Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do bloga

blog Justyny Melonowskiej

Sacra publica, sacra privata

blog Justyny Melonowskiej
17 czerwca 2014

Gender a analfabetyzm




Podczas niedawnej publicznej rozmowy o gender postawiłam tezę, że katolicy winni przede wszystkim sprawdzić, czy w ich oku nie tkwi przypadkiem jakaś belka… Skoro, dowodziłam, mieliśmy 2014 lat na zmianę świata (a przynajmniej naszego kręgu kulturowego), a ten wciąż pogrążony jest w głębokim i jeszcze się pogłębiającym chaosie płci, to być może odpowiedź, jakiej udzielaliśmy, była błędna bądź niewystarczająca?

Pokazałam „Biblię dla dzieci”, w której właściwie nie występują kobiety. Potem „Historię Polski dla Piotrka”, w której są dwie: Wanda, co nie chciała Niemca, i królowa Jadwiga… Powiedziałam, że mój siedmioletni syn mógłby już uczynić tę samą konstatację, jaką znajdujemy w pracy „Kobieta i zbawienie świata” prawosławnego teologa Paula Evdokimova, że zadaniem kobiety jest ochrona cywilizacji tworzonej przez mężczyzn… Na koniec przeczytałam też dwa wierszyki dla dzieci „Jak to dobrze być dziewczynką” i „Jak to dobrze być chłopakiem” Katarzyny Kowalskiej…

W odpowiedzi usłyszałam – od pewnego księdza profesora – że primo: ta Biblia jest po prostu źle zilustrowana („to jest po prostu zła Biblia”), secundo: on zna różnych rodziców i oni nigdy by nie przeczytali dziecku czegoś takiego, jak te wierszyki… Tutaj z kolei ja replikowałam, że rzeczywiście mogą dziecku nie czytać takich rzeczy, ale jedynie pod tym warunkiem, że w ogóle nic im nie czytają… Cała bowiem nasza kultura, nasze dziedzictwo zbudowane jest na binarności płci. Zatem wolni od uprzedzeń na jej temat mogą być jedynie analfabeci.

Tutaj pojawia się jednak ważny wątek, który w czasie spotkania nie został doprecyzowany ani też nie wybrzmiał. Oto moi rozmówcy zgadzali się, że gender jako studia akademickie czy pewna technika hermeneutyki i opisu rzeczywistości są potrzebne. Odrzucić jednak należy całkowicie gender jako projekt przebudowy społeczeństwa (tzw. ideologia gender). Kwestia zatem, z którą należy się zmierzyć, to: w jakim zakresie wyniki badań i studiów gender miałyby i mogłyby być wdrażane? Czy mają to być po prostu studia „sobie a muzom”, czy też - jeśli pozwalają zdiagnozować ważne obszary dyskryminacji, a wręcz nędzy kobiet i mężczyzn - to mogą i powinny iść za tym rozpoznaniem jakieś zmiany społeczne? Jakie przyjąć kryterium? Gdzie ustanowić granicę tych zmian? Czy da się ją ustanowić?

Na koniec swemu rozmówcy dedykuję fragment jeszcze jednego wiersza, którego rodzice nie powinni czytać dzieciom… Nic z pewnością nie szkodzi, że jest to perła niemieckiej poezji romantycznej…

„Przemierza obcy świat wędrowiec.
Do domu wraca odmieniony
I wnet w młodości krasie pysznej
Przed sobą widzi twór jak z nieba,
Dzieweczkę z zawstydzonym liczkiem,
Jak w pąsach skromnie przystanęła.
I wraz tęsknota niewymowna
Młodzieńca serce mocno chwyta,
I łza mu co raz płynie z oka,
Swawolnych braci już unika.
Z przejęciem jej śladami dąży,
Szczęśliwy, gdy nie skąpi łaski,
Piękności szuka w kwiatach łąki,
Którymi miłość swoją krasi.
Tęsknoto czuła i nadziejo,
Miłości wczesnej czasie złoty,
Otwarcie patrzy oko w niebo,
A serce topi się z rozkoszy.
Ach! oby się zielenił wiecznie
Cudowny czas miłości pierwszej!
(…)

Zapraszają na wesele.
Ach! dzień życia najpiękniejszy
Kończy także życia maj,
Razem z paskiem, razem z czepkiem
Nie trwa dłużej piękny szał.
Już namiętność pryska!
Miłość pozostaje.
Kwiat szybko przekwita,
Owoc rośnie dalej.
Mąż już musi teraz
W żywioł iść złowrogi,
Musi działać, dążyć,
Sadzić, tworzyć ciągle,
Sprytem i sposobem
Starać się zawzięcie,
Aby zdobyć szczęście.
I oto przybywa dar nieskończony,
Spichrz się napełnia dobytkiem cenionym,
I rosną izby, i dom się powiększa,
A w środku panuje
Pani domu skrzętna,
Ona, matka dzieciom,
I rządzi bez błędu
W tym domowym kręgu,
I uczy dziewczęta,
I chłopców sposobi,
Pracują roztropnie
Troskliwe jej dłonie,
I mnoży pożytki
Statecznym umysłem.
Skarbami napełnia pachnące skrzyneczki
I wokół wrzeciona okręca niteczki,
I w szafie przestronnej układa i zbiera
Błyszczące wełenki, śnieżyste płócienka,
Do dobra dołącza promyczek świetlisty
I nie spoczywa nigdy.

Ojciec zaś radosnym spojrzeniem
Z wysokiego szacuje okna
Rozkwitłe swoje szczęście,
Widzi wierzeje bramy wyniosłe
I wypełnioną dobrem stodołę
I spichlerz zgięty ciężarem (…)”

Friedrich Schiller „Pieśń o dzwonie”



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

2015-03-01 18:36:14 - maria.opozda.@ onet.pl

Społeczeństwo w Polsce nie zrozumie-poczekajmy do wymiany pokolenia. edukacja jest bardzo ważna. Nie żałujmy środków na dostęp do wiedzy. lokalne społeczności zalać warsztatami, kursami, twórczymi spotkaniami z psychologami, terapeutami-wzmocnić kobiety w walce o ich prawa Gender jest w każdym domu polskim , tam gdzie jest mężczyzna i kobieta. U mnie brat myje szklankę po herbacie za sobą paluchem w zimnej wodzie, ale tłusty talerzyk zostawia w zlewie.Dla młodszej siostry. Z poparciem biskupa.


2014-06-18 14:06:51 - Justyna Melonowska

Cenna uwaga, za którą dziękuję. Nie mogę jednak rozwiać tych wątpliwości. Uważam tylko, że szansą jest znalezienie normy nadrzędnej w życiu społecznym oraz transgresja konstrukcji płciowych ku górze, ku wyższemu, jednoczącemu czy ponadpłciowemu pojęciu i doświadczeniu. W moim przekonaniu chodzi zatem o: a) wychowanie raczej mocnych osób, niźli chłopców i dziewcząt b) zbudowanie porządku społecznego na uznaniu normy personalistycznej, a to znaczy na dopuszczeniu wszystkich rozwiązań nie implikujących instrumentalnego traktowania osób oraz odrzuceniu wszystkich tych, które taką instrumentalizację zakładają. Postaram się w przyszłości rozwinąć te wątki. W każdym razie da się ten "model" zastosować do wielu relacji i sytuacji społecznych. Najważniejsza jest chyba uwaga poczyniona w ostatnich linijkach komentarza: ważne, aby pracować nad świadomością. Problem taki, że w tym obszarze mamy do czynienia głównie z dydaktyką różnicy płciowej i niewielu znajdziemy mistrzów i niewiele technik mądrego wychodzenia poza ten schemat... Co właściwie byłoby też istotą chrześcijaństwa...? Oj, długo by rozmawiać...


2014-06-18 01:36:41 - varelse

"Kwestia zatem, z którą należy się zmierzyć, to: w jakim zakresie wyniki badań i studiów gender miałyby i mogłyby być wdrażane? "
- ale wydaje mi się że problem oddzielania nauki od idelogii nie pojawia się dopiero na etapie wdrażania. Problem pojawia się wtedy kiedy tworzy się teorie które już od początku są nastawione na zmianę w społeczeństwie - jeśli tak, to jakiekolwiek otrzymane wyniki będą tylko potwierdzały słuszność przyjętego na początku programu.

To zahacza o szerszy problem (i od tego momentu będzie trochę offtop), jakim jest popularyzacja nauk humanistycznych. "Zwykli ludzie" mają jakieś pojęcie o tym co się dzieje w fizyce, mają też jakieś pojęcie o tym jak fizyka działa (że teorie trzeba potwierdzić eksperymentalnie, że nigdy nie są pewne absolutnie, że mają swoje zakresy stosowalności itd.). Natomiast nie mają - i ja też nie - pojęcia o tym skąd się biorą te wszystkie teorie gender i queer, na ile one są "potwierdzone", jak bardzo są subiektywne, czy program przemiany społeczeństwa kłóci się z "naukowością" itd.

Niewątpliwie już samo uświadomienie społeczeństwu wyników badań genderowych (a to jest wolne od wszelkich wątpliwości typu "na ile państwo powinno się narzucać") mogłoby sporo zmienić, jeśli tylko społeczeństwo będzie w stanie zrozumieć z nich cokolwiek - a na to się nie zanosi, patrząc na jakość debaty publicznej na ten temat w Polsce


Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (6)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?