Czytelnia

Sławomir Jacek Żurek

Sławomir Jacek Żurek, Biografia żydowskiego anioła. O Arnoldzie Słuckim, WIĘŹ 2003 nr 4.

Środowisko literackie powojennej Warszawy przyjęło Słuckiego nieufnie — Antoni Słonimski nazywał go z przekąsem „Żydem stepowym”, Aleksander Wat, wspominając w „Moim wieku” pierwszomajowy pochód, pisał: (...)byłem w pierwszym szeregu z Iwaszkiewiczem, z Kruczkowskim, z Ważykiem, z nią [Janiną Broniewską S.J.Ż.] i z tym poetą chasydem, Słuckim. (Taki dość kiepski poeta, choć czasem pisze niezłe wiersze na chasydzkie tematy.) I Słucki trzymał mnie pod rękę z jednej strony.

Październik 1956 Słucki przeżył głęboko. Po opublikowaniu w „Przeglądzie Kulturalnym” artykułu „Wspomnienia i refleksje” na temat rodzącego się faszyzmu i antysemityzmu w szeregach członków PZPR, Arnold Słucki został usunięty z partii, do której ponownie go przyjęto po interwencji dawnych towarzyszy z PPR. Należał do grupy literatów partyjnych, którzy w listopadzie 1966 roku podpisali list protestacyjny przeciw usunięciu z PZPR Leszka Kołakowskiego, a następnie wystąpił z partii. Patrząc na podejście poety do spraw ideologicznych, możemy powtórzyć za Jackiem Bocheńskim: Był właściwie zawsze fanatykiem, (...) głosił herezje, które jednak wypowiadał metaforami. Słucki postrzegany był przez środowisko literackie jako swoisty typ proroka, mówiącego często niezrozumiałe dla odbiorcy komunikaty.

W roku 1964 Słucki podjął studia semitystyczne na Uniwersytecie Warszawskim, choć wkrótce z nich zrezygnował. W tym okresie wiele podróżował. Zwiedził azjatyckie kraje ówczesnego ZSRR, był również w Mongolii, później w Grecji, a także po raz pierwszy wWtedy to zaczęła się jego powtórna fascynacja judaizmem, esseńczykami i pierwotnym chrześcijaństwem.

W lutym 1968 roku, po zdjęciu z repertuaru Teatru Narodowego w Warszawie „Dziadów” Adama Mickiewicza, był współinicjatorem zbierania w lokalu ZLP podpisów pod listem domagającym się najrychlejszego, nadzwyczajnego zebrania oddziału warszawskiego ZLP, poświęconego tej sprawie. Marzec przeżył niezwykle tragicznie wraz z całym pokoleniem Żydów polskich: nagonka, osamotnienie, depresja, Dworzec Gdański... Polskę opuścił we wrześniu 1968 roku (w roku następnym skreślono go z listy członków ZLP, a w 1971 decyzją ministra obrony narodowej Wojciecha Jaruzelskiego „z powodu braku wartości moralnych” został zdegradowany do stopnia szeregowca).

Początkowo przebywał w Izraelu; pisywał tu przez krótki czas felietony do polskojęzycznej gazety „Nowiny-Kurier”. Nie potrafił jednak dostosować się do tamtejszych warunków i w roku 1970 wyjechał do Republiki Federalnej Niemiec. Wtedy był już ciężko chory. Prawie cały ostatni okres swojego życia spędził w sanatoriach (m. in. w Bad Godesberg, St. Blasien), przez krótki czas mieszkał w Paryżu. Jednak nawet wtedy pęd do wiedzy był w nim ogromny — w Niemczech rozpoczął studia germanistyczne na uniwersytetach bońskim i berlińskim, a nawet otworzył przewód doktorski.

*

Dokładniejsza analiza motywów funkcjonujących w poezji Słuckiego wskazuje na głębsze możliwości interpretacyjne niż tylko te, które klasyfikują go w kręgu socrealistów. Uważny czytelnik znajdzie tam tropy topiki judaistycznej. Jacek Trznadel, recenzując w roku 1960 na łamach „Twórczości” tomik wierszy „Promienie czasu” (Warszawa 1959), pokazuje, że zbiór ten wyznacza nowy okres w poezji Słuckiego. Poeta odcina się wyraźnie od swoich poprzednich tekstów tak warstwą światopoglądową, jak i wyrazem artystycznym, a także całym systemem stylistyki i wyobraźni. Wydaje się jednak, że proces wzmiankowany przez Trznadla dokonywał się stopniowo, czego dowody odnaleźć można już w tomiku przedpaździernikowym „Życie w pieśni” (Warszawa 1955).

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Sławomir Jacek Żurek

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?