Czytelnia

Kobieta

Bardziej z bliska Z matką Jolantą Olech, przełożoną generalną urszulanek szarych, rozmawiają Katarzyna Jabłońska i Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2004 nr 6.

Proszę także wziąć pod uwagę fakt, że w dziedzinie życia zakonnego – jak w wielu innych – wciąż płacimy w Polsce za pięćdziesiąt lat braku suwerenności. Zakony w Polsce przez pięćdziesiąt lat musiały walczyć przede wszystkim o przetrwanie. Najpierw bezskutecznie walczyły o utrzymanie swoich dzieł, potem, żeby móc służyć ludziom i nie umrzeć z głodu, podjęły wszystkie podobną pracę: poszły do katechezy i pracy parafialnej. Było to zresztą genialne posunięcie śp. kard. Stefana Wyszyńskiego, który tym sposobem uratował zakony w Polsce. Jednocześnie trzeba było zewrzeć szeregi, wobec ciągłych prób niszczenia zakonów, penetracji ubeckiej w klasztorach, nękania na różne sposoby...

Rzecz nie tylko w tym, że zniknęły typowe dla poszczególnych zgromadzeń dzieła, ale że została przerwana ciągłość tradycji. Obecnie różne zgromadzenia starają się powracać do typowych dla swego charyzmatu form obecności i służby ludziom, ale wszystko to musi trwać. Trzeba odbudować nie tylko przestrzeń i wyposażenie tzw. dzieł, ale przede wszystkim personel – ludzi, którzy te dzieła poprowadzą. Trzeba odbudować więź z własną tradycją charyzmatyczną, z tą szczególną „melodią”, która sprawia, że poszczególne zakony robią pozornie to samo, ale jednak w trochę inny sposób. Trzeba przygotować nową kadrę. A przecież do lat osiemdziesiątych w Polsce zakonnice nie mogły studiować na uczelniach świeckich. Zostawały im tylko KUL i ATK. Śmieję się czasem, że z sióstr-teologów w naszym zgromadzeniu można by utworzyć przynajmniej kilka kolegiów. Dzisiaj potrzebujemy ludzi dobrze przygotowanych do różnych specjalności. I ludzi z doświadczeniem. A za nami dopiero 15 lat wolności...

Zakonnica na studiach

Czy zatem dzisiaj w polskich klasztorach siostry mają możliwość rozwijania się, studiowania?

– Rozwój i studia nie są koniecznie synonimami. Staramy się o to, aby siostry rozwijały się wszechstronnie, aby były ludźmi dojrzałymi, mówiąc „po świecku” – zrealizowanymi. Chcemy, aby mogły możliwie najpełniej i najlepiej wypełniać podwójne zadanie, wynikające z zakonnego powołania – świadectwo życia oddanego Bogu i służba człowiekowi. Bolejemy nad tym, że większość sióstr kończy studia, równocześnie pracując, ale przecież większość młodzieży w Polsce kończy studia, pracując. Nie byłoby chyba dobrze, żeby akurat zakony miały lepszą sytuację niż współczesna młodzież. Kierunki studiów wybieramy przede wszystkim pod kątem możliwości sióstr i dziedzin, z którymi zgromadzenie jest związane swą pracą. U urszulanek często jest to pedagogika, psychologia, teologia raczej pod kątem katechetyki. Ale też ktoś studiuje prawo, administrację i zarządzanie, ktoś inny jest na anglistyce... Z doświadczenia i kontaktów wiem, że jest to proces powszechny w wielu zgromadzeniach.

Zakonnic profesorów wciąż jest jednak bardzo mało…

– Bo też trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie mamy takich ambicji, żeby zasilać uniwersytety. Nie jest to nasz priorytet. Chyba że ktoś jest rzeczywiście wyjątkowo zdolny i ma ku temu predyspozycje intelektualne i osobowościowe. Ale przecież i w całym społeczeństwie procent naukowców nie jest tak duży. Staramy się, aby siostry podnosiły swe kwalifikacje i były dobre w tym, co robią. Wśród urszulanek kilka sióstr robi doktoraty, najczęściej z dziedziny katechetyki. W naszych zgromadzeniach patrzymy na te sprawy pod kątem bezpośredniej użyteczności w pracach zgromadzenia, a więc służby Kościołowi i ludziom w tych dziedzinach, które należą do naszego charyzmatu. Poza tym bardzo wiele zależy od konkretnej osoby.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?