Czytelnia

Dialog chrześcijańsko-muzułmański

Jacek Borkowicz

Islam u bram, Dyskutują: Janusz Danecki, Andrzej Talaga, Wojciech Jagielski, Bronisław Wildstein, WIĘŹ 2003 nr 3.

Nie do końca zgadzam się też z panem profesorem w tym, że cywilizacja islamu współistnieje z cywilizacją zachodnią. Ona współistnieje z Zachodem jedynie wtedy, gdy w coraz mniejszym stopniu jest cywilizacją islamu. Kiedy przejmuje zachodnie osiągnięcia, nie może przecież ograniczyć się do technologii i nowych wynalazków, zaczyna wówczas przejmować ekonomiczne i społeczne modele, co prowadzi do zmiany także głębszych, mentalnych struktur. Jednego od drugiego nie da się oddzielić.

Wojciech Jagielski: Nie rozpatrywałbym tej konfrontacji jako konfliktu cywilizacji, lecz może bardziej jako konflikt porządków. Konflikt między porządkiem europejskim i muzułmańskim wynika głownie z bliskości geograficznej obydwu tych wspólnot. Gdyby tak się złożyło, że Europa leżałaby w miejscu Chin, to prawdopodobnie moglibyśmy mówić o konflikcie między porządkiem europejskim i hinduskim. Konfrontacja islamu z Zachodem jest zatem dla mnie bardziej konfliktem sąsiedzkim niż cywilizacyjnym. To jest sytuacja pogranicznego pasa, w którym dominuje albo jedna, albo druga strona. W przypadku islamu rzeczywiście trudno jest mówić o akceptacji pewnych rozwiązań europejskich — jest to raczej podporządkowanie się nim. W dodatku te struktury europejskie, które pojawiają się w świecie islamu, wywołują kolejne niebezpieczne mutacje, stanowiąc główne zarzewia konfliktów. Popatrzmy na szereg krajów islamskiego kręgu cywilizacyjnego, które przez dłuższy czas próbowały realizować wzory europejskiego państwa świeckiego. Przykład Algierii dowodzi, że automatyczne i sztuczne powielanie pewnych rozwiązań prowadzi w efekcie finalnym do rewolucji fundamentalistycznej. A jej konsekwencją jest upadek państwa, gdyż ideologia fundamentalistyczna ma charakter niszczący i nie proponuje niczego nowego w miejsce tego, co ma zostać zburzone. Nie przypominam sobie w najnowszej historii ruchów rewolucyjnych w świecie muzułmańskim, które poza pokazaniem wroga proponowałyby coś swoistego w zamian. No, może poza państwem talibów w Afganistanie, które było jakąś cząstkową, kaleką próbą realizacji rewolucyjnych ideałów.

B. Wildstein: Ale ideologie rewolucyjne zawsze są takie! Zmierzają wyłącznie do zniszczenia starego porządku i przejęcia władzy.

Andrzej Talaga: To nie jest tak, że fundamentaliści nie mają programu społecