Czytelnia

Polecamy do czytania

Michał Płoski

Dynamit brata Morisa

Brat Moris, Z powodu Jezusa i Ewangelii. Autobiografia — i nie tylko, przeł. Maria Żurowska, Wydawnictwo Esprit S.C., Kraków 2010, 420 s.

Maurice Maurin, mały brat Jezusa, od dwudziestu kilku lat żyjący w Polsce i znany tu jako brat Moris, jest autorem już kilku wydanych po polsku książek: Brat Karol de Foucauld (1997), Za Jezusem z Nazaretu. Rekolekcje z małymi braćmi i siostrami Jezusa (2000), Żyć kontemplacją w sercu świata (2005), Wierzę w Kościół (2006). Ta ostatnia w 2007 roku wyróżniona została nagrodą im. ks. Józefa Tischnera. Ks. Adam Boniecki, naczelny „Tygodnika Powszechnego”, powiedział wtedy: „Ta książka to jest dynamit, w Polsce takich nie ma”.

Te słowa można odnieść również do najnowszej książki brata Morisa. Jej oryginalnośćpolega na tym, że Autor jest sercem „w sercu Kościoła”, a jednocześnie nie jest funkcjonariuszem kościelnej instytucji. W książce przywołano list osoby zaprzyjaźnionej z małymi braćmi Jezusa. Cytuję znamienne zdanie: „U was można śmiać się albo płakać, istnieć bez maski, z zachowaniem własnych niepokojów, co i wy potraficie”.

To tak niewiele, a jednocześnie tak dużo. Klimat braterstwa, autentyzmu, szczerości — jest nam dziś potrzebny w polskim Kościele jak powietrze. Istnieją zatory, które utrudniają lub uniemożliwiają rozmowę, wspólne — przez świeckich i duchownych, proboszczów i biskupów — rozwiązywanie narastających coraz trudniejszych problemów, tego wszystkiego, co nas boli. Jak to zrobić, skoro w naszym Kościele tak trudno istnieć bez maski, a nazywanie rzeczy po imieniu pociąga za sobą posądzenie o wrogość?

Siła pisarstwa brata Morisa — jak myślę — bierze się stąd, że nie jest ono dla niego zajęciem pierwszoplanowym. Może trudno w to uwierzyć, gdy spojrzymy na spory stosik napisanych przezeń książek, ale tak jest w istocie. Moris, mały brat Jezusa, żyje bowiem zgodnie z regułą i charyzmatem swojej zakonnej wspólnoty, a więc duchowością Nazaretu.

Bracia, żyjący w małych, kilkuosobowych fraterniach, przyjmują sposób życia zwykłej rodziny o niskim statusie materialnym i społecznym. Zarabiają na życie, podejmując prace najniżej płatne, niewymagające wysokich kwalifikacji. To im ułatwia bliskość z ludźmi, solidarność z sąsiadami, z kolegami z pracy. Żyjąc w ten sposób w świecie, wśród ludzi, są zgromadzeniem kontemplacyjnym — codziennie adorują w domowej kapliczce Najświętszy Sakrament, pod wieczór gromadzą się na mszy świętej, odnajdują Bożą obecność w powszechnym zgiełku. W formacji braci uwzględniane jest wykształcenie teologiczne, ale tylko niektórzy z nich, i tak było w przypadku brata Morisa, przyjmują święcenia kapłańskie, w zasadzie wyłącznie dla posługi w swojej wspólnocie. Nie zmienia to w niczym ich pozycji w zgromadzeniu.

Myślę, że to bardzo trudne powołanie — tak trudno nam spojrzeć z miłością na każdego napotkanego człowieka, tymczasem właśnie w ten sposób ma owocować kontemplacja w świecie. Bracia co jakiś czas zabierają ze sobą Najświętszy Sakrament, Pismo Święte i odchodzą do pustelni, aby znów odnaleźć ufność.

1 2 3 następna strona

Polecamy do czytania

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?