Czytelnia

Kościół w Polsce

Marcin Przeciszewski

Czy potrafimy ze sobą rozmawiać?, Dyskutują: ks. Adam Boniecki MIC, ks. Sławomir Czalej, Marek Jurek, Marcin Przeciszewski, Mieczysław Ryba, WIĘŹ 2005 nr 11.

M. Ryba: Oczywiście, że posługuję się terminologią zaczerpniętą z pewnego obszaru filozoficznego, bo trudno się do tego nie odwoływać, komunikując się ze światem. Definiując liberalizm, odwołuję się do nurtu filozofii realistycznej. W tym znaczeniu starałem się w bardzo uproszczony sposób powiedzieć, o co mi chodzi, gdy mówię „liberał”. Ktoś może się nazywać liberałem, a według mojej definicji nim nie jest.

M. Przeciszewski: Ale liberalizm nie jest światopoglądem filozoficznym.

M. Ryba: Jest, ale nie rozwijajmy zanadto tej dyskusji filozoficznej. To też zdefiniowałem – chodzi mi o szeroko rozumiany relatywizm. Do rożnych grup należy podchodzić z miłością. Trzeba z nimi rozmawiać, łagodnie i z całą chrześcijańską pokorą, miłosierdziem i świadomością własnej ułomności, że możemy się mylić.

Rozróżnijmy dwa porządki, których na ogół niestety nie rozróżniamy. Człowiek jako osoba w sferze duchowej aktualizuje się w dwóch porządkach: poznawczym i moralnym. Zawsze go należy kochać, nawet jak błądzi, rozmawiać z nim, dialogować, ale celem tego dialogu powinno być przekazanie prawdy i wyprowadzenie z błędu. Sensem tego bycia z nim jest pomóc mu wyjść z jego zła. Jeśli tego nie widzimy, ten dialog zaczyna być celem samym w sobie, czyli kręcimy się za własnym ogonem. Jestem więc zwolennikiem dialogu, ale takiego, który ma cel.

Jak przekonać błądzących

Ks. A. Boniecki: Aby ten cel osiągnąć, człowieka, który błądzi i grzęźnie w grzechach po uszy, trzeba z tego wydobyć. Trudność jest taka, że ten człowiek absolutnie nie przyjmuje do wiadomości, że grzęźnie w grzechach po uszy. Niech pan wytłumaczy wielu młodym ludziom, dlaczego, jeżeli chcą się kiedyś pobrać, złem jest współżyć przed ślubem. Trzeba ich przekonać. Nie mówię, że tego nie można pokazać. Dałem łatwy przykład – są bardziej skomplikowane. Nie można przychodzić do człowieka z pozycji „pójdź dziecię, ja cię uczyć każę”, zwłaszcza połączonej z przypisywaniem rozmaitych intencji. Dlatego ta teoria, w zasadzie do przyjęcia, w praktyce wymaga bardzo trudnego wejścia w skórę rozmówcy, stanięcia przy nim, żeby mieć jakieś punkty wspólne. I dlatego osądzanie, atakowanie i imputowanie motywów jest absolutnie kontrproduktywne.

M. Jurek: Celem dialogu zawsze musi być prawda – obojętnie, o jakie jej konkretyzacje chodzi: jako obraz świata, jako sprawiedliwość, jako ocena, czy też jakaś prawda szczegółowa. Jeżeli idę do telewizji rozmawiać z aborcjonistami, to nie dlatego, żebym ich punkt widzenia uważał za uprawniony, nie dlatego, bym w ogóle uważał, że takie opinie powinny być w telewizji wygłaszane. Uważam, że nie powinny, że nie ma z tego żadnego pożytku. Natomiast mnie oni ciekawią jako ludzie. Rozmawiam z nimi jako z ludźmi i jako z przedstawicielami opinii, którą podzielają inni ludzie. Interesuje mnie zmiana ich sposobu myślenia. Aczkolwiek – i tutaj się z panem Mieczysławem zgadzam – popełnialibyśmy błąd gdybyśmy nie widzieli, że samo głoszenie tych poglądów czyni zło.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna strona

Kościół w Polsce

Marcin Przeciszewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?