Czytelnia

Sekularyzacja

Natalia Łuczyńska

Hiszpania: nieudana krucjata

Hiszpania przestała być krajem katolickim – stwierdził w 1931 roku premier tego kraju Manuel Azaña. Wydaje się, że wówczas było to przesadą lub co najwyżej bardzo ambitnym politycznym planem. Dziś jednak wielu mogłoby się pod takim zdaniem podpisać – tak jakby nagle, po 70 latach, w zupełnie innej rzeczywistości, te słowa nabrały aktualności.

Co jednak znaczy to stwierdzenie? Czy Hiszpania przestaje być katolicka na naszych oczach, czy też jest to proces dawno zakończony? Jeżeli zaś rzeczywiście kraj ten przeżywa aktualnie odejście od katolicyzmu – dlaczego tak się dzieje?

Hiszpania jest krajem, w którym religię widać na co dzień. Wspaniałe kościoły i klasztory ze wszystkich epok świadczą o bardzo długiej katolickiej tradycji. Na ulicy nietrudno spotkać księdza czy grupki dzieci ze szkół prowadzonych przez duchowieństwo (katolickie szkolnictwo obejmuje około 20% szkół na wszystkich poziomach nauczania). Wszystkie święta lokalne i niemal wszystkie narodowe to wspomnienie patronów lub inne święta religijne. Ulice hiszpańskich miast regularnie przemierzają procesje, szczególnie liczne w trakcie wspaniałych obchodów Wielkiego Tygodnia. Wciąż większość Hiszpanów decyduje się na ślub kościelny i chrzest dzieci.

Gdzieś za tą fasadą kryją się jednak niepokojące znaki. Na niedzielnej mszy brakuje ludzi młodych, nierzadko przychodzą sami emeryci. Nad Burgos – miastem, w którym mieszkałam, uważanym skądinąd za bastion katolicyzmu – smętnie góruje wielki i w połowie pusty budynek seminarium duchownego; w połowie – gdyż drugą jego część przeznaczono na luksusowy hotel o nazwie „Abba”. Obraz katolicyzmu hiszpańskiego uzupełnia tocząca się polityczna walka o odebranie Kościołowi przywilejów i odsunięcie religii na margines życia publicznego. Nierzadko zresztą kolejne „laickie ustawy” socjalistycznego rządu cieszą się poparciem większości Hiszpanów.

Chcąc poddać analizie ten obraz i rozwikłać jego sprzeczności, trzeba spytać o kryteria, za których pomocą stawiamy diagnozę stanu religijnego danego społeczeństwa. Czy pytamy o żywotność tradycji wywodzących się z katolicyzmu, czy też chcemy wiedzieć, jaka jest frekwencja na niedzielnej liturgii? Sprawdzamy statystyki dotyczące deklarowanego wyznania czy stopień poparcia dla ustaw sprzecznych z nauką Kościoła? A może myślimy o zaangażowaniu instytucji kościelnych w życie społeczne, o stanie duchowieństwa czy liczbie powołań? Odpowiadając sobie na te wątpliwości, pośrednio przybliżamy się też do definicji laicyzacji. Chcąc się dowiedzieć, w jaki sposób Hiszpania „przestaje być katolicka”, musimy wiedzieć, jak wygląda punkt wyjścia, a więc przyjrzeć się katolickiemu społeczeństwu.

Puste kościoły w świetle statystyk

Nie miejsce tu na spory metodologiczno-definicyjne. Próbując zmierzyć się z fenomenem laicyzacji w Hiszpanii, za katolickie uznaję społeczeństwo, w którym większość ludzi to osoby wyznające katolicyzm i uczestniczące w życiu Kościoła. Laicyzacja byłaby zatem wyraźnym i znacznym liczebnie odchodzeniem od wiary. Reszta czynników wydaje się konsekwencją tej podstawowej zmiany. Jedną z takich konsekwencji jest próba wyrugowania religii z szeroko pojętej przestrzeni życia publicznego lub też brak reakcji na takie próby. Stawiając w ten sposób problem i rozwiązując pierwszą wątpliwość, musimy zmierzyć się z czymś jeszcze bardziej skomplikowanym. Odejście od wiary to proces trudny to uchwycenia, należy być też ostrożnym, wnioskując na temat jego przyczyn. Musimy pamiętać, że utrata wiary pozostaje pewną tajemnicą, dlatego próbując zrozumieć stosunek Hiszpanów do religii katolickiej i Kościoła, powstrzymam się od udzielania niektórych, chyba zbyt łatwych niekiedy, odpowiedzi.

1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Sekularyzacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?