Czytelnia

Polacy - Żydzi

Aleksander Klugman, Encyklopedia polskich Sprawiedliwych, WIĘŹ 2005 nr 4.

Znane są też inne przypadki, kiedy osoby, które z narażeniem życia ratowały Żydów w czasie wojny, później bały się do tego przyznać przed sąsiadami. Po pogromie kieleckim w roku 1946 prof. Stefania Skwarczyńska, potępiając zbrodnię, wezwała jednocześnie na łamach ,,Tygodnika Powszechnego” (11 sierpnia 1946) do składania świadectw postawy prawdziwie chrześcijańskiej, manifestowanej przecież przez wielu Polaków podczas okupacji. Na wezwanie odpowiedziała na łamach ,,Tygodnika” (27 października 1946) Ewa Szmajdlerowa, której pomocy udzieliło w owych latach co najmniej 15 Polaków, ale ,,nie miałabym odwagi ogłosić publicznie nazwisk ludzi, którzy mi dopomogli – aby nie wyrządzić im niedźwiedziej przysługi”. To było pisane prawie półtora roku po kapitulacji hitlerowskich Niemiec...

Aldona Krajewska opisała na łamach ,,Gazety Wyborczej” (18 maja 1990) bohaterskie postępowanie podczas okupacji mieszkańca Wawra, Stefana Getri, który w swym mieszkaniu urządził kryjówkę dla czterech Żydów – małżeństwa z dwojgiem chłopców. Rodzina żony uważała, że to zbyt wielkie ryzyko, ale on mówił: ,,Wy możecie odejść – oni nie mają dokąd”. Po jakimś czasie Getri musiał urządzić jeszcze jedną kryjówkę – dla krewnych, uciekających przed frontem oraz sąsiadów z Wawra, którym groziło wysiedlenie. Powstały dwie kryjówki: żydowska i ,,aryjska”. Wspólna niedola oraz niebezpieczeństwo nie wzbudziły jednak uczuć braterstwa. Przeciwnie, Żydzi ukrywali się więc teraz przed Niemcami i przed „częścią aryjską”. Skończyła się wojna, uratowani przez rodzinę Getri wyszli po raz pierwszy na światło dzienne. I wtedy Janina Getri prosiła żydowską rodzinę, żeby nie mówić nikomu, że to oni właśnie ich ukrywali. Więc nie mówili...

W maju 1993 przybył z oficjalną wizytą do Polski ówczesny prezydent Izraela Chaim Herzog. Oprócz różnych spotkań na najwyższym szczeblu, uroczystego przemówienia na specjalnej sesji Sejmu, wielu przyjęć i rautów, odbyło się także w gmachu sejmowym przy ulicy Wiejskiej w Warszawie − na specjalną prośbę prezydenta państwa żydowskiego − jego spotkanie z grupą polskich Sprawiedliwych. Towarzysząca prezydentowi izraelska ekipa telewizyjna skorzystała z okazji i zaplanowała kilka wywiadów ze Sprawiedliwymi, prosząc mnie, abym posłużył im jako tłumacz. Jako pierwszy stanął przed kamerą emerytowany profesor W.M.3, który jako młodzieniec uratował od niechybnej śmierci kilka żydowskich kobiet w Radomiu. Po latach został uhonorowany nie tylko tytułem Sprawiedliwego, ale także nadano mu honorowe obywatelstwo Izraela. W pewnej chwili izraelski dziennikarz, który przeprowadzał z nim wywiad, zapytał, jak na jego działalność okupacyjną reagowało środowisko, w którym żył. „To wszystko odbywało się w ścisłej konspiracji, nawet przed najbliższymi mi ludźmi” − wyjaśnił W.M. Dziennikarzowi telewizyjnemu nie chodziło jednak o tamten okres, ale o późniejszy, już po zakończeniu hitlerowskiej okupacji. „Mój Boże, oprócz najbliższym mi osób nikomu nie opowiedziałem i nie opowiadam nie tylko o tym, co wtedy robiłem, ale także o otrzymaniu izraelskiego tytułu Sprawiedliwego. Nie opowiedziałem im nawet o zaproszeniu mnie dziś na spotkanie z prezydentem Herzogiem”. „Dlaczego?” − chciał tę odpowiedź zrozumieć izraelski dziennikarz. Gdy przetłumaczyłem to pytanie, W.M. odpowiedział bez ogródek: „Bo wielu ludzi w Polsce do dziś jeszcze nie akceptuje postępowania niektórych ich rodaków wobec Żydów w tamtym okresie”. „Ty się chyba pomyliłeś i coś przekręciłeś” − powiedział mi telewizyjny dziennikarz. − „On chyba tak nie powiedział, przecież to jest zupełny nonsens...” Powtórzyłem więc kilkakrotnie jego pytanie i odpowiedź W.M. „To jest niemożliwe” − mówił, jakby sam do siebie, wytrącony zupełnie z równowagi dziennikarz.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?