Czytelnia

Sekularyzacja

Ksawery Knotz OFMCap.

Czy widmo sekularyzacji krąży po Europie?, Dyskutują: Aniela Dylus, Ksawery Knotz OFMCAP, ks. Janusz Mariański, Tadeusz Szawiel, WIĘŹ 2002 nr 3.

Także w Polsce przyszłość Kościoła zależy właściwie od tych małych wspólnot – i rzeczywiście, Kościół w Polsce wypełnia się tymi różnymi małymi grupami już od końca lat siedemdziesiątych. Socjologowie nie zajmują się prawie badaniem tych nowych ruchów, a przecież jest ich mnóstwo. Jedni mówią, że jest około miliona członków tych grup, inni – że dwa miliony, czy dwa i pół, ale niezależnie od tego, ilu ich jest, grupy te niewątpliwie tworzą swoistą lokomotywę, która może być kontynuacją pozytywnych zmian.

Pamiętam, co często powtarzał mój profesor, ks. Józef Majka: w wielkich zgromadzeniach można przeżyć ogromne uniesienia, ale nawrócić się można tylko w małej grupie.

K. Knotz: To prawda, że trzeba zacząć od pokochania człowieka takiego, jakim jest. Trzeba mieć tylko świadomość, że to dopiero pierwszy kontakt, preewangelizacja. Później następuje głoszenie Chrystusa i wprowadzenie do wspólnoty wierzących. Natomiast źle się dzieje, gdy celem duszpasterstwa kapłanów czyni się działalność społeczną. Od tego przecież mamy świeckich.

A. Dylus: Ale jeśli na przykład w Koszalińskiem mamy zrujnowane tereny postpegeerowskie, i jeżeli struktury kościelne, które ostały się tam jako jedyne normalnie funkcjonujące struktury, robią akcje typu uczenia ludzi hodowli kóz, to myślę, że są to wspaniałe akcje quasi-duszpasterskie.

J. Borkowicz: To jest w istocie działanie na fundamentalnym, misjonarskim poziomie.

J. Mariański: Pamiętajmy jeszcze o jednym. Dzisiaj ludzie nie tyle interesują się dogmatami i katechizmem, ale pytają: co religia daje mi w moim życiu codziennym? Jeśli religia nie będzie „atrakcyjnym towarem” w oczach współczesnego człowieka, jego więź z nią będzie słabła.

Z. Nosowski: O. Sullivan napisał też o skandalach na tle seksualnym z duchownymi w roli głównej, które odegrały jakąś rolę w kryzysie Kościoła, na pewno w Irlandii i w Austrii, mniejszą chyba w Stanach Zjednoczonych (chociaż paradoksalnie właśnie tam było ich dużo, ale tam potrafiono sobie z nimi mądrze poradzić). Czy były one samodzielną przyczyną, czy jedynie katalizatorem przemian, które i tak by nastąpiły? Pytam o to także w polskim kontekście, wiadomo bowiem, że takie sprawy dotąd nie wypływały w naszym kraju na światło dzienne, chociaż wiemy że istnieją. Katolicki publicysta może być nawet wdzięczny dziennikarzom poważnej prasy świeckiej, że nie wywlekają tych spraw na światło dzienne.

T. Szawiel: Skandale, owszem, mogą mieć wpływ na tempo sekularyzacji, ale nie samodzielnie – chyba że występują w dużym nasileniu, co zdaje się nie ma u nas miejsca – lecz wtedy, gdy współwystępują z innymi, wymienionymi wcześniej czynnikami.

A. Dylus: Skandale są różne. Są skandale na tle seksualnym, są odejścia, skandale finansowe, jest zgorszenie nadmiernym bogactwem. Jednak mam wrażenie, że największym skandalem jest pycha, którą można odczuć w spotkaniu z duchownym, a także ze świeckimi katolikami. Myślę, że to właśnie na dłuższą metę jest bardziej gorszące, niż uwikłanie w słabość poszczególnych księży.

T. Szawiel: Każda instytucja, która ma swoich funkcjonariuszy, ma też swoją ciemną stronę. Problem polega na tym, że w oczach zewnętrznego obserwatora Kościół, jako instytucja, nie potrafił przekonać opinii publicznej, że posiada przejrzyste i przekonujące procedury identyfikowania, czy dane nadużycie, fakt, zjawisko miało miejsce, czy też nie. Nie jest też jasny mechanizm wyciągania konsekwencji. A zmieniając temat, to trzeba powiedzieć, że Kościół w Polsce dał się wyprzedzić w identyfikacji negatywnych zjawisk społecznych, co do których powinien mieć chyba lepszą wiedzę, niż dziennikarz. Popatrzmy na przemoc w rodzinie – skoro jest to tak duży problem, to czy Kościół nie miał tu wcześniej nic do powiedzenia?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 następna strona

Sekularyzacja

Ksawery Knotz OFMCap.

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?