Czytelnia

Ciało

Ewa Kiedio

Ewa Kiedio, Ciało to nie skandal, WIĘŹ 2010 nr 8-9.

Kiedy co jakiś czas pyta, gdzie doszliśmy, jako punkty orientacyjne podaję np. duży żółty budynek. Natychmiast uświadamiam sobie bezsensowność takich opisów. — Nie przejmuj się — uspokaja Witek. — Uznaję kontrolę biletów w autobusach, ale nie kontrolę słownictwa. Czasami widzący boją się odezwać, zaczynają bardzo uważać na słowa, żeby mnie nie urazić. To stresuje, a chodzi przecież o to, żeby razem czuć się swobodnie.

W budynkach, które mijamy, odbywają się zajęcia: zwykłe lekcje matematyki czy polskiego, nauka braila, wprawki uczniów szkoły muzycznej oraz tych, którzy mają w przyszłości zostać masażystami. Niewidomi potrzebują także ćwiczeń wprowadzających w te rejony świata, które dla widzących zdają się oczywiste: uczą się orientacji przestrzennej, starają pozbyć nawyku zbyt bliskiego kontaktu fizycznego z drugą osobą, poznają możliwości własnego ciała. To umiejętności, których inne dzieci nabywają przez obserwowanie i naśladowanie. Ta droga jest w tym wypadku zamknięta — np. ruch nadgarstka ćwiczony jest z pomocą wychowawcy, dzięki dotykowi i instrukcjom słownym. Gdy po raz kolejny nie udaje się pokroić ogórka lub trafić portfelem do kieszeni, w odruchu frustracji zdarza się rzucić laską.

Poza propozycjami oferowanymi w Laskach niektórzy niewidomi wybierają się na przygotowane z myślą o nich kursy tańca. Pionierami w organizowaniu takich zajęć byli w latach 60. Wacław Wróblewski i Jan Dziedzic. Aby przedstawić niewidomym kroki danego tańca opracowali oni technikę opartą na sześciopunkcie brailowskim. Kursanci wodzą palcami po tablicach z wypukłymi punktami i dowiadują się, że np. sambę tańczy się po punktach litery „B”. Sama znajomość kroków to jednak połowa sukcesu — pozostaje jeszcze zgranie własnego ciała z muzyką. To prawdziwe wyzwanie, jeśli nigdy nie widziało się ruchu tańczącej pary. Nogi mechanicznie przesuwają się po podłodze według wyuczonej trasy, tułów zachowuje sztywność, brakuje miękkości, lekkości, tego, co składa się na cały czar tańca. — Nie chodzi o perfekcję, ale o to, żeby człowiek poczuł się dobrze w swoim ciele — tłumaczy Agnieszka Zakrzewska, niegdyś odpowiedzialna za tego typu zajęcia. — Chłopcy cieszą się, że w końcu nie są przez kogoś prowadzeni, ale sami prowadzą. To dla nich także doświadczenie innego wymiaru fizycznej bliskości.

Spacerując po Laskach, docieramy pod szkołę, gdzie wpada na nas dwóch rozpędzonych nastolatków poruszających się bez laski. — To okres buntu przeciwko swojej niepełnosprawności — zauważa Witek. — Też tego doświadczałem. Mówili mi, że jeszcze nie mogę sam nigdzie jechać, bo nie mam orientacji przetrzennej. Wyszedłem z ośrodka bez niczyjej wiedzy i udało się. Innym razem wymknąłem się na dyskotekę. Potem oczywiście musiałem za karę odpracować swoje na stołówce. Dziś łatwiej mi się pogodzić z tym, że niektórych zadań nie mogę podjąć — dodaje. Ostatnio tego typu doświadczenie przyniosła planowana pielgrzymka rowerowa do Rzymu. Na tandemach z przodu jedzie widzący, z tyłu niewidomy. Dwa pierwsze treningi pokazały, że kondycja fizyczna nie pozwoli Witkowi na taką wyprawę.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Ciało

Ewa Kiedio

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?