Czytelnia

Kobieta

s. Małgorzata Borkowska OSB, Czarczafy na ulicach, WIĘŹ 1993 nr 1.

A myśmy zawsze myśleli, że kobieta w islamie jest poniżona. I faktycz­nie jest, zwłaszcza w krajach o islamskiej większości, i może jeszcze przyjść czas, kiedy jej się to sprzykrzy. Ale w tej chwili w krajach Europy Zachodniej z ich demokratycznymi instytucjami to poniżenie jest prawnie mało wyczuwalne i niejedna młoda dziewczyna, obdarzona normalną kobiecą psychiką, a nie wychowana w głębokiej osobistej relacji z Chrystusem, zniechęca się do religii, w której kobiety najwyraźniej nie znajdu­ją szczęścia w swojej kobiecości. Niejedna zresztą gorzko może pożałować swojej konwersji, jeżeli pojedzie z mężem do Iranu czy Afganistanu. Niemniej aż tak daleko, aż do takich paradoksów, dochodzą już skutki feminizmu, który sam z kolei jest skutkiem odwiecznej, niestety, w chrześcijańskim społeczeństwie niekonsekwencji. Najpierw się uczy, że nie masz mężczyzny ani niewiasty, ale wszyscy jedno jesteśmy w Chrystu­sie, a potem przez wieki całe odsyła się tę zasadę do krainy pobożnych marzeń. A nic tak łatwo nie rodzi buntu jak nie spełniona obietnica.

U nas jeszcze nie ma takich konwersji, jeszcze można się na tej drodze zatrzymać, jeszcze nie zaprzepaścić chrześcijańskiego ideału rodziny, ale pod warunkiem, że się możliwie szybko skończy to dzielenie (wszystko jedno, przez kogo) ludzkości na połowę lepszą i gorszą. Inność nie jest w żadnej logice równoznaczna z gorszością. Jeśli posłannictwo kobiety, jej specyficzne dary, jej punkt widzenia nie będą traktowane jako gorsze, ale jako inne i równouprawnione, nie będzie ona miała powodu do gardzenia własnymi darami i do odrzekania się własnego posłannictwa. A w konsekwencji nie zniechęci innej kobiety do chrześcijaństwa w ogóle.

Jakież więc są te dary? Pierwszym i najważniejszym jest traktowanie Boga jako osoby. Kobieta rzadko włącza się w filozoficzne rozważania, co to jest osoba, i w jakim sensie można albo nie można tego pojęcia odno­sić do Boga. Ona tego nie potrzebuje: dla niej Bóg jest w sposób oczywi­sty najwyższym „Ty” albo nie ma Go w ogóle. Z tego punktu widzenia na przykład programy katechetyczne, przepełnione wiedzą w punktach i pod­punktach, są produktem typowo męskim, chociaż ich realizowanie powie­rza się tak często kobietom katechetkom. Kobieta, gdyby jej zostawić swobodę działania, dawałaby o połowę mniej informacji, ale za to o poło­wę więcej osobowego stosunku do Boga. Kobiecie trudno jest zrozumieć, jak można mówić o Bogu, a nie mówić do Boga; jak można traktować Boga jako przedmiot intelektualnych dociekań i na tym koniec, jakby to była teoria z zakresu wyższej matematyki.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?