Czytelnia

Dialog chrześcijańsko-muzułmański

Agata Skowron-Nalborczyk

Agata Skowron-Nalborczyk

Czy reforma islamu wyjdzie z Europy?

Wiele ostatnio mówi się o tym, że religia muzułmańska potrzebuje reformy. Pojawiają się nawet głosy o konieczności reformacji w islamie, o potrzebie „muzułmańskiego Lutra”. Hasła te często powtarzają niemuzułmanie jako niezwykłe odkrycie, osiągane w wyniku spojrzenia na islam z zewnątrz.

Jeśli jednak spojrzeć na historię i współczesność myśli muzułmańskiej, okaże się, że odkrycia te są spóźnione, ich autorzy zaś wyważają otwarte drzwi. Od wielu lat, w wyniku zetknięcia ze zmieniającym się światem, myśliciele muzułmańscy z różnych środowisk dostrzegali i dostrzegają bowiem konieczność wypracowania bardziej przystającego do nowej rzeczywistości sposobu myślenia i działania w islamie.

Nie miejsce tu, by wymieniać wszystkich zasłużonych na tym polu — takich jak choćby Dżamal ad-Din al-Afghani (1838-1897) czy Muhammad Abduh (1849-1905), którzy już w XIX wieku widzieli możliwość (i konieczność) zreformowania islamu i dostosowania go do potrzeb nowoczesnego świata przy wykorzystaniu cywilizacyjnych osiągnięć Zachodu. Warto raczej skupić się na tych, którzy żyją i działają w czasach nam współczesnych.

Gdy mowa o reformie islamu czy też może lepiej — o przystosowaniu go do wymagań współczesności, nierzadko pojawia się pogląd, że to muzułmanie żyjący w świecie zachodnim, w Europie i Ameryce Północnej, czyli społeczeństwach najbardziej zaawansowanych na drodze nowoczesnego rozwoju, okażą się nowatorami, kreślącymi kierunki rozwoju dla reszty świata muzułmańskiego. Ich współwyznawcy żyjący w Azji i Afryce, w społeczeństwach i państwach o zdecydowanie innym poziomie rozwoju, nie są bowiem raczej w stanie udzielić pełnej i praktycznej odpowiedzi na wyzwania współczesności. Z prostej przyczyny — oni tej współczesności nie znają. Tylko bowiem muzułmanie żyjący na Zachodzie na co dzień stykają się w pełnym wymiarze i natężeniu z nowymi zjawiskami oraz wyzwaniami współczesnego świata. To ich doświadczenia, związane z życiem w nowoczesnych społeczeństwach, państwach świeckich i demokratycznych oraz w warunkach rosnącej globalizacji, są najpełniejsze i najbardziej miarodajne.

Wśród muzułmanów na Zachodzie pojawiły się już znaczące postacie, mówiące w sposób zdecydowany i kompetentny o tych problemach. Dalecy są oni od jednomyślności, reprezentują różne typy rozumowania i osiągają odmienne rezultaty.

Europejski teolog muzułmański

Jednym z najważniejszych współczesnych myślicieli muzułmańskich w Europie, który zresztą także podkreśla, że to raczej muzułmanie na Zachodzie będą źródłem odnowy islamu, jest urodzony w Szwajcarii 44-letni Tarik Ramadan, profesor filozofii i teologii muzułmańskiej, wykładowca uniwersytetów we Fryburgu i Oksfordzie.

W swojej działalności stara się on popularyzować i uzasadniać tezę, że nic nie stoi na przeszkodzie, by być muzułmaninem i obywatelem państwa europejskiego. Sam podkreśla w udzielanych wywiadach, że czuje się Europejczykiem i wyznawcą islamu jednocześnie. Twierdzi, że muzułmanie w Europie powinni wyjść z getta, w którym zbyt ochoczo zamknęło się pierwsze pokolenie przybyszów, nierzadko ludzi niewykształconych, przerażonych odmiennością nowego świata, w którym przyszło im żyć. Muzułmanie muszą także porzucić „zewnętrzny” sposób patrzenia na Zachód (w kategoriach my-oni), gdyż teraz stanowią część Zachodu. Powinni także stać się bardziej samokrytyczni i skończyć z „mentalnością ofiary”, która wszędzie dopatruje się islamofobii.

