Czytelnia

Benedykt XVI

Kościół w Polsce

Małżeństwo i rodzina

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski

Bardzo dobra nowina o Miłości w małżeństwie

Skoro hasło roku duszpasterskiego brzmi „Bądźmy świadkami Miłości”, to w refleksji pastoralnej na ten temat nie może zabraknąć problematyki małżeństwa i rodziny, miłości małżeńskiej i rodzinnej.

Skupię się poniżej na problematyce małżeńskiej, a nie rodzinnej. Małżeństwo jest bowiem fundamentem rodziny. W wymiarze religijnym mamy zresztą sakrament małżeństwa, a nie sakrament rodziny. Wiemy też, że małżeństwo istnieje przed dziećmi, z dziećmi, po dzieciach, czasem bez dzieci. Ono jest zatem rzeczywistością pierwotną. O jego unikalność i niezwykłość zresztą przychodzi nam się obecnie przede wszystkim spierać. Z tych powodów uważam problematykę małżeństwa za klucz do całej tematyki rodzinnej.

Od razu chcę stwierdzić zaskakujący paradoks. Zdumiewające jest dla mnie, że z jednej strony mam (tak jak wielu ludzi wierzących) przekonanie, że — poza Dobrą Nowiną o zbawieniu — właśnie wizja małżeństwa, jaką niesie Kościół, jest najlepszą nowiną dla współczesnych ludzi, nawet jeśli oni sami pozornie od niej uciekają Z drugiej jednak strony dostrzegam, że — i nie rozumiem, dlaczego — ta wspaniała nowina jest przez sam Kościół tak skrzętnie ukrywana, albo podawana w formie języka pełnego zagrożeń i nieszczęść. W niesprzyjającej atmosferze kulturowej Kościół najczęściej głosi dobrą nowinę o małżeństwie w taki sposób, że wygląda to na okropne nudziarstwo. A przecież jest to opowieść o możliwości tego, za czym najbardziej tęsknimy! Język negatywny nie trafia nawet do wielu przekonanych, a co dopiero do wątpiących i poszukujących.

Ze względu na to, że czytelnikami niniejszego tekstu będą najczęściej duszpasterze i kaznodzieje, pozwalam sobie na adresowanie tych rozważań właśnie do nich — jako osób bezpośrednio wyrażających nauczanie Kościoła i formujących sposób myślenia i postawy wiernych.

Mówić pozytywnie

Na początek dwa cytaty. Z pierwszym się nie zgadzam, ale daje on do myślenia. To gorzka ironiczna uwaga, jaką kiedyś usłyszałem: „Tylko homoseksualiści i przemysł ślubny mówią dziś pięknie i poważnie o małżeństwie...” Homoseksualiści — bo upominają się o prawo do zawierania małżeństw i w związku z tym pokazują piękno ludzkiej miłości, jej trwałość, dążenie do wyłączności, umiejętność wybaczania i przyjmowania, itd. Przemysł ślubny — bo na ślubach i weselach (nawet jeśli to trzeci czy piąty ślub danej osoby) można nieźle zarobić...

A gdzie w tym wszystkim są chrześcijanie? Wielu z nas w tak zniechęcający i nudny sposób mówi o małżeństwie i rodzinie, że sprawiamy wrażenie, jakbyśmy pogodzili się z tezą, że w sferze erotyki, etyki seksualnej i małżeństwa Kościół definitywnie i nieodwracalnie przegrał już z nowoczesnością.

Tymczasem może być inaczej. Chrześcijańskie rozumienie małżeństwa wychodzi przecież naprzeciw najgłębszej ludzkiej tęsknocie: kochać to być z jednym człowiekiem na zawsze, przez całe życie. Taka wizja miłości — trwałej, wyłącznej, wielkiej, nierozerwalnej — najbardziej nas pociąga. Nas, ludzi, także ludzi współczesnych! Miłość, za którą tęsknimy, to głęboka więź oparta nie o zmieniające się emocje, lecz o postanowienie, że będziemy ze sobą w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe, nie opuścimy siebie nawzajem aż do końca. To jest właśnie chrześcijańska wizja małżeństwa: propozycja przeżycia swego człowieczeństwa w radykalnej bliskości kobiety i mężczyzny. Nie jest to propozycja tylko dla katolików! Ale żeby trafić do innych, trzeba ją przedstawiać możliwie atrakcyjnie, „normalnie”, „po ludzku”, nawet — na ile to możliwe — bez odwoływania się do argumentacji nadprzyrodzonej. A przede wszystkim trzeba mówić pozytywnie.

Nie zaczynać od krytyki

I tu jest miejsce na drugi cytat. Tym razem zgadzam się z przytoczonymi słowami. Ich autorem jest Benedykt XVI. W sierpniu 2006 r., w wywiadzie przed pielgrzymką do Bawarii, dziennikarze spytali go, dlaczego kilka tygodni wcześniej, w lipcu podczas Kongresu Rodziny w Walencji, nie mówił o aborcji i eutanazji. Media — jak wiadomo — lubią przedstawiać papieskiej nauczanie (tak samo było za Jana Pawła II) jako rutynowe potępianie zagrożeń. Benedykt XVI odpowiedział bardzo wyraźnie:

1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Benedykt XVI

Kościół w Polsce

Małżeństwo i rodzina

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?