Czytelnia

Benedykt XVI

ks. Jerzy Szymik

ks. Jerzy Szymik, Cień rzeczy duchowych, WIĘŹ 2002 nr 12.

Im bardziej przybywa mi lat, tym mi do Ratzingera bliżej; do punktu, z którego sędziwy Kardynał myśli i ocenia. Zmieniam się, rosnę? Nie sądzę. Raczej dokonuje się naturalna (też spokojna) ewolucja ku temu, co większe ode mnie, a otrzymywane w darze — po okresach szaleńczej pogoni (serca i umysłu) za tym, co oryginalne, wywalczone, „moje”...

Jeśli — jak chcą niektórzy — było dwóch Ratzingerów (postępowy teolog „okołosoborowy” i konserwatywny prefekt Kongregacji Nauki Wiary), nie mam o to żalu, rzecz rozumiem. I jeden, i drugi etap są (ostrożniej: bywają) konieczne. Można, oczywiście, nabywać mądrość na nieskończenie wiele sposobów. „Ratzingerowość” nie jest żadnym uniwersalnym patentem — Bóg jest niepojęty w rzeźbieniu ludzkich życiorysów i osobowości. Ale słuchać Ratzingera i zadumać się nad tym, co się usłyszało — warto i trzeba. To ważny głos płynący z serca Kościoła.

A teraz będzie długi cytat, który — w moim przekonaniu — świetnie mierzy temperaturę rozmowy Seewalda z Ratzingerem. Dobrze też obrazuje rangę poruszanych przez nich tematów, wizji, programów i — co w tym wypadku może najważniejsze — znakomicie portretuje samego Ratzingera: jego umysłowość, temperament, poglądy — i horyzonty.

Oto więc Seewald pyta: Przyrost demograficzny. Kościołowi zarzuca się, że jego rygorystyczna polityka zakazu antykoncepcji rodzi w krajach Trzeciego Świata wielkie problemy — aż po autentyczną nędzę.

Ratzinger odpowiada: To kompletny absurd. Nędzę rodzi ruina moralności, która w strukturach plemiennych i we wspólnocie chrześcijan nadawała życiu porządek, a tym samym wykluczała wielką nędzę, jaką dziś obserwujemy. Redukować głos Kościoła do zakazu antykoncepcji jest grubą nieprzyzwoitością, która opiera się na całkowicie chybionych przesłankach, co zaraz pokażę. Nauka Kościoła akcentuje przede wszystkim świętość małżeństwa i wierność małżeńską. Tak brzmi prawdziwy głos Kościoła. Gdzie głos ten jest słuchany, tam dziecku nie odmawia się miejsca, tam mimo biedy uczy się je miłości i rezygnacji, dyscypliny należytego życia.

W rodzinie — kontynuuje Kardynał — w której panuje wierność, znajdziemy też wzajemną cierpliwość i poszanowanie, które są warunkiem skuteczności naturalnej regulacji poczęć. To nie wielodzietna rodzina jest przyczyną nędzy, ale nieodpowiedzialne poczynanie dzieci, które, opuszczone przez ojców i często matki, jako dzieci ulicy cierpią nędzę duchowo nieuporządkowanego świata. Nędzy nie generują ci, którzy starają się wychować ludzi w wierności i miłości, w poszanowaniu dla życia i w wyrzeczeniu, lecz ci, którzy wybijają nam z głowy moralność, a człowieka traktują jako mechaniczną istotę: prezerwatywa wydaje się skuteczniejsza od moralności, ale kto uważa, że godność moralną człowieka można zastąpić prezerwatywą, która jego wolność uczyni bezpieczną, ten do cna upadla człowieka i generuje coś, czemu jakoby chce zapobiec: egoistyczne społeczeństwo, w którym każdy może się do woli wyżywać, nie biorąc na siebie odpowiedzialności. Nędzę rodzi demoralizacja społeczeństwa, a nie jego moralizacja. Demoralizacja, której istotnym elementem jest propagowanie prezerwatyw — przejaw pogardzającej człowiekiem orientacji, która i tak nie spodziewa się po nim niczego dobrego.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Benedykt XVI

ks. Jerzy Szymik

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?