Czytelnia

Polecamy do czytania

Magdalena Bajer, Emergentny wszechświat, WIĘŹ 2010 nr 10.

Takie wyróżnienie człowieka na tle milionów gatunków istot żywych nie jest jednoznaczne z uznaniem tradycyjnego dualizmu: dusza—ciało, co autor wyraźnie zastrzega. W koncepcji wszechświata emergentnego ludzka duchowość (autor używa pojęcia „psychizm”, przypisując mu podobny zakres) jest rezultatem zmian ewolucyjnych mających źródło poza podłożem biologicznym, zatem doń nieredukowalnych lub dających się odnieść tylko w jakiejś części. Dowodzą one nieustannej i niezmiennej obecności Boga w matrycy wszechświata.

Niezmiernie interesujący jest dla mnie rozdział zatytułowany Nomos i Logos. Laik musi uwierzyć w przedstawione tam stwierdzenia, gdyż nie dysponując wiedzą matematyczną, karmi nimi bardziej wyobraźnię niż odwołuje się do posiadanych wiadomości. Do wyobraźni przemawia silnie fakt, że powstanie rachunku różniczkowego pozwoliło Newtonowi określać, przy biurku, położenie planet — dokładniej niż było to możliwe dzięki obserwacjom przez najlepsze wówczas (i później) teleskopy. Georg Gamow w 1948 r. „wyliczył”, tj. wyprowadził z równań tezę, że istnieje we wszechświecie promieniowanie wyemitowane podczas... Wielkiego Wybuchu. Empirycznie jego istnienie potwierdzono w roku 1965.

O matematyczności świata przekonani bywają przedstawiciele „królowej nauk”, ale z książki abp. Życińskiego dowiadujemy się, że ta jest przedmiotem żywego dyskursu na wyższym poziomie, jeśli wolno tak to określić — dokładniej, sporu między laickim (znów, jeśli wolno...) i chrześcijańskim ewolucjonizmem ontologicznym. „Logos, pojęty jako racja ostateczna, tłumacząca relatywną stabilność struktur przyrody oraz jej podatność na opis matematyczny, pozostaje bliski tradycji intelektualnej, która nawiązuje do Einsteinowskiej mistyki przyrody czy postawy tych filozofujących przyrodników, dla których przyroda stanowi odpowiednik umysłu Boga (mind of God). Koncepcja ta spotyka się natomiast z krytyką ze strony przedstawicieli naturalizmu ontologicznego, który konstatacje faktów ceni wyżej niż wyjaśnianie tajemnic. W kręgu krytyków znajdują się również przedstawiciele naturalizmu chrześcijańskiego, którzy podkreślają, iż immanentnego Boga przyrody nie wolno redukować do roli matematycznej matrycy świata, struktury nomologicznej czy programu komputerowego, funkcjonującego w emergentnym wszechświecie”.

Dyskurs zapoczątkowany 150 lat temu przez Karola Darwina — który sam niejednokrotnie zaprzeczał opinii, jakoby był wrogiem chrześcijaństwa lub osobistym nieprzyjacielem Pana Boga i odżegnywał się od marksistowskiego materializmu —rozszerzył się ogromnie poza wyjściową prostacką opozycję: ewolucja—kreacjonizm i toczy się dzisiaj wokół subtelnych intelektualnie interpretacji roli Boga-Stwórcy we wszechświecie rozwijającym się zgodnie z odkrywanymi przez naukę prawami przyrody.

Emergentyzm można, jak sądzę, metaforycznie określić jako przyjęcie nieustającego uczestnictwa Boga w trwającym dziele stwarzania. Jeśli odpoczywał po sześciu dniach, to dzień ósmy i następne wypełnione są Bożą twórczością. W jej odczytywaniu książka arcybiskupa-kosmologa jest pomocna. Uzasadnia to sam autor, konstatując:„Emergentystyczna koncepcja ewolucji wszechświata dostarcza podstaw do uznania zarówno wyjątkowego miejsca gatunku ludzkiego w świecie istot żywych, jak i jego nienaruszalnej godności. U podstaw takiej argumentacji leży założenie, że wszechświat jest z definicji jedynym obiektem, który obejmuje całą rzeczywistość dostępną do poznania przyrodniczego”.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Polecamy do czytania

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?