontekście seminarium? Dlaczego tak łatwo przychodzi mi stawianie znaku równości między osobistym odbiorem tekstu a brakiem związku z tematem”.

Rozmowa o literaturze, tak samo jak o innych dziedzinach sztuki, zjawiskach społecznych, rośnięciu drzewa (istotnie mieliśmy taką ostatnio) to szansa na spotkanie, chwilowe choćby zwarcie naszych dwóch światów, uczynienie ich granic przepuszczalnymi. Lubię przyjmować zaproszenia do prywatnych makrokosmosów inaczej umeblowanych, z innymi kwiatami na parapecie, bardziej wysprzątanych i tych, w których nerwowo upadają na dywan łyżeczki.

Więc nie da się przekroczyć tej granicy i być głębiej niż obok? Możliwe. Ale jednocześnie jak najbardziej tuż.



Polecamy książkę Ewy Kiedio:



Ewa Kiedio poleca:

Dywiz - pismo katolaickie


Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (56)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?