Według Ramadana, ważnym czynnikiem w tym procesie jest formowanie się nowych elit muzułmańskich w warunkach europejskich i kształcenie w miejscowych szkołach, a nie opieranie się na zdaniu uczonych ze świata muzułmańskiego czy też ich sprowadzaniu do Europy lub wysyłaniu młodych po wiedzę do tradycyjnych centrów muzułmańskiej nauki. Meczety i ośrodki religijne oraz osoby w nich pracujące powinny być niezależne od funduszy zagranicznych. Nowe pokolenie muzułmanów stanowią bowiem Europejczycy, którzy nie powinni mieszać religii z kulturą. Mają pozostać muzułmanami bez nieustannego odwoływania się do pakistańskich, tureckich, a nawet arabskich korzeni. Religia muzułmańska jest uniwersalna, nie należy też jej na siłę „arabizować”, jak to się dzieje w wielu środowiskach.

Ramadan twierdzi, że nie ma także sprzeczności między islamem a wartościami europejskimi takimi jak wolność, równość czy demokracja — muzułmanin może z nich czerpać bez szkody dla swojej religijności. Nawet więcej: bycie obywatelem państwa, które gwarantuje mu wolność wyznania, nakłada na niego obowiązek odpowiedzialności za to państwo.

Zauważa on jednak także, że nie tylko muzułmanie muszą się zmienić. Również społeczeństwa europejskie powinny przyjąć do wiadomości i zaakceptować fakt, że muzułmanie stanowią ich integralną część, nie są obcymi, lecz pełnoprawnymi obywatelami. Tylko wtedy obie strony będą mogły czerpać z wzajemnego kontaktu i wzbogacać się nawzajem.

Ważna jest przy tym argumentacja, którą Ramadan wspiera swoje tezy. Jako świetnie wykształcony teolog muzułmański przeprowadza swe dowody zgodnie z zasadami klasycznej metodologii prawa muzułmańskiego (fikh), legitymizującej miejscowe tradycje (urf), które dla dobra muzułmanów, indywidualnego oraz zbiorowego (maslaha), powinny zostać zharmonizowane i włączone do zbioru podstawowych zasad prawnych w zgodzie z lokalnym kontekstem. Prawo muzułmańskie należy bowiem adaptować do miejsca i czasu (makan wa-zaman). Nie jest to wcale nowa praktyka — na tej samej zasadzie islam dostosowywał się do tak odmiennych warunków, z jakimi miał do czynienia np. w Indonezji lub Czarnej Afryce, stąd też bierze się też jego różnorodność.

W swych książkach, jak np. „To Be a European Muslim” (Być europejskim muzułmaninem, 1998) lub „Western Muslims and the Future of Islam” (Muzułmanie Zachodu a przyszłość islamu, 2004), i innych wypowiedziach wyprowadza i uzasadnia swe poglądy w zgodzie z klasyczną argumentacją teologiczną w islamie, co sprawia, że są one akceptowalne dla większości muzułmanów. I rzeczywiście — tak książki, jak ich autor cieszą się znaczną popularnością, szczególnie wśród wykształconych wyznawców islamu w Europie .

