Czytelnia

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Dzielić ludzkie dramaty, z bp. Józefem Życińskim rozmawiają Marek Górski i Zbigniew Nosowski, w: Dzieci Soboru zadają pytania, Warszawa 1996.

Zgadzam się, że reakcje na czytane listy są bardzo różne. Musimy sobie uświadomić jednak, że jeszcze niedawno samo czytanie niektórych listów natrafiało na przeszkody, kiedy to Służba Bezpieczeństwa nawiedzała księży i groziła sankcjami za odczytanie listu, zaś słynny list dotyczący pięćdziesięciolecia cudu nad Wisłą stanowił przedmiot daleko idących pertraktacji. Mam w komputerze narzekania wielu kręgów świeckich na styl i formę niektórych listów pasterskich. Problem w tym, iż niekiedy formułowane postulaty się wykluczają. Przecież słuchaczami tego samego listu bywają dziecko, sprzątaczka, profesor uniwersytetu, krytyk literacki. Poszukiwanie odpowiedniej formy przekazu, która trafiłaby do nich wszystkich, jest zadaniem, z którego nie można rezygnować, ale nie wolno się też pocieszać twierdząc, że jest ono łatwe do osiągnięcia.

Być ojcem dla kulturowych sierot

Rolą biskupa jest być prawdziwym ojcem dla swoich diecezjan. Zarazem winien on dawać dowody macierzyńskiej troski Kościoła względem wszystkich ludzi (DB 13). Jak można pełnić tę funkcję w sytuacji wielkiego kryzysu męskości i kobiecości, ojcostwa i macierzyństwa?

Niezależnie od doświadczanych kryzysów w człowieku pozostaje nie zmieniona tęsknota za pewnymi wartościami podstawowymi, za prawdą, miłością, przyjaźnią. Biskup nie może być bezosobowym przekaźnikiem prawdy, lecz ma integrować swoją wspólnotę naśladując Ojca w niebiosach. Wówczas anonimowa zbiorowość przekształca się w rodzinę w mniejszym lub większym stopniu. Oczywiście dla młodych ludzi, którzy pochodzą z rozbitej rodziny, gdzie ojciec był alkoholikiem, samo słowo „ojciec” czy „rodzina” będzie niosło treści negatywne. Sądzę jednak, że można przezwyciężyć opory psychologiczne i praktykować dojrzałe ojcostwo bez paternalizmu...

Gdybyśmy przyjęli kryterium kryzysów jako podstawową zasadę możliwości działania Kościoła, Ewangelia zakończyłaby się zaraz po pojmaniu Jezusa. Ucieczka uczniów i pustka na Golgocie były przecież wyrazistym znakiem wielkiego kryzysu. W najbardziej krytycznej godzinie pozostało jednak przy krzyżu grono wiernych osób. Sądzę, iż w doświadczeniu obecnych zagrożeń nie należy koncentrować uwagi na opisie parametrów kryzysu. Trzeba szukać pięknych dusz, które poniosą piękno Ewangelii w świat nękany przeciwnościami. „Macierzyńska troska Kościoła” może być konkretną formą pochylenia nad dramatem tych wszystkich, którzy czują się kulturowymi sierotami.

Biskupi mają pełnić też posługę jednania jak to czynić w podzielonym świecie i Kościele?

Eucharystia, którą sprawujemy codziennie, jest dla nas znakiem jedności. Wyznacza ona program, w imię którego musimy przezwyciężać podziały, różnice zdań, skłonności do polaryzacji stanowisk. W tej naszej misji — w trosce o to, by spełniały się słowa Chrystusowej modlitwy „aby byli jedno” — trzeba ciągle przezwyciężać pokusę działań, w których miłość została zepchnięta na margines, zaś pragmatykę wzajemnych kontaktów podporządkowano by albo bezwzględnym prawom logiki, albo łatwym emocjom, w których dźwięczą populistyczne echa. W tej dziedzinie nie ma prostego algorytmu ani skróconej recepty na jedność. Trzeba konsekwentnego życia miłością. Z drugiej strony obawiałbym się, abyśmy w imię pozorowanej miłości nie zagłaskiwali odpowiedzialności i prawdy. Między tymi wartościami musi występować sprzężenie, inaczej bowiem będzie łatwo wyprodukować coś w rodzaju katolickiego frontu jedności narodu, gdzie gładkimi ogólnikami zastąpi się refleksję nad sumieniem, jego wrażliwością, przebaczeniem...

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna strona

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?