Czytelnia

Liturgia

Ireneusz Cieślik

Czy potrzebna jest reforma reformy?, Dyskutują: Ireneusz Cieślik, Tomasz Kwiecień OP, Paweł Milcarek, WIĘŹ 2002 nr 12.

T. Kwiecień: Nie tylko we Francji. Jakiś czas temu miałem okazję podczytywać sobie „Misterium Christi”, przedwojenny polski dwumiesięcznik, i znalazłem tam pierwsze świadectwo odprawiania Mszy przodem do ludzi, które to wydarzenie było u nas całkiem gorąco dyskutowane.


P. Milcarek: Takie rzeczy miały miejsce, ale miały charakter eksperymentu, który jednak nie wyznaczał kształtu liturgii w całym Kościele. To było trochę tak - przepraszam za to porównanie – jak obecnie z ośrodkami tradycjonalistycznymi, które mają różne pozwolenia, ale niekiedy są obłożone niechęcią duszpasterzy. Ci sami ludzie, którzy przechodzili tę drogę kilkadziesiąt lat temu, przeciskając się przez wąskie korytarze dopuszczalnych eksperymentów, dzisiaj z reguły bardzo chętnie zamykają wszystkie te przejścia tradycjonalistom, z ich prośbą o zgodę na „eksperyment tradycji”.


– Konstytucja o liturgii byłą pierwszą, nad którą Sobór zaczął pracę i pierwszą, którą uchwalił. Z kolei następne konstytucje i dokumenty wprowadziły poważne zmiany w rozumieniu samego Kościoła. Te zmiany – chodzi tutaj o otwarcie ekumeniczne, o rolę i miejsce świeckich w Kościele, o stosunek do innych religii – nie są jeszcze widoczne w konstytucji o liturgii. Czy zatem słuszne jest zatrzymywanie się tylko na tej konstytucji, bez brania pod uwagę późniejszych owoców i nauczania Soboru? Czy nie jest tak, że nowa eklezjologia domagała się nowej liturgii?


P. Milcarek: Unikałbym takiego punktu widzenia, chociaż myślę, że gdybyśmy dyskutowali o tym z księżmi z Bractwa Świętego Piusa X, to oni by przedstawili podobną argumentację: nowa liturgia, nowa eklezjologia, nowy Kościół. Ale Kościół nie może być rozdzierany w taki sposób. Powinniśmy dbać o to, by obie liturgie były tylko różnymi formami wyrazu tej samej wiary. Nawet jeśli niektórym reformatorom przyświecały inne intencje. Odróżnijmy jednak ich intencje od intencji Kościoła.

Oczywiście jest bardzo prawdopodobne, że wielu spośród tych, którzy uczestniczyli w reformie, także liturgicznej, nasączało ją jakoś swoimi osobistymi projektami, jakimiś ryzykownymi ideami teologicznymi. Być może wielu spośród tych ludzi myślało, że trzeba w jakiś sposób zamknąć erę – jak to pan Cieślik powiedział - złej teologii Mszy świętej. Już w okresie posoborowym niektórzy z nich weszli w publiczny konflikt, po prostu, z nauką katolicką. Być może wcześniej też byli z nią na bakier, tylko bardziej dyskretnie.


– Czym była liturgia Kościoła przed reformą, a czym po niej? Czy między tym „przed” i „po” istnieje zwrotność i ciągłość, czy też doszło do zerwania?


P. Milcarek: To jest ciągłość co do istoty, to znaczy sprawowany jest ten sam sakrament. Natomiast sądzę, że mamy do czynienia albo z dwoma różnymi rytami – sam nie ośmieliłbym się stawiać takiej tezy, nie będąc specjalistą – albo dwoma bardzo odmiennymi zwyczajami rytu rzymskiego (jak mówi ojciec Folsom). Jeżeli w warstwie sakramentalnej oczywiście nie doszło do zerwania, dokonało się to w znacznym stopniu w warstwie rytualnej.


T. Kwiecień: Myślę, że w obecnym mszale zachowało się więcej elementów starej liturgii rzymskiej, niż by się wydawało. Prawie osiem na dziesięć modlitw liturgii eucharystycznej jest tłumaczeniami ze starych mszałów. Kapłan, używający w większość niedziel okresu zwykłego modlitw w rycie współczesnym, modli się tłumaczeniami łacińskich tekstów, które pochodzą z V i VI wieku.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 następna strona

Liturgia

Ireneusz Cieślik

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?