Tarik Ramadan jest jednak dla niektórych postacią kontrowersyjną. Zarzuca mu się to, że jest wnukiem założyciela Braci Muzułmanów Hasana al-Banny, a przez to ukrytym zwolennikiem fundamentalizmu, co jednak trudno uznać za poważny argument. Oskarża się go także o antysemityzm, gdyż zaatakował lewicowych myślicieli francuskich (niektórzy są pochodzenia żydowskiego) za popieranie Izraela, wojny w Iraku i polityki amerykańskiej. Co ciekawe jednak, zarzuty te zbiegły się w czasie z francuską debatą na temat symboli religijnych, w której Ramadan opowiedział się za prawem muzułmanek do noszenia hidżabu (wielu niezlaicyzowanych przywódców muzułmańskich, popierających prawo do chusty, uznano wówczas za fundamentalistów). Głośna była też sprawa odmowy zezwolenia mu na wjazd do USA, gdzie miał wykładać na katolickim Uniwersytecie Notre Dame w Indianie. Znacznie lepiej postrzegany jest w Wielkiej Brytanii, gdzie od jesieni 2005 r. jest doradcą ds. islamu premiera Tonyego Blaira. Gorzej odbierany jest we Francji. Jak się wydaje, główną wadą Ramadana w oczach wielu Europejczyków jest jednak jego religijność oraz przywiązanie do wyznawanej wiary i jej zasad.

Ramadan spotyka się także z krytyką przedstawicieli świata muzułmańskiego, zarzucających mu zbytni liberalizm (zapewne nic w tym dziwnego, skoro twierdzi, że muzułmanie w Europie powinni być niezależni od państw muzułmańskich i tamtejszych uczonych) i potępiania tego świata m.in. za bierność w reakcjach na zamachy terrorystyczne, zacofanie, a nawet za antysemityzm. Władze Arabii Saudyjskiej także odmówiły mu wizy wjazdowej

Czyżby dolą ludzi budujących mosty między dwiema społecznościami miało być odrzucenie przez obie strony?

Świecki orędownik euroislamu

Zdecydowanie inną postacią jest 62-letni Bassam Tibi, politolog, profesor stosunków międzynarodowych na uniwersytecie w Getyndze i Uniwersytecie Cornella (USA). Zajmuje się on zagadnieniami fundamentalizmu w islamie, konfliktem cywilizacji zachodniej i muzułmańskiej oraz problemami związanymi z obecnością muzułmanów w Europie. Tematy te omówił w wielu napisanych przez siebie książkach, jak np. „Kreuzzug und Djihad. Der Islam und die christliche Welt” (Wojny krzyżowe i dżihad. Islam a świat chrześcijański, 2001), „Fundamentalismus im Islam. Eine Gefahr fr den Weltfrieden?” (Fundamentalizm w islamie. Czy zagrożenie dla pokoju światowego?, 2000), „Der Islam und Deutschland — Muslime in Deutschland” (Islam w Niemczech — muzułmanie w Niemczech, 2000). To właśnie Bassam Tibi jest twórcą często przywoływanego pojęcia „euroislamu” — nowej formy religii muzułmańskiej, jaka powinna wykształcić się w Europie. Skoro bowiem mamy do czynienia z islamem arabskim, afrykańskim czy południowoazjatyckim, nie ma przeszkód, by w Europie powstała też jakaś charakterystyczna dla niej forma.

Według Tibiego, koncepcja euroislamu ma umożliwić powstanie liberalnej, apolitycznej odmiany islamu akceptowalnej tak dla imigrantów muzułmańskich, jak i dla społeczeństw europejskich. Odmiana ta powinna przyswoić sobie europejskie idee sekularyzmu oraz indywidualnego poczucia obywatelskiego zgodnie z zasadami współczesnej świeckiej demokracji. Koncepcja euroislamu jest zatem oparta na filozoficznych podstawach francuskiego pojęcia laïcité, zgodnie z którym religia jest sprawą prywatną, a przestrzeń publiczna jest całkowicie świecka. Ma ona także czerpać wyłącznie z europejskiego zaplecza intelektualnego i stanowić przeciwwagę dla islamu etnicznego, praktykowanego w gettach przez imigrantów muzułmańskich. Powinna stać się szansą na wyjście z tychże gett oraz umożliwić bycie jednocześnie obywatelem państwa europejskiego i muzułmaninem. Skoro naczelną zasadą euroislamu jest laickość, nie ma w nim miejsca np. na hidżab w miejscach publicznych — i Tibi był ekspertem rządów krajowych w Niemczech w sprawach sądowych wytaczanych przez nauczycielki, którym zabraniano noszenia chust w szkole. Według niego, wyłącznie euroislam jest szansą na obronę przed fundamentalizmem, tylko bowiem w pełni zintegrowani kulturowo, ekonomicznie i społecznie muzułmanie będą nań całkowicie odporni.

