Czytelnia

Polacy - Niemcy

Günter Särchen, Rok 1965: czy tylko dokumenty biskupów?, WIĘŹ 1996 nr 5.

Pojednanie zwaśnionych – czy to ludzi, grup, czy narodów jest nie tylko i nie przede wszystkim kwestią prawa czy polityki. Trzeba je wcielać w życie we wzajemnym obcowaniu. Taka decyzja i działanie – zwłaszcza dla chrześcijan – wynikają z wiary. I nie są żadną naiwnością, lecz przesłaniem Ewangelii. Dla mnie do dziś pozostaje pytaniem, do jakiego stopnia mój Kościół w obu częściach Niemiec rozpoznał i wypełnił swą misję. Czy nie byliśmy zbyt skoncentrowani na własnym cierpieniu? Czy pytania o przyczynę i skutek nie były zanadto odsuwane. Pewien żołnierz podczas niewoli powiedział nam – chłopcom – którejś nocy: „Jeśli się wyda, co widzieliśmy i przeżyliśmy na Wschodzie za linią frontu, to już nigdy się stąd nie wydostaniemy”. Dopiero w 1989 r. – w 50 lat od rozpoczęcia wojny – także katoliccy biskupi w Niemczech znaleźli w końcu czytelne, przesycone Ewangelią słowo, które – zarówno w Niemczech, jak i w Polsce – może uleczać. Mamy wreszcie przykład zmiany postawy nieprzejednania.

Ofiarami nieprzejednania są zawsze zwykli ludzie, tak w Niemczech, jak i w Polsce. Postawa ta pokutuje w społeczeństwie, wśród poszczególnych osób. Każdy człowiek dźwiga własne, osobiste doświadczenie cierpienia wynikające z nieprzejednania. Myślę tu o milionach uchodźców, wypędzonych, przesiedlonych. Ale myślę też o milionach Polaków, którzy kilka lat wcześniej pod niemiecką okupacją utracili swą ojczyznę, jak również o milionach zabitych. Zarówno w RFN, jak i w NRD żyliśmy twarzą w twarz z ludźmi, którym los nie szczędził cierpień. Niestety, na Zachodzie wielu przedstawicieli związków wypędzonych zabiegało, by rany się nie zagoiły. Dzięki Bogu byli też inni. W NRD przeważnie pozostawiono wypędzonych samym sobie, zostali zasymilowani. Jeśli byli chrześcijanami, odnaleźli nową ojczyznę w Kościele. To nieoceniona zasługa naszej chrześcijańskiej wspólnoty, o której nie wolno nam zapominać. Ale rany pozostały i nadal krwawiły. Cierpienie zostało „zakonserwowane”. Jak może dojrzewać pojednanie między dwoma narodami, jeżeli – zresztą tu i tam – nie dojrzało w poszczególnych sercach? W NRD obowiązywała niepisana, okrutna ustawa: doświadczeni cierpieniem nie mogli się otwarcie do niego przyznawać, wypłakać go. Nic dziwnego zatem, że obecnie właśnie w nowych landach wśród „porażonej” części narodu uległość wobec „nacjonalistycznych łowców szczurów” jest szczególnie wyraźna.

1 października 1965 roku, zatem sześć tygodni przed wymianą listów polskich i niemieckich biskupów – Izba Spraw Publicznych Kościoła Ewangelickiego Niemiec (EKD) opublikowała memoriał zatytułowany: „Sytuacja wypędzonych oraz stosunek narodu niemieckiego do wschodnich sąsiadów”.

Memoriałów, co podkreśla już tytuł, dowodzi rozumienia sytuacji. Tekst podejmował sprawy Niemców i równocześnie Polaków w sposób odważny, pełen rozwagi, a przede wszystkim z pokładaną w Bogu nadzieją wiary. W przeciwieństwie do zwięzłej, dyplomatycznej odpowiedzi biskupów niemieckich zdecydowanie przyczynił się do dialogu – także wśród nas, katolików, którzy niezależnie od siebie w obu częściach Niemiec już od lat zabiegaliśmy o pojednanie i nowe porozumienie z Polakami. Tekst ten zawierał dokładnie to, czego polscy biskupi oczekiwali od swych niemieckich współbraci. Pełni uznania wyrazili w liście do Episkopatu niemieckiego swą wdzięczność: Prosimy także o przekazanie naszego pozdrowienia i podziękowania niemieckim braciom ewangelikom, którzy wraz z nami i z Wami starają się znaleźć rozwiązania naszych trudności. Skierowane do EKD podziękowania zostały przez stronę niemiecką uznane za niestosowne.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?