Czytelnia

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Zbigniew Nosowski

Bez więzi nie da się żyć, Z Tadeuszem Mazowieckim rozmawia Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2008 nr 2-3.

Rodzina ludzka to dla mnie coś bliskiego. Na przykład będąc w muzułmańskiej Bośni jako sprawozdawca ONZ, stykając się ze zbrodniami, jakich tam dokonywano, najpierw reagowałem na nie po prostu jako człowiek. Czułem, że jesteśmy takimi samymi ludźmi — to było pierwotne doświadczenie, a nie to, że ja jako Polak jestem inny od nich, Bośniaków.

Więź z Bogiem i bliźnimi

— To już elementarna człowiecza solidarność Czy może wiązała się ona wówczas Panu z chrześcijańskim postulatem dostrzegania w drugim człowieku przede wszystkim bliźniego?

— Przyznaję, że w Bośni trudno było o takie odczucia, bo tam religie były wprzęgnięte w walkę i antagonizm międzyetniczny. Trzeba było to przezwyciężać. Niestety, spotykałem się z różnymi postawami, także po stronie katolickiej. Było to zatem trudne doświadczenie od strony roli, jaką religia może odgrywać w społeczeństwie

— A ujmując rzecz pozytywnie: na ile istotnym elementem więzi społecznej jest religia?

— Myślę, że religia jest czynnikiem więzi społecznej przede wszystkim jako inspiracja. Istnieje bowiem więź religijna, istnieje też więź kościelna, która sama w sobie jest ważnym specyficznym rodzajem więzi, bo łączy ludzi w Kościele. Ale myśl chrześcijańska ma też znaczenie inspirujące poczucie więzi z innymi ludźmi — choćby cała nauka o tym, że każdy inny człowiek to mój bliźni.

— Ale religia to przecież nie tylko, a na pewno nie przede wszystkim tworzenie więzi społecznych.

— Tak, to przede wszystkim więź z Bogiem.

Na koniec zatem spytam o ten najgłębszy wymiar więzi — duchowy. Czy myśląc o religijności, duchowości — także swojej osobistej — zwraca Pan uwagę przede wszystkim na wymiar prawd wiary i zasad moralnych, czy też na wymiar duchowej więzi z Bogiem?

Absolutnie jedno i drugie. Człowiek sobie na ogół tego nie uświadamia i nie dokonuje takiej autorefleksji. Raczej rzadko analizujemy naszą wiarę — po prostu ją przeżywamy lub nie. Ale nie wyobrażam sobie postawy wiary bez osobistej więzi z Bogiem. Oba te elementy więzi religijnej muszą współistnieć. Wiara musi się zwracać ku innym ludziom, bo to jej istotny sens i treść. A siła tej postawy bierze się ostatecznie z relacji ja-Bóg. I nigdy nie mogę być tylko „ja” sam.

— W Pańskim myśleniu wyraźnie obecne jest uniwersalistyczne rozumienie katolicyzmu. Nie było ono bynajmniej oczywiste w Pańskiej generacji. Skąd się to wzięło?

— Pamiętam katechizm ks. Jana Ziei zbudowany wokół trzech punktów: „Jestem człowiekiem, jestem Polakiem, jestem chrześcijaninem”. Ta kolejność była bardzo wymowna i mówiła mi bardzo wiele, od czego należy zaczynać. Później, w warstwie świadomego kształtowania postaw nazywaliśmy to katolicyzmem otwartym. Dziś niektórzy mówią, że to zjawisko należy do przeszłości. Dla mnie natomiast postawa katolicyzmu otwartego jest zawsze aktualna, bo to postulat ponadczasowy. Bez otwartości na drugiego człowieka — tak jak bez więzi — nie da się żyć.

— Dziękuję na koniec za stworzenie „Więzi” i za ten zobowiązujący tytuł pisma. Obyśmy dzisiaj umieli temu zadaniu sprostać.

Rozmawiał Zbigniew Nosowski

poprzednia strona 1 2 3 4 5

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?