Czytelnia

Andrzej Friszke

Czy w Polsce możliwe jest pojednanie?

Dyskutują: Mirosław Czech (UW), Bronisław Komorowski (AWS-SKL), Zbigniew Romaszewski (ROP) i Zbigniew Siemiątkowski (SLD) oraz Agnieszka Magdziak-Miszewska, Andrzej Friszke i Tomasz Wiścicki („Więź”)

„Więź”: Dyskusja, do której chcielibyśmy panów zaprosić, dotyczy pojednania politycznego, które ma oczywiście także swój wymiar moralny i etyczny. Z badań socjologicznych wynika, że podział polskiego społeczeństwa wzdłuż linii komuniści-antykomuniści okazał się wyjątkowo trwały i silny. Oczywiście, można powiedzieć, że podział społeczeństwa wedle politycznych sympatii jest w państwach demokratycznych zjawiskiem naturalnym. Jednocześnie jednak wszyscy zdajemy sobie sprawę, że mamy za sobą historię zdecydowanie inną niż większość dojrzałych demokracji europejskich. Podziały występujące w polskim społeczeństwie dotyczą spraw fundamentalnych i mogą utrudniać lub wręcz uniemożliwiać osiągniecie konsensu nie tylko dotyczącego oceny lat 1944-1989, lecz także na przykład polskiego interesu narodowego. O istnieniu takiego problemu w sferze społecznej i politycznej świadczą choćby publikacje prasowe, wywołujące niekiedy ostre spory dotyczące warunków i możliwości pojednania. Czy rzeczywiście pojednanie polityczne jest dzisiaj w Polsce potrzebne?

Zbigniew Romaszewski: Zazwyczaj, kiedy mówimy o pojednaniu, odnosimy się do sfery wartości moralnych i etycznych. Stosowanie tego pojęcia w odniesieniu do polityki jest w moim przekonaniu pewnym nadużyciem, ponieważ nadaje się mu wówczas wymiar przede wszystkim pragmatyczny. Polityka przecież, w odróżnieniu od moralności, niewątpliwie kieruje się racjami czysto pragmatycznymi — naturalnym, podstawowym pojęciem polityki jest kompromis. Bez niego polityki w ogóle uprawiać się nie da. Jednak nadawanie kompromisowi rangi pojednania jest moim zdaniem po prostu oszustwem. Pojednanie to długotrwały proces. Uznanie błędu, próba naprawienia go powodują zmianę osobistych, emocjonalnych relacji. Natomiast zupełnie czym innym jest kompromis: w tym przypadku po prostu się umawiamy, że — choć nasze racje czy interesy są sprzeczne — znajdziemy jakiś „złoty środek”.

Muszę także powiedzieć, że nie widzę również możliwości pojednania w sferze moralnej: kto z kim miałby się dzisiaj jednać? W swojej działalności opozycyjnej miałem okazję poznać bardzo różnych ludzi, również takich, którzy niegdyś związani byli bardzo silnie z KPP. Nie muszę się dzisiaj z nimi jednać — razem działaliśmy, wspólnie wyznawaliśmy antytotalitarne wartości. Czy zatem mam się jednać z oportunistami? Do tego nikogo bym nie zachęcał. Natomiast zupełnie inną sprawą jest kompromis polityczny. Czy taki kompromis jest potrzebny? Bezsprzecznie tak. Dzięki niemu udało się w Chile rozwiązać konflikt społeczny bez rozlewu krwi, podobne procesy miały miejsce w Hiszpanii.

W Polsce problemem jest nie tyle możliwość osiągnięcia kompromisu, ile fakt, że nie prowadzi on do jakiegokolwiek uznania win ani zadośćuczynienia. Przyjrzyjmy się Austrii, gdzie nigdy nie nastąpiła defaszyzacja — czy jej obecne problemy nie wynikają wprost z tego faktu? Więc być może jednak konieczne jest historyczne rozliczenie win i przyjęcie przez polityków odpowiedzialności za to, co zrobili, ponieważ wprowadza to do polityki pewien system wartości, wokół którego może być ona w przyszłości budowana.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?