Dla swoich poglądów Bassam Tibi nie szuka uzasadnienia w teologii muzułmańskiej, opierając się na socjologii i politologii. I to różni go zasadniczo od Ramadana, choć obaj stawiają podobne diagnozy i mają przed sobą podobne cele. Ten rodzaj argumentacji ściąga na Tibiego m.in. zarzut narzucania przez niego koncepcji euroislamu jakby z góry, gdy tymczasem muzułmanie sami muszą wypracować swój sposób funkcjonowania w społeczeństwach europejskich przy zachowaniu tożsamości muzułmańskiej. Do tego wciąż traktuje on muzułmanów jak przybyszów, „obcych”, podczas gdy — jak zauważa znawca zagadnień związanych z obecnością muzułmanów w Europie, prof. Jørgen S. Nielsen — wyznawcy islamu są już w Europie „u siebie” jako urodzone tu nie tylko drugie, ale i trzecie czy czwarte pokolenie.

Tibi nie zauważa też istnienia w Europie islamu innego niż islam przybyszów, pisze bowiem (przy okazji rozważań o euroislamie): W Europie jednak islam nadal jest kulturowo obcy — nie wystąpiło tu udomowienie tej religii, jak miało to miejsce w Afryce . A co z islamem bośniackim, tatarskim czy albańskim? Przecież jest to właśnie przykład swojskiego, udomowionego, zeuropeizowanego islamu!

Mimo to koncepcje Tibiego cieszą się poparciem wielu intelektualistów europejskich, którzy popierają jego postulaty tworzenia euroislamu, niosącego nadzieję na rozwiązanie problemu obecności imigrantów wyznania muzułmańskiego w Europie.

Feministyczna wersja reformy islamu

Prace nad odnową islamu od dawna podejmują także kobiety, jednak z innych pozycji i w innym celu. Ich podstawowym celem jest walka na rzecz praw kobiet, odbywająca się jednak w ramach religii muzułmańskiej. Nestorką feminizmu muzułmańskiego jest Fatima Mernissi, socjolog z Maroka, autorka wielu klasycznych już pozycji, takich jak ostatnio „Beyond the Veil: Male-female Dynamics in Muslim Society” (Za zasłoną. Relacje męsko-damskie w społeczeństwie muzułmańskim, 2003), „The Veil and the Male Elite: A Feminist Interpretation of Womens Rights in Islam” (Zasłona i męska elita. Feministyczna interpretacja praw kobiet w islamie, 1993).

Większość współczesnych feministek muzułmańskich mieszka jednak i pracuje na Zachodzie, w Europie i Ameryce Północnej. Zajmują się one reinterpretacją źródeł islamu, czyli Koranu i hadisów, z nowej perspektywy, w zgodzie z warunkami istniejącymi w nowoczesnych społeczeństwach rozwiniętych. Nigdzie bowiem Koran nie odmawia kobietom prawa do własnej interpretacji Bożego Objawienia. We wczesnym islamie traktowane były one znacznie poważniej niż obecnie, gdy nierzadko słyszy się pogląd, że są na to zbyt uczuciowe i irracjonalne.

Jedną z bardziej znanych intelektualistek i teolożek muzułmańskich jest Amina Wadud, profesor islamistyki na Virginia Commonwealth University (USA), autorka klasycznego dzieła „Quran and Woman: Rereading the Sacred Text from a Womans Perspective” (Koran a kobiety. Nowe odczytanie świętego tekstu z perspektywy kobiety, 1993). Dokonała ona nowej egzegezy Koranu w myśl zasady, że pewne jego wersety należy odczytywać kontekstualnie, gdyż zostały zesłane w danym miejscu i czasie. Dotychczas interpretowane były w myśl tradycji patriarchalnej, jednak równość kobiety i mężczyzny jest jak najbardziej zgodna z duchem Objawienia. Oboje są równi przed Bogiem, co niesie ze sobą następstwa dla ich funkcjonowania w społeczeństwie i wyklucza podporządkowanie kobiet mężczyznom.

O Aminie Wadud było głośno w zeszłym roku, gdyż 18 marca w Nowym Jorku, wcielając w życie swoje tezy o równości kobiet i mężczyzn, poprowadziła jako pierwsza kobieta modlitwę piątkową dla mieszanego zgromadzenia oraz wygłosiła kazanie. Badania historyczne prowadzone m.in. przez nią wykazały bowiem, że bywało tak w czasach Proroka i nie ma żadnego prawomocnego zakazu takiej praktyki . Amina Wadud zajmuje się także zagadnieniami związanymi z obecnością muzułmanów w Stanach Zjednoczonych, w tym problemem rasizmu — sama jest bowiem Afroamerykanką.

Inne kobiety-reformatorki i feministki muzułmańskie z USA to np. prawniczka Azizah Al-Hibri, profesor na University of Richmond (zajmuje się reformą prawa małżeńskiego), religioznawczyni Leila Ahmed, profesor na Uniwersytecie Harvarda, politolożka Asma Barlas, profesor Ithaca College w Nowym Jorku.

Nie wspominam w tym gronie Irshad Manji, muzułmańskiej dziennikarki z Kanady, autorki wydanej niedawno w Polsce książki „Kłopot z islamem” (2005). Dla mnie nie należy ona do grona poważnych myślicieli czy też reformatorów w łonie islamu, mimo że stawiane przez nią diagnozy są nierzadko słuszne. Pojawiły się one jednak znacznie wcześniej w pracach innych muzułmanów, choć ona sama kreuje się na prekursorkę w tej dziedzinie. Poza tym proponowane przez nią kierunki reformy, mówiąc delikatnie, świadczą o żenującym miejscami braku wiedzy na temat islamu i raczej nie przypadną do gustu większości muzułmanów — zagadnienie to wymaga jednak dłuższego komentarza. Trudno ją zatem traktować z uwagą, na jaką, mimo widocznych różnic, zasługują osoby wspomniane wyżej.

Reforma koniecznie od wewnątrz

Nie są to oczywiście jedyni muzułmanie dążący do odnowy islamu. Wybrani przeze mnie reprezentują jednak, moim zdaniem, charakterystyczne typy argumentacji, a ich nazwiska pojawiają się w mediach. Szczególnie jednak w Europie, czy ogólniej — na Zachodzie, tworzone są nowe interpretacje islamu i ich zastosowania (często w wersji fatw, czyli opinii prawnych), które umożliwiają muzułmanom funkcjonowanie w świeckich państwach. Pracują nad nimi bez rozgłosu setki, a może nawet tysiące ludzi, którzy na co dzień udzielają odpowiedzi na pytania zagubionych w nowej rzeczywistości imigrantów. Rezultaty ich pracy czasem są publikowane w muzułmańskich czasopismach (jak brytyjskie „Q-News”, gdzie pisywał Mutwalli Darsh, prawnik i autor wielu fatw), książkach, nagrywane na płytach CD i kasetach, a także coraz częściej w internecie.

Te nowe interpretacje dostosowujące praktykę islamu do zachodniej codzienności, stanowią krok w procesie reformowania islamu, być może powolnego, ale co najważniejsze — dokonywanego od wewnątrz, przez samych muzułmanów. Nikt bowiem nie może (i nie powinien) dyktować wyznawcom islamu sposobów zreformowania ich religii. Społeczeństwa zachodnie mogą im w tym pomóc, wyrzekając się wielu nieprawdziwych stereotypów na temat islamu i jego wyznawców, w tym utożsamiania ich wszystkich z terrorystami. Powtarzanie bowiem tego typu szablonowych poglądów nie pomaga reformatorom w propagowaniu integracji muzułmanów ze społeczeństwami europejskimi, a przeciwnie — sprzyja ich alienacji i zamykaniu się w gettach.

Agata Skowron-Nalborczyk

1

Dialog chrześcijańsko-muzułmański

Agata Skowron-Nalborczyk

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?