Czytelnia

Andrzej Friszke

Czy w Polsce możliwe jest pojednanie? , Dyskutują: Mirosław Czech, Bronisław Komorowski, Zbigniew Romaszewski, Zbigniew Siemiątkowski, Agnieszka Magdziak-Miszewska, Andrzej Friszke, WIĘŹ 2000 nr 4.

Pan poseł Czech zaadresował do mnie pytanie, które traktuję w kategoriach hipotetycznych, bo trudno powiedzieć na pewno, co się zdarzy w 2001 roku. Gdyby jednak tak się stało, że w przyszłym roku Sojusz Lewicy Demokratycznej zdobyłby w wyniku demokratycznych wyborów większość, która pozwalałaby mu na sformowanie rządu i przyjęcia odpowiedzialności za kraj, to uważam, że — z punktu widzenia przyszłości polskiej demokracji — stałoby się dobrze. Gdyby jedna formacja polityczna przyjęła odpowiedzialność za państwo, cywilizowałoby to nasz kraj i zbliżało do tych standardów i rozwiązań, które istnieją w państwach demokratycznych. Taka sytuacja ułatwia obywatelom rozliczenie rządzących w trakcie kolejnych wyborów.

Przede wszystkim jednak byłby to w moim przekonaniu największy egzamin historyczny dla formacji lewicowej w Polsce, przed jakim kiedykolwiek stanął Sojusz Lewicy Demokratycznej. Dotychczas mieliśmy do czynienia z wyzwaniami, którym udało nam się sprostać w sposób przyzwoity. Ale przysłowiowe „schody” zaczną się wtedy, gdy SLD — w euforii po wygranych wyborach, z większościowym parlamentem, z przyjaznym otoczeniem samorządowym (bo wtedy, proszę państwa, dotychczasowe koalicje zaczną się kruszyć), z prezydentem — rozpocznie rządzenie państwem. W 1993 przyjmowaliśmy zwycięstwo z zaskoczeniem, nie przypuszczaliśmy, że w trzy lata po założeniu nowej partii przyjdzie nam współrządzić. Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, jeżeli powiem, że kiedy w styczniu 1990 roku z grupą przyjaciół zakładaliśmy Socjaldemokrację Rzeczypospolitej Polskiej, sądziliśmy, że na sukces trzeba będzie czekać przynajmniej dziesięć lat. Nikt nie przypuszczał, że on tak szybko nastąpi. Nasza powściągliwość wynikała również ze swoistych kompleksów. Daliśmy stanowiska opozycji i patrzyliśmy, jaka będzie reakcja otoczenia, świata, mediów. Czy po ewentualnym sukcesie w 2001 roku Sojusz Lewicy Demokratycznej stać będzie na uznanie reguł, uznanie standardów zachowań pozwalających opozycji normalnie funkcjonować? Czy oprzemy się pokusie, by przyjąć reguły gry z opozycją wprowadzone przez AWS? Znam „życie wewnętrzne” mojej partii i stan umysłów w SLD, więc wiem, że trudno będzie nie dopuścić do zawłaszczenia państwa przez jedną formację polityczną. Może się przecież zdarzyć, że ta część SLD, która dostrzega to zagrożenie i twierdzi, że SLD jest formacją, od której się więcej wymaga, może być w dniu „X” zmieciona z powierzchni Ziemi w wyniku demokratycznych procedur, jakie się stosuje we wszystkich partiach.

Dyskusje, które toczą się w tej chwili w mojej partii, wykraczają daleko poza ramy omawiania mechanizmów budowy samej partii. W tym procesie w sposób autentyczny następuje przesunięcie SLD w kierunku środka — zdarzają się przypadki wyrzucania poza nawias tego nowego SLD znaczących osób i środowisk, które chciałyby widzieć partię bardziej radykalną, bardziej lewicową. Ten proces jest w moim przekonaniu wynikiem przemyśleń, które doprowadziły nas do przekonania, że jeżeli chcemy w końcu raz na zawsze zdjąć z porządku dziennego znak zapytania przy SLD, to sami musimy rozpocząć dyskusję o przyszłości lewicy w Polsce. Młodzi ludzie chcą przychodzić do SLD jako do partii ideowej, bliskiej wartościom socjaldemokracji, nie chcą być w partii sierot po PRL-u czy też ludzi, którzy nie mają co ze sobą zrobić.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?