Czytelnia

Benedykt XVI

Zbigniew Nosowski

Jeśli nie sobór, to co?, ze Zbigniewem Nosowskim rozmawia Jacek Dziedzina, „Gość Niedzielny” 2009 nr 13.

Co dzisiaj Duch mówi do Kościoła: „Nawróćcie się na Sobór Watykański II”? czy raczej: „Zwołajcie sobór... Trydencki II”?

— Moim zdaniem: „Weźcie się za realizację wizji Vaticanum II”. Nie widzę potrzeby zwoływania teraz pilnie Soboru Watykańskiego III ani tym bardziej kolejnego Trydenckiego. Vaticanum II było próbą przeorania świadomości katolików, zwłaszcza w stosunku do Kościoła i do świata, w którym ten Kościół żyje. To zadanie jeszcze nie zostało wykonane, bo takie przemiany świadomości są najtrudniejsze.

Nie przydałby się nowy przeciąg w Kościele? Tak o Vaticanum II mówił kard. Danielou — że wpuścił przez jedno okno świeże powietrze, a przez drugie wywiał to, co zatruwa powietrze.

— Z perspektywy Kościoła w Polsce nowy sobór nie jest konieczny. Natomiast patrząc na sytuację Kościoła powszechnego, coraz wyraźniej widzę potrzebę wiążącej kolegialnej interpretacji nauczania Kościoła, zwłaszcza jego roli we współczesnym świecie. Narastają bowiem różnice między różnymi frakcjami wewnątrzkościelnymi, także pomiędzy biskupami, jak również niektórymi biskupami a papieżem. Ostatni list Benedykta XVI jest próbą naprawienia tej sytuacji. Problem zbyt słabej kolegialności trzeba rozwiązać kolegialnie i dlatego nowy sobór w jakiejś perspektywie czasowej może okazać się konieczny.

Czy chce Pan powiedzieć, że Papieża ciągnie do Kościoła przedsoborowego?

— Na poziomie zewnętrznych zachowań można by snuć takie przypuszczenia: Papież wskrzesza zwyczaj noszenia pewnych szat liturgicznych, strojów bardziej podkreślających majestat urzędu papieskiego, wyniosłość, nie jest tak bliski i łatwo dostępny jak Jan Paweł II... Ale kiedy przyjrzeć się osobowości Benedykta XVI, to ja nie widzę takich ciągot. Nie rozumiem zatem, dlaczego te zewnętrzne znaki się pojawiają, bo one w sumie wysyłają mylny komunikat. W nim samym takich tendencji nie widzę, przede wszystkim dlatego, że jest to człowiek niesamowicie pokorny, o czym świadczy m.in. ostatni list do biskupów. A trzeba pamiętać, że kard. Ratzinger miał wątpliwości co do rachunku sumienia Kościoła, jakiego dokonał Jan Paweł II. Teraz zaś sam, w pokornym, osobistym stylu, przyznaje się do błędu, nierozpoznania sytuacji.

Ale czy zdjęcie ekskomuniki z lefebrystów nie jest sygnałem, że język tradycjonalistów staje się jednym z równouprawnionych w Kościele powszechnym?

— Dziś już z pewnością możemy powiedzieć, że intencją Papieża było doprowadzenie do takiego pojednania, w którym lefebryści zaakceptują nauczanie ostatniego soboru jako część Tradycji Kościoła. Benedykt XVI napisał do biskupów: „Nie można zamrozić władzy nauczycielskiej Kościoła w roku 1962. Musi to być dla Bractwa całkiem jasne”.

Lefebryści jednak nie kwapią się do uznania nauczania Vaticanum II. Jednocześnie łączy nas Credo. Czy może zdarzyć się tak, że pozostaną odłączeni od Rzymu, a my będziemy prowadzić z nimi dialog ekumeniczny, jak z innymi Kościołami?

— Sądzę, że jakaś część Bractwa św. Piusa X wróci do jedności z papieżem, a druga część będzie trwała w uporze. Wtedy i dla nich trzeba będzie szukać miejsca w ekumenicznej wizji Kościoła jako pojednanej różnorodności.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Benedykt XVI

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?