Czytelnia

Jan Paweł II

Teologia teatru

Dariusz Kosiński

Performer

Jan Paweł II i polski teatr przemiany

Zazwyczaj, mówiąc o związkach Karola Wojtyły-Jana Pawła II z teatrem, zwraca się uwagę na jego współpracę z Mieczysławem Kotlarczykiem i Teatrem Rapsodycznym oraz na inne doświadczenia i wypowiedzi ściśle teatralne, dotyczące sztuki teatru rozumianej na sposób zachodni. Chciałbym zaproponować zmianę i zarazem poszerzenie tej perspektywy oraz podjęcie zagadnienia przedstawieniowego i dramatycznego charakteru całej jego działalności1.

Jeśli bowiem mówimy, że Jan Paweł II to człowiek słowa żywego, możemy śmiało iść dalej i sprzeciwić się standardowym narzekaniom, że ludzie — zwłaszcza Polacy — papieża, owszem, uwielbiają i czczą, ale go nie słuchają, nie czytają, nie zgłębiają jego nauczania etc. Chciałbym odwrócić tę banalną konstatację i zapytać o siłę oddziaływania papieża i jej źródło, stawiając od razu tezę, że tkwią one nie tyle w treści nauczania, w słowach zapisanych i wypowiedzianych, ale w samej jakości głoszenia, w sile obecności, w życiu słowa i życiu słowem. To, co porywało i porywa ludzi w Janie Pawle II to nie subtelności myśli teologicznej, antropologicznej i społecznej, ale nieustannie i na wiele różnych sposobów dawane świadectwo, które zostało zakomponowane (zakomponowało się?) w precyzyjny i przejmujący dramat, którego papież był jednocześnie autorem, reżyserem i jedynym aktorem.

Święta „gra”

Siła oddziaływania Jana Pawła II brała się zatem przede wszystkim z jakości przedstawienia, w które zamienił on swoje życie i działalność. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że to ryzykowna teza. Przede wszystkim dlatego, że kiedy mówimy „teatr”, kiedy mówię „zamienił swoje życie w przedstawienie”, automatycznie pojawiają się uprzedzenia, typowe dla tradycji zachodniej, w tym i kościelnej. Teatr to przecież sfera „iluzji”, kłamstwa — być może pięknego, ale zawsze kłamstwa. Jeśli ktoś zamienia swoje życie w teatr, w przedstawienie, znaczyć to może, że jest nieszczery, że jest hipokrytą (samo to słowo ma starożytne konotacje teatralne). Na dodatek jeszcze czyni to na ogół dla rozrywki innych, więc jest nie tylko hipokrytą, ale i komediantem. Umieszczanie w tym kontekście papieża wydać się może już nie tylko ryzykowne, ale i bluźniercze.

Tyle że te zachodnie obiekcje nijak się mają do tradycji, w której wyrastał Karol Wojtyła, a która była jego tradycją rodzimą. Chodzi o polską tradycję romantyczną, której znaczenia dla kształtowania postawy Jana Pawła II nie ma chyba potrzeby dłużej i szerzej przedstawiać. Wiele o tym już pisano i myślę, że można przyjąć za pewnik, iż duchowość papieża była połączeniem katolicyzmu i romantyzmu, zwłaszcza z jego aktywizmem, bojowym duchem nie lękającym się stawiania najbardziej dalekosiężnych celów (na przykład poprowadzenia narodów ku zbawieniu) i z przekonaniem, że — jak pisał i jak czynił Adam Mickiewicz:

„W słowie chęć tylko widzim, w działaniu potęgę

Trudniej dzień dobrze przeżyć niż napisać księgę.”

Było to przekonanie, że najwyższym czynem, na jaki zdobyć się powinien i musi człowiek, jest przemieniające działanie powiązane z dawaniem świadectwa, czy też — jeszcze gęściej, ale zarazem precyzyjniej — przemieniające działanie, które samo jest swoim świadectwem. Stanowi ono rdzeń tej tradycji, którą nazywam polskim teatrem przemiany, a której największymi twórcami byli Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Stanisław Wyspiański, Juliusz Osterwa, Mieczysław Limanowski i Jerzy Grotowski.

1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Jan Paweł II

Teologia teatru

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?