Czytelnia

Sekularyzacja

ks. Krzysztof Kaucha

Chrześcijaństwo jutra

Jakie może być „chrześcijaństwo jutra”? Jaki kształt może, a jaki powinno przyjąć w XXI wieku? Jakimi drogami musi kroczyć, aby być wiarygodne wobec siebie i świata? Odpowiedzi na te i inne fundamentalne dla chrześcijaństwa pytania szukali uczestnicy II Międzynarodowego Kongresu Teologii Fun­damentalnej, który obradował w Lublinie od 18 do 21 września 2001 r.1 Wagę tych pytań niespodziewanie i dramatycznie uwydatnił wrześniowy atak terrorystyczny na Nowy Jork – wydarzenie to sprawiło, że kongres nie mógł już być taki, jak go wcześniej zaplanowano2.

Wśród prelegentów – teologów fundamentalnych, którym na sercu leży przede wszystkim sprawa wiarygodności chrześcijaństwa – szesnastu było z zagranicy (z Austrii, Czech, Francji, Hiszpanii, Holan­dii, Niemiec, Szwajcarii, USA, Włoch), a sześciu z Polski. W Lublinie znalazła się jedna osoba z Brazylii, nie było nikogo z Afryki, Azji i Australii, chociaż zaproszenia na kongres zostały rozesłane do wszystkich uniwersytetów katolickich świata. Być może żyjemy już w globalnej wiosce, niemniej okazuje się, że przemieszczanie się po niej nadal jest uciążliwe i kosztowne. Wszystko to spowodowało, że o chrześcijaństwie jutra w gruncie rzeczy dyskutowano, mając na myśli głównie kontekst europejski.

Blaski i cienie przeszłości

Na lubelskim kongresie nie zabrakło refleksji nad przeszłością. „Zwrot” w stronę przeszłości musi nieustannie towarzyszyć intelektualnym wysiłkom zmierzającym do wykazania wiarygodności chrześcijaństwa. Nasza współczesność posiada umysłowość „historyczną”, która w przeszłych dziejach szuka przyczyn aktualnych wydarzeń i która przed trybunałem historii stawia wszystkie światopoglądy i systemy, szczególnie – jak chrześcijaństwo – roszczące sobie prawo do posiadania prawdy absolutnej.

Historia nie może zanegować faktu, że chrześcijaństwo cechuje precyzyjnie określona tożsamość, dzięki której religia ta wyróżniała się i wyróżnia wśród innych religii oraz od „świata”. Ponieważ każda tożsamość utrwala się głównie dzięki okresom przełomów i zmian, które dotykają każdej historycznie się rozwijającej „linii”, fenomen zachowania przez chrześcijaństwo tożsamości w obliczu prób dziejowych może budzić zdumienie (Kurt Appel). Wprawdzie oświecenie i nowożytność wykluczyły tego typu zdumienie nad chrześcijaństwem, to jednak uczyniły tak, ponieważ z założenia interpretowały historię jako dzieło samego człowieka, zależne tylko i wyłącznie od jego mocy intelektualnych i twórczych (Rino Fisichella).

Współczesny historyk raczej przekroczył dawne metodologiczne zawężenia i dysponuje zasobniejszą „bazą danych” niż jego oświeceniowi koledzy. Historyk niechrześcijanin może zatem słusznie ulec zdumieniu ciągłością tożsamości chrześcijaństwa. Może poprzestać tylko na zdumieniu, natomiast chrześcijanin będzie szukał tu przyczyny nadprzyrodzonej – obecności samego Boga w ludzkich dziejach, która to obecność punkt kulminacyjny osiągnęła w wydarzeniu Jezusa Chrystusa.

1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Sekularyzacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?