Czytelnia

Mistyka i erotyka

Tomasz Ponikło, Antyestetyka porno, WIĘŹ 2008 nr 7-8.

Proces „oswajania tabu” trwa nadal. Pornografia jako forma oczywiście nie ma przyzwolenia do funkcjonowania w przestrzeni publicznej, ale może być treścią innych przekazów medialnych. Seksuologowie powszechnie radzą dziś parom, w których życie „wkradła się rutyna”, wspólne oglądanie filmów porno. Miesięcznik „Glamour” uznaje zainteresowanie mężczyzny pornografią w internecie za jeden z etapów, który mężczyzna przechodzi w związku: Porno etap. To może być zdrowe, nieszkodliwe rozwiązanie w sytuacji, gdy oboje przechodzicie chłodne dni — stwierdza redakcja lifestyleowego pisma dla kobiet.

Premiera pierwszego dostępnego w kinowej dystrybucji filmu porno miała miejsce w USA w roku 1972: „Głębokie gardło”. Recenzję zamieścił m.in. „The New York Times”, a na prywatne pokazy zapraszał do siebie Frank Sinatra, podejmując wśród gości wiceprezydenta kraju. Nieco ponadgodzinna produkcja powstała w amatorskich warunkach. Jej przygotowanie kosztowało 25 tys. dolarów — wpływy na przestrzeni kilku lat wyniosły 600 mln. To dużo, bardzo dużo. Nic dziwnego, że znaleźli się naśladowcy. W ostatnich latach pod względem zysków z oficjalnie wydawanych filmów przemysł pornograficzny pozostaje niewiele w tyle za produkcjami z Hollywood. Po roku 2000 wahają się one w granicach 11-13 miliardów dolarów rocznie. Tylko te, które da się policzyć

„Głębokie gardło” — po zdobyciu pozycji klasyki gatunku — doczekało się pięciu seqeueli. W jednym z nich pod koniec lat osiemdziesiątych karierę zaczął Peter North, który do dziś pracuje jako jedna z najlepiej rozpoznawalnych gwiazd porno. To specjalista od scen z wytryskiem nasienia. Śledząc „Głębokie gardło” i filmy Northa, Umberto Eco mógłby śmiało uznać, że współczesnym toposem jest rozpoczynanie współżycia od seksu oralnego (zazwyczaj wykonywanego tylko przez panie) i kończenie go wytryskiem nasienia na twarz lub do ust. Takie ustawienie priorytetów w porno-produkcjach znalazło swój wyraz już w dialogu z „Głębokiego gardła”. Lekarz, pytany o rezultat badania pacjentki przez jej partnera, stwierdza, że kobieta nie ma łechtaczki. Szybko jednak uspokaja rozmówcę: „Na szczęście jednak ją zlokalizowałem: łechtaczka znajduje się w miejscu migdałka”.

Wyguglować porno

Jaką pozycję zajmuje pornografia w internecie? Zacznijmy na przykładzie. Google to najsilniejsza marka na świecie, a dla użytkowników internetu — domyślna wyszukiwarka, skarbnica wskazówek, skąd czerpać wiedzę. To współczesna encyklopedia, bo prościej wstukać kilka liter w okienko przeglądarki niż wertować książki. „Wyguglować” znaczy ni mniej ni więcej, tylko znaleźć odpowiedź, dotrzeć do potrzebnych informacji.

Wpisuję: „pornografia”. Obok wyskakuje reklama zachęcająca do wydłużenia penisa o 7 cm. To internetowa „normalka”, ale przynajmniej zaznaczona jako reklama. Ale oto przez kilka kolejnych dni maja br. jako pierwszy pojawiający się adres dostrzegam „link sponsorowany”, a więc także reklamę, tyle że zapisaną w konwencji jednego z innych odsyłaczy adresowych. „Przeszukuj w milionach darmowych filmów porno” — zachęca angielski podpis. Klikam — bez ostrzeżenia czy choćby kontroli wieku — otwiera się strona pełna zdjęć hardcore-porno. Tak Google dorabia w lokalnych wydaniach flagowego produktu.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Mistyka i erotyka

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?