Czytelnia

Historia

Polacy - Niemcy

Marcin Kałuski, Duszpasterstwo Niemców w Polsce po 1945 r., WIĘŹ 2006 nr 5.

Kontakty indywidualne stały się możliwe po Październiku 195610. Między innymi w roku 1957 Polskę odwiedził prezydent Kościoła Ewangelickiego Niemiec Martin Niemöller. Było to nie tylko pierwsze po wojnie oficjalne zetknięcie się niemieckiego Kościoła Ewangelickiego z jego polskim odpowiednikiem, ale także pierwszy tak wysokiego szczebla kontakt narodu polskiego z niemieckim11. Wciąż jednak było za wcześnie na głębszy dialog, szczególnie dla polskich ewangelików, którzy nie mogli jeszcze przeboleć krzywd wyrządzonych im przez okupanta. Dopiero wraz z rozwojem procesu pojednania te kontakty stały się dużo bliższe, a Kościoły ewangelickie obydwu krajów rozwiązały sporne kwestie szybciej niż Kościół katolicki.

Niemieccy katolicy w Polsce

Powojenne zmiany granic spowodowały wielkie przesunięcia ludnościowe. Zarówno Polacy, jak i Niemcy opuszczali swe domy i „małe ojczyzny”, z którymi ich rodziny związane były od wielu wieków. Jednocześnie właśnie zakończona wojna doprowadziła wzajemną wrogość i nienawiść do punktu kulminacyjnego. Polacy przybywający na „Ziemie Odzyskane” byli w najlepszym razie nieufnie nastawieni do autochtonów i w przeważającej mierze nie mieli ochoty mieć za sąsiadów Niemców.

Zarówno władze, jak i Kościół katolicki zdawały sobie sprawę, że okrojona na wschodzie Polska musi zintegrować nowo przejęte terytoria, gdyż tylko to zapewni państwu gwarancję stabilnej egzystencji (rozumowanie to odnajdziemy przecież w Orędziu polskich biskupów z 1965 r.). Kościół i komunistyczne władze stały się zatem niejako sojusznikami w walce o „repolonizację” ziem przejętych od Niemiec. Nieuchronnie postawiło to Kościół katolicki w Polsce w sytuacji dość niejednoznacznej. Proces „repolonizacji” nie uniknął bowiem działań moralnie wątpliwych, zmuszających Niemców albo do ukrywania swej prawdziwej świadomości narodowej, albo też do wyjazdu. Nie da się jednak zaprzeczyć, iż Kościół nie dysponował już wtedy pełnią swobody działania i często jego posunięcia były podejmowane pod presją komunistycznych władz. A te były nieprzychylne jakiemukolwiek kultywowaniu niemieckości na „Ziemiach Odzyskanych”, co obejmowało również prowadzenie oddzielnego duszpasterstwa dla Niemców.

Po zakończeniu wojny istniała faktycznie w polskim episkopacie zgoda co do nieuznawania istnienia mniejszości niemieckiej – polscy biskupi z jednej strony obawiali się, iż negowanie wyłącznie polskiego charakteru tych terytoriów zagrażać będzie integralności Polski, z drugiej zaś Kościół niewolny był przecież od powszechnego w społeczeństwie lęku przed Niemcami. Nieprzypadkowe było zatem hasło budowy „polskiego Kościoła na polskiej ziemi”12. W pierwszych latach powojennych pojawiały się nawet przypadki nawoływania przez polskich duchownych katolickich do bojkotu posługi legalnie (za zgodą administratora apostolskiego) świadczonej przez księży niemieckich.

Jak pisze Hans-Jürgen Karp, po wojnie teoretycznie możliwe były trzy modele duszpasterstwa dla Niemców. Pierwszy zakładał zachowanie jurysdykcji przez dotychczasowego biskupa (co byłoby zgodne z prawem kanonicznym), któremu pomagałoby gremium złożone z Niemców i Polaków, ewentualne konflikty rozstrzygaliby jednak sami Polacy. Takie rozwiązanie popierał biskup warmiński Maximilian Kaller, silny jednak był sprzeciw polskiej hierarchii wobec pozostawienia Niemca na biskupstwie13.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Historia

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?