Czytelnia

Kościół w Polsce

Marcin Przeciszewski

Czy potrafimy ze sobą rozmawiać?, Dyskutują: ks. Adam Boniecki MIC, ks. Sławomir Czalej, Marek Jurek, Marcin Przeciszewski, Mieczysław Ryba, WIĘŹ 2005 nr 11.

A skąd bierze się ta agresja, o której była już mowa?

Ks. A. Boniecki: To ważne i trudne pytanie: skąd bierze się stałe nastawienie agresywne do jakiegoś środowiska, na przykład do tego, które reprezentuję? Kilka lat temu drukowaliśmy debatę, której przewodniczył ksiądz Tomasz Węcławski. Rozpoczynał ją w ten sposób: Wyobraźmy sobie, że nie ma Jana Pawła II – jak wtedy będzie funkcjonował Kościół w Polsce? Na to katolickie pismo pisze tak: W swoim „Tygodniku Powszechnym” ksiądz Węcławski wyraża życzenie, żeby nie było Jana Pawła II. Potem oczywiście przychodzą listy do „Tygodnika”, że my życzymy sobie, by nie było Jana Pawła II. Tego rodzaju agresja, właściwie nieustanna, bezinteresowna czy interesowna, jest dla mnie zagadką. To jest problem, panie Marcinie. Oczywiście, w sprawach istotnych jesteśmy zgodni, ale jednocześnie jakieś złoża agresji, które człowiek czasami nawet w sobie odkrywa, źle robią wiernym czytelnikom, którzy w końcu mówią: jak to w końcu jest, i to katolickie, i to katolickie, a patrzcie, jak oni się nienawidzą.

Zostałam kiedyś zgromiona, kiedy podczas audycji radiowej zacytowałam księdza Tischnera. Dostało mi się za sam fakt, że wymówiłam jego nazwisko.

M. Przeciszewski: Skąd ta agresja? Z różnych przyczyn, przede wszystkim z grzeszności natury ludzkiej. Natomiast w specyficznym kontekście Polski i polskiego katolicyzmu – mnie się wydaje, że przejście ze społeczeństwa totalitarnego do liberalnego dla środowisk, także dla Kościoła hierarchicznego, jest dosyć trudne. Obserwujemy to w Polsce od piętnastu lat. Opowiedzenie się wobec świata w sytuacji totalitarnej było dosyć łatwe. Otaczający nas świat był definiowany – to co pan doktor Ryba zresztą mówił – jako zły. Jako wspólnota katolicka opowiadaliśmy się wobec tego złego świata, z którym trzeba walczyć czy przynajmniej przeciwko niemu się opowiadać. Naszej społeczności katolickiej towarzyszyło poczucie oblężonej twierdzy. Jeżeli ten model obecności Kościoła w świecie, znakomicie sprawdzony w warunkach totalitarnych, chcemy bezrefleksyjnie przenieść w świat – podkreślam z premedytacją – liberalny, on tu nie pasuje. Wydaje się, że niektóre z polskich środowisk katolickich – być może ja sam w pewnym sensie – tkwią w poczuciu zagrożenia wobec świata i konieczności obrony przed nim. Wtedy się szuka wroga, z którym trzeba walczyć. Taka postawa nieuchronnie rodzi agresję, zamiast odważnego, a jednocześnie przyjaznego – co nie znaczy: akceptującego – dialogu, uznającego ludzką godność, o którym między innymi pan Jurek przed chwilą mówił.

M. Jurek: Agresja jest kwestią bardzo ważną. Przez cale lata tego problemu nie doceniałem, ale to jest problem realny. Dla mnie spory z „Tygodnikiem Powszechnym”, na przykład o to, co państwo powinno robić wobec politycznych rewindykacji homoseksualistów, były o wiele prostsze, dopóki nie pojawił się poseł Wierzejski.

Świętej pamięci ksiądz Tischner użył wobec Radia Maryja określenia „integryzm sarmacki”. Mówiono, że jest integrystyczne, antysoborowe. Tymczasem liturgie na wielkich zgromadzeniach Radia Maryja są przejawem radykalnej odnowy posoborowej. To jest styl, który znamy z duszpasterstw akademickich, ale jeszcze bardziej radykalny. Zasada radia żywego, komunikującego się ze słuchaczami, jest przeniesieniem praktyki funkcjonującej wcześniej w „Trójce” i innych stacjach. Pokazuje to, jak nieoczekiwane skutki może generować kultura masowa, społeczeństwo liberalne. Nie mówię tego, żeby cokolwiek usprawiedliwiać, na przykład kiedy dzwoni słuchacz i mówi do gościa: Czy pan przyniósł świadectwo chrztu?

Agresja jest wszechobecna. Byłem postponowany – mówię to absolutnie bez gniewu – w „Tygodniku Powszechnym” byłem porównywany do Górnickiego i Urbana, w „Gazecie Wyborczej” do mordercy prezydenta Narutowicza, tak że mam duże doświadczenie. Jest taka zasada w demokracji, że przywódcy ponoszą przynajmniej moralną odpowiedzialność za zachowanie swoich zwolenników. Wszyscy musimy mieć tego świadomość. Społeczeństwo obywatelskie, społeczeństwo wolne wymaga tego, żebyśmy ze sobą rozmawiali a wprowadzanie agresji burzy każdy dialog. Wszyscy za to odpowiadamy.

Oprac. TW

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

Kościół w Polsce

Marcin Przeciszewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?