Czytelnia

ks. Andrzej Draguła

ks. Andrzej Draguła

Dobre narzędzie i zły nauczyciel

Formuła mówiąca, że istnieje tylko to, o czym piszą gazety, przestaje (przestała?) być już aktualna. Miejsce gazety zajęła bowiem telewizja, a sama gazeta jest pożyteczna o tyle, o ile zawiera program telewizyjny, o czym świadczą wysokie nakłady dzienników w te dni, gdy drukowany jest program telewizyjny na rozpoczynający się tydzień. Ewolucja formuły – zdaje się – ma iść dalej, w kierunku dla wielu oczywistym. Już dzisiaj dla niektórych istnieje tylko to, co można znaleźć w sieci www, czyli internecie. Marek Robak w październikowej Więzi zastanawia się, jak wobec tego winien zachować się Kościół. Odpowiedź, którą daje, sam formułuje hasłowo jako „e-duszp@sterstwo”, zaopatrując jednakże ten wyraz znakiem zapytania. I dzięki Bogu! - chciałoby się dodać od razu.

Autor opisuje stan obecny kościelnego zaangażowania w sieci, przedstawia postulaty na przyszłość i wskazuje na możliwe – jak sam napisał – bezdroża internetu. Mimo jednak pewnych niebezpieczeństw, obraz, jaki się wyłania z jego rozważań, jest krótko mówiąc – obiecujący. Otóż – zdaniem Robaka – możliwości, jakie daje to medium, są wielkie, mało wykorzystane, trzeba je w duszpasterstwie docenić i nauczyć się je sprawnie wykorzystywać. Myślę jednak, iż problem został przedstawiony z punktu widzenia interneto-entuzjasty, natomiast pobieżnie potraktowany został bardzo istotny problem zagrożeń, wynikających zarówno z natury samego medium, jak i nieumiejętnego posługiwania się nim.

Podczas lektury artykułu Marka Robaka zrodziło się we mnie wiele wątpliwości. Dzielę się nimi z autorem, choć wiem, że jego tekst jest bardziej mnożeniem pytań niż choćby próbą znalezienia na nie odpowiedzi. Stoimy ciągle u progu kariery internetu – im więcej więc wątpliwości, tym lepiej. Świat, w którym kierunki wyznaczają takie elementy „cyberalfabetu”, jak @, www czy http://, to wciąż w dużej mierze terra incognita. Trzeba ją dobrze zbadać, by wiedzieć, gdzie rozpościerają się - nie zawsze cudne - manowce.

Nowy wspaniały świat

Odnoszę wrażenie, że żyjemy w czasach gwałtownej asymilacji nowych pojęć w Kościele. Mamy „e-duszpasterstwo”, mamy już „elektronicznego księdza”, powstają „wirtualne wspólnoty, kościoły i diecezje”, a w sieci pojawiają się „cyberbiskupi”1. I choć – jak słusznie zauważa Marek Robak – trzeba się do tych pojęć odnosić z dużym dystansem, a ich używanie „jest mocno przesadzone”, to są one przecież zwiastunami świata, który z całym swym bogactwem i ułudą otwiera się przed Kościołem. Jest to zapewne ewangelizacyjna szansa – i udowadniać tego nie trzeba. Nawiązując do słów Pawła VI, trzeba więc powiedzieć jasno, iż Kościół byłby winny wobec swego Założyciela, gdyby z tej szansy nie skorzystał. Ale internet to także zagrożenie, tym bardziej że używaniu tego medium przeważa zachwyt nad krytycznym jego wykorzystaniem.

Nie jestem wrogiem internetu. Uważam go za wspaniały wynalazek i codziennie sam się nim posługuję ze względu na charakter moich kapłańskich zajęć. Prawie codziennie odbieram i wysyłam elektroniczną pocztę, dzięki sieci zamówiłem i sprowadziłem z zagranicy wiele interesujących książek (których pewno nigdy bym sobie nie mógł kupić osobiście), a moi studenci przesyłają mi internetem pisemne prace do sprawdzenia.

1 2 3 4 5 następna strona

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?