Komentarze

wróć do menu komentarzy

słowo na dziś

Tydzień z ks. Janem Kaczkowskim

słowo na dziś
7 kwietnia 2016

Dzień ósmy

Siedzimy przy nakrytym białym obrusem kuchennym stole. Odprawiane w prowizorycznych warunkach msze święte są dla mnie i mamy nieprawdopodobnie pięknym i ważnym doświadczeniem. I zdarzają się czasem podczas nich niezwykle wzruszające momenty - jak choćby ten podczas spowiedzi powszechnej, kiedy mówię: „Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu... i - dodaję szeptem - Tobie Mamo”.
To jest moje największe marzenie, żeby móc do samej śmierci sprawować najświętszą ofiarę.

czytaj więcej


6 kwietnia 2016

Dzień siódmy

Uważam, że człowiek ma prawo chronić siebie przed relacjami, które z jakichś powodów są dla niego szkodliwe. Warto uświadomić sobie, że chrześcijaństwo nie jest cierpiętnictwem i jeżeli relacja z kimś nas rani, to mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek chronić siebie. Jeżeli mąż znęca się nad żoną i patrzą na to dzieci, ona ma obowiązek odizolować się od tego męża. Nie ma nikogo, kogo bym nienawidził. Co nie znaczy, że nie ma osób których bym po ludzku nie specjalnie lubił albo że nie mam relacji, które mnie bolą czy wkurzają. Do tego mamy prawo. I to nie jest niechrześcijańskie.

czytaj więcej


5 kwietnia 2016

Dzień szósty

Zapytano mnie kiedyś, czy Jezus był sympatyczny, czy się śmiał. Ewangelia nie mówi o tym wprost, ale skoro te dzieci do Niego przyszły i w ogóle ludzie tak do Niego lgnęli, skoro biesiadował z rybakami i celnikami – którym pewnie nie raz wyrwało się grubsze słowo czy frywolny dowcip – to chyba nie był gburem, ale raczej sympatycznym gościem.

czytaj więcej


4 kwietnia 2016

Dzień piąty

Nie doceniamy zwykłej bliskości, przytulania, głaskania – często patrzymy na tego rodzaju gesty podejrzliwie, także w Kościele. Dziś zbyt często wszystko kojarzy się nam seksualnie. Zupełnie niepotrzebnie. Przytulanie jest cudowne, jest słodkie.

czytaj więcej


1 kwietnia 2016

Dzień czwarty

Chciałem być... bielanką. (...) Moja ukochana babcia, u której jako dziecko spędzałem bardzo dużo czasu i która jako osoba głęboko religijna była moim pierwszym przewodnikiem w świecie wiary, postanowiła mi to umożliwić. (...) Wszystko działo się na podkrakowskiej wsi, gdzie spędzałem z babcią część lata. Ubrała mnie w strój krakowski i ku zaskoczeniu pobożnych uczestników procesji, próbowała wcisnąć tuż przed baldachim z Najświętszym Sakramentem – zezowaty pulpet w stroju krakowiaczka w takim aranżu.

czytaj więcej


archiwum (8)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?