Czytelnia

Grzegorz Pac

Grzegorz Pac

Człowiek z klasą, człowiek z kasą...

Niechęć do ludzi bogatych jest zapewne zjawiskiem powszechnym. W większości krajów europejskich pozycja majątkowa wiąże się jednak z prestiżem i statusem społecznym. Czy to samo można powiedzieć o Polsce?

U nas sytuacja jest bardziej skomplikowana. Choć wolny rynek istnieje nad Wisłą już od siedemnastu lat, zamożność nie jest ciągle najistotniejszym elementem pozycji społecznej czy podziału społeczeństwa na klasy. Mimo że media często pokazują ludzi bogatych jako nową arystokrację, a my – ich odbiorcy – patrzymy na elitę finansową nie bez pewnego podziwu, to w powszechnej ocenie posiadanie majątku jest czymś nieco podejrzanym. Dominuje przekonanie, że zdobycie dużych pieniędzy w ciągu ostatnich lat odbyć się musiało jeśli nie w całości wbrew prawu, to przynajmniej ten pierwszy milion trzeba było ukraść. Warto zresztą zauważyć, że w Polsce – wbrew obiegowej opinii – nie ma dysproporcji w zarobkach czy pozycji majątkowej porównywalnych z krajami Europy Zachodniej. Jeszcze kilka lat temu ludzie o bardzo różnym statusie majątkowym robili zakupy w tym samym sklepie, posyłali dzieci do jednej szkoły, biznesmen, robotnik i profesor mogli mieszkać drzwi w drzwi w ursynowskim bloku. Dziś sytuacja nieco się zmieniła, ale daleko nam jeszcze do zachodnioeuropejskich dzielnic ludzi bogatych i biednych gett.

Arystokracja umysłowa

Trudno więc twierdzić, aby różnice finansowe (wykluczając skrajności) były rzeczywiście tym, co determinuje nasze miejsce w społeczeństwie. To, jak jesteśmy oceniani przez innych, zależy dopiero w drugim rzędzie od zasobności naszego portfela. Z badań wynika, że na czele listy zawodów obdarzonych najwyższym prestiżem jest niezmiennie wykładowca akademicki, wysoko plasują się także inne profesje inteligenckie. Jeśli więc rozumiemy elitę społeczną jako grupę obdarzoną największym prestiżem, okaże się, że w Polsce w niewielkim tylko stopniu można się do niej zaliczyć poprzez posiadanie majątku. W powszechnym odbiorze elitą jest inteligencja.

Niezwykły prestiż inteligencji – grupy nieznanej poza naszą częścią Europy, a na zachodzie wchodzącej w większości w skład klasy średniej – wiąże się z jej samoświadomością, przekonaniem o szczególnej misji i powinnościach narodowych czy cywilizacyjnych. To zapewne pozostałość po szlacheckich korzeniach, które według wygłoszonej już blisko 60 lat temu tezy Chałasińskiego, zadecydowały o kształcie tej grupy społecznej. Choć teza ta była już w wielu punktach podważana, nie sposób nie dostrzec pewnych podobieństw między wzorami kultury szlacheckiej a inteligenckiej, jak choćby związek ze sprawą narodową czy specyficzny paternalizm wobec pozostałych grup społecznych. W końcu musi być jakaś przyczyna, dla której na studniówkach uczniowie liceów tańczą poloneza, a nie oberka czy kujawiaka.

W tezie, że to „wysadzeni z siodła” – szlachta zbiedniała w wyniku powstań i uwłaszczenia – w decydującym stopniu zasilili klassę umysłową (jak o tej grupie społecznej mówiła dziewiętnastowieczna polszczyzna), kryje się – niezależnie od tego, czy jest ona prawdziwa – jedno istotne przekonanie. Skoro to zbiedniała szlachta imać się miała zawodów umysłowych, to nie status materialny pozwolił inteligencji osiągnąć swą pozycję, nie on decydował o możliwości wejścia do tej grupy, ale pewien zasób kultury wyniesiony z rodzinnego domu, związany z obyciem, wykształceniem, stylem życia.

KLASA DZIEDZICZONA

1 2 3 4 5 następna strona

Grzegorz Pac

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?