Czytelnia

Ciało

Piotr Pawłowski, Na swoim miejscu, WIĘŹ 2008 nr 11-12.

A wszystko zaczęło się od wariackiego pomysłu dwóch niepełnosprawnych facetów, czyli mnie i mego znajomego. Był maj 1994 r., kiedy postanowiliśmy, że będziemy wydawać gazetkę dla niepełnosprawnych. Nie mieliśmy żadnego zaplecza ani pieniędzy, a jednak w październiku tego samego roku ukazał się pierwszy numer „Integracji”. Namówiliśmy jakąś drukarnię, która wydrukowała 15 tys. egzemplarzy pisemka liczącego wtedy osiem stron. Składane było u mnie w domu, kolportowane przez znajomych i znajomych znajomych. Początkowo pisywaliśmy tylko we dwóch, używaliśmy różnych pseudonimów, żeby nie było monotonnie, ale dość szybko udało się nam zgromadzić spore grono redakcyjne. W następnym roku zwiększyliśmy objętość do szesnastu stron. Półtora roku później dostaliśmy od urzędu miasta mały pokoik na naszą redakcję, mieszkanie moich rodziców nie wytrzymywało już bowiem naporu... integracyjnych działań. Potem założyliśmy Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji i w pewnym momencie staliśmy się instytucją numer jeden w Polsce, jeśli chodzi o tę tematykę. Teraz pismo ma sto stron i ukazuje się w nakładzie 50 tys. egzemplarzy.

Magazyn to zaledwie jedno ogniwo naszej działalności. Pięć lat temu uruchomiliśmy portal informacyjny, który też nie ma konkurencji. Ostatnio świętowaliśmy rekord — 215 tys. wejść w skali miesiąca! Mamy cotygodniowy program w telewizji. Uruchomiliśmy ogólnopolską infolinię dla tych, którzy nie mogą czytać i nie mają dostępu do internetu. Stworzyliśmy centra informacji, w których zatrudniamy psychologów, prawników, doradców zawodowych — można tam uzyskać różnorodną pomoc, także w znalezieniu pracy. Inicjujemy wiele kampanii społecznych i wydarzeń. Do połowy tego roku z naszej pomocy skorzystało ok. 40 tys. osób.

„Integracja” stała się ogromną maszyną, dzisiaj jestem pracodawcą, który zatrudnia sto dwadzieścia osób na etacie, ponadto jest całe grono osób, które z nami współpracują na umowy zlecenia, a także wolontariusze. I jestem szczęśliwy, że jestem tu, gdzie jestem. Nigdy, nawet w najśmielszych marzeniach, nie przypuszczałbym, że uda się nam osiągnąć tak wiele, że ja będę uczestniczył w tak spektakularnych działaniach.. Oczywiście, nie byłoby to możliwe, gdyby nie pomoc — na początku rodziców i przyjaciół, potem mojej żony. Wiele zawdzięczam również Joni Eareckson-Tada, która uległa takiemu samemu wypadkowi jak ja.

Joni zainspirowała mnie do szukania odpowiedzi na pytanie, jak spędzić dany mi tutaj na ziemi czas, żeby go nie zmarnować i żeby zostawić po sobie jakiś dobry ślad. Szukanie tej odpowiedzi zajęło mi trochę czasu, ale było bardzo twórcze. Studiowałem w Instytucie Studiów nad Rodziną, następnie był Uniwersytet Warszawski i filozofia. Planowałem wtedy, że będę naukowcem, wydawało się, że w mojej sytuacji to najsensowniejszy pomysł — mogłem pracować w domu, przy maszynie do pisania, potem przy komputerze. Przez trzy lata uczyłem się japońskiego, myśląc też o zawodzie tłumacza. Szybko zrozumiałem jednak, że tak nie dam rady żyć — że potrzebuję... muszę być między ludźmi, to dopiero mnie inspiruje i daje mi radość. Posłuchałem tego pragnienia. Czuję, że tu, gdzie jestem, jestem na swoim miejscu. Jeśli to nie jest szczęście, to czym ono jest?

Piotr Pawłowski — założyciel i prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji, redaktor naczelny magazynu „Integracja” oraz portalu www.niepelnosprawni.pl, twórca programów telewizyjnych oraz audycji radiowych. Z wykształcenia pedagog i filozof.

poprzednia strona 1 2

Ciało

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?