Czytelnia

Kościół w Polsce

Tomasz Wiścicki

Chrześcijaństwo w poprzek

Z prowincjałem dominikanów o. Maciejem Ziębą rozmawia Tomasz Wiścicki

Więź”: Punktem wyjścia do naszej rozmowy jest teza, którą postawił Dariusz Karłowicz w swoim tekście Sukces jako imię Boga?” w czerwcowej Więzi”. Odnosząc się z pełną rewerencją do tego, co pisał Ojciec i inni znawcy nauczania społecznego Kościoła w Polsce, nasz autor zauważa jednak, że teoretycznie czyste rozróżnienie na neutralny moralnie rynek i rodzącą problemy kulturę — w praktyce nie jest takie proste. Jego zdaniem sam rynek, pewne jego mechanizmy skłaniają nas do zachowań, które z chrześcijaństwem trudno pogodzić. Karłowicz sugeruje więc, że rynek nie jest całkiem neutralny, a chrześcijanie miewają poważne problemy nie tylko z kulturą, ale i z samym rynkiem.

Maciej Zięba OP: Teza papieska, do której się odwołuję, oznacza odwrócenie sposobu myślenia wielu dzisiejszych ekonomistów, nie tylko liberalnych, a także marksistów. Wszyscy oni twierdzą, że pierwotna jest ekonomia i jej prawa regulują funkcjonowanie innych dziedzin życia. Papież mówi, że jest przeciwnie: ekonomia jest epifenomenem kultury, więc jeżeli chcemy coś poważnego zmieniać w ekonomii, to musimy zmieniać kulturę. Nie powinniśmy walczyć z wolną wymianą, przedsiębiorczością, sposobami ustalania ceny czy kredytem bankowym. Te instytucje mogą być używane do lichwy, wymuszania, niszczenia innych, ale mogą też służyć dobru. Wolna wymiana jest neutralna. Pod wpływem tradycji antycznej czy arystokratycznej, feudalnej, katolicy mieli w pogardzie albo co najmniej traktowali podejrzliwie wolny rynek, przedsiębiorczość, bogacenie się jako takie. Papież pokazuje, że to wszystko może być używane dwojako — dobrze lub źle.

W Indiach jest największy niedobór dziewczynek na świecie, bo córka oznacza wydatek na posag — to jest zła inwestycja. Dawniej były one uśmiercane po urodzeniu, a teraz, kiedy rozwinęły się badania USG, niemowlęta płci żeńskiej morduje się już w okresie prenatalnym. Czy to jest winą USG? W innych kulturach, np. chrześcijańskiej czy postchrześcijańskiej, nie ma problemu mordowania dziewczynek jako takich. Nie bójmy się więc samego USG, natomiast używajmy go do leczenia, a nie do mordowania.

— Jako zasada jest to słuszne, jednak są sytuacje, w których samo funkcjonowanie rynku skłania do niepożądanych zachowań. Jeśli jeden sklep zaczyna handlować w niedzielę, zwłaszcza jeżeli to jest supermarket czy choćby tylko duży sklep, który dominuje w okolicy, to trudno sobie wyobrazić, żeby pozostali handlowcy stwierdzili: „My jesteśmy chrześcijanami i w niedzielę nie handlujemy”. Jeżeli tak zrobią, ich zyski spadną na tyle, że byt ich sklepików może być zagrożony. To jest wprost działanie mechanizmu rynkowego.

— To ma bardzo dużo wspólnego z kulturą. Gdyby katolicy pilnowali, że w niedzielę nie kupujemy, bo to jest dzień święty, to wtedy ten supermarket zostałby zamknięty. Jeżeli w kulturze nie ma większej wartości niż wartości ekonomiczne, zyski z handlu w niedzielę są niezagrożone. Jest to kwestią wiary, ale w ogromnej mierze również kultury.

— Ale konkretny właściciel sklepiku tej kultury nie zmieni, a jak się nie podporządkuje, to zbankrutuje.

1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Kościół w Polsce

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?