Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do bloga

blog Ewy Kiedio

Tuż obok

blog Ewy Kiedio
9 października 2015

Adoptuj biskupa




Przeciąganie liny między konserwatystami a progresistami. Synod jak mecz piłki nożnej. Papież Franciszek musi upomnieć kardynałów. Czy będą kolejne coming outy księży-gejów? Śledząc wydarzenia synodalne za pośrednictwem mediów, z pewnością podniesiemy sobie poziom adrenaliny. Nierzadko będzie to miało w sobie coś z widowiska sportowego, telenoweli i lektury kryminału. Jest oczywiste, że chcemy wiedzieć, w jakim kierunku idą prace synodu – ich efekty będą nas przecież dotyczyć. Sensacyjna posypka jest jednak zdolna zakryć to, co najważniejsze. I uwaga, teraz będzie podniośle: odgarnięcie tego zasłaniającego nam widok pyłu i przyjęcie właściwej perspektywy staje się możliwe dzięki modlitwie (co poradzić – samo słowo „modlitwa” od razu jakoś włącza uroczyste tony; po prostu za rzadko na ten temat rozmawiamy, tak że w efekcie niebezpiecznie odsunął się on od naszej mowy potocznej).

Pamiętacie, jak adoptowaliśmy kardynałów (czyli modliliśmy się za nich) w czasie konklawe, tak by uważnie słuchali głosu Ducha Świętego? I jak potem na balkon jako nowy papież wyszedł Franciszek? Podczas synodu znowu wraca akcja adopcji. Chęć modlitwy możemy zgłosić na stronie www.adoptabishop.org. Po podaniu imienia i adresu mailowego otrzymamy wylosowane nazwisko „adoptowanego” biskupa – konkretną osobę, którą mamy objąć swoją modlitwą podczas trwania obrad synodalnych oraz trzy dni po ich zamknięciu.

Jest jedna optyka, według której za zamkniętymi drzwiami odbywają się tajne obrady – śledzimy medialne odpryski walki o wartości, siły konserwy walczą z siłami postępu, a my nie mamy na nic wpływu, jesteśmy szarymi pionkami (a może nawet mniej) w instytucji Kościoła. Jest też inna optyka, w której nie ma mowy o naszej bierności. Poprzez modlitwę włączamy się w to, co dzieje się we wspólnocie Kościoła – obecnie m.in. w to, co dzieje się na auli synodalnej. I nie interesuje nas to, czy zwycięży drużyna postępu, czy też drużyna nazywana obrońcami tradycji – wiemy, że to wadliwe rozpisanie ról. Ważne jest to, by mógł w tym czasie przemówić Duch Święty, Bóg, który działa dzisiaj, zaskakując nas, tak jak to jest w Jego zwyczaju. Jeśli o mnie chodzi, wybieram tę drugą perspektywę.



Polecamy książkę Ewy Kiedio:



Ewa Kiedio poleca:

Dywiz - pismo katolaickie


Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (56)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?