Czytelnia

Kościół w Polsce

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś

Czy Kościół spojrzy prawdzie w oczy?

Mija 20 lat od powrotu religii do polskiej szkoły. Jakie są tego owoce? Gdy biskupi mówią językiem tryumfu, katecheci „użerają się z młodzieżą”.

Kim są katecheci?

54% — świeccy34% — księża diecezjalni12% — osoby zakonnedane Kurii Warszawskiej, 2007 r.

Kościół powinien zadać dziś sobie ważne pytanie, co ostatnie wydarzenia — te spod Pałacu Prezydenckiego — mówią o jego wizerunku w oczach społeczeństwa. Szczególnym momentem pod tym względem był nocny happening 9 sierpnia, kiedy kilka tysięcy młodych ludzi spontanicznie skrzyknęło się na portalu społecznościowym i zamanifestowało swój prześmiewczy dystans wobec tej oto konkretnej formy obecności krzyża w przestrzeni publicznej. Kim byli ci młodzi ludzie, żartami, a nawet wygłupami reagujący na patriotyczno-religijny patos całej inscenizacji przed Pałacem Prezydenckim? Czy byli to istotnie, jak twierdzili niektórzy kościelni komentatorzy, „lewicowcy, liberałowie, ateiści”? Albo, jak wyraził się jeden z biskupów, „dzieci dawnych sekretarzy partyjnych”? Nonsens! Przyglądałem się uważnie tym twarzom: byli to zwyczajni, sympatyczni, inteligentni młodzi ludzie. W sensie socjologicznym można by powiedzieć: przedstawiciele pokolenia JP2. Bo przecież na pewno w ogromnej większości urodzili się i wychowali w katolickich rodzinach, za pontyfikatu polskiego papieża, a w szkole chodzili na lekcje religii, przynajmniej w młodszych klasach. Niewykluczone, że wielu spośród nich pięć lat temu ustawiało znicze na ulicach w szczerym żalu po śmierci Jana Pawła II.

Ich obecność na happeningu pod Pałacem nie musiała oznaczać wrogości wobec Chrystusowego krzyża. Na pewno jednak oznaczała sprzeciw wobec zachowań, w których wyczuwali fałsz. Byli autentyczni.

W tych dniach mija 20 lat od powrotu religii do polskiej szkoły. Warto zadać sobie pytanie, jakie są tego owoce? Jak wygląda dziś wiara młodych pokoleń? List biskupów, czytany w ostatnią niedzielę z ambon, brzmi triumfalistycznie. 27-letni Bernard, doktorant matematyki, powiedział mi po Mszy: „Ten list nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Ja lekcje religii wspominam jako nieustanne użeranie się księdza z rozwydrzoną młodzieżą”.

Gdy rząd Tadeusza Mazowieckiego wprowadzał religię do szkół, wyrażano obawy, że mogą się pojawić akty nietolerancji wobec uczniów niewierzących. Na szczęście nic takiego się nie działo. Problem tkwi gdzie indziej. Otóż, wygląda na to, że religia w szkole nie wychodzi na dobre wspólnocie Kościoła! Widać dziś gołym okiem, że młodzież przestaje praktykować. Proboszczowie zauważają, że już po Pierwszej Komunii wyraźnie zmniejsza się liczba dzieci przychodzących na niedzielną Eucharystię. A bierzmowanie, sakrament dojrzałości chrześcijańskiej, nazywany jest „sakramentem pożegnania z Kościołem”.

Mija 20 lat od powrotu religii do polskiej szkoły. Jakie są tego owoce? Gdy biskupi mówią językiem tryumfu, katecheci „użerają się z młodzieżą”.

Oczywiście, zachodzą zmiany cywilizacyjne. Rodzina przestała być w takim stopniu jak dawniej przekazicielem wiary. Ale wraz z powrotem religii do szkoły, i rodzice, i proboszczowie uznali problem za załatwiony. Tymczasem w praktyce katecheza szkolna nie spełnia swojej podstawowej funkcji: nie formuje w młodych ludziach wiary. Składa się na to wiele czynników.

1 2 następna strona

Kościół w Polsce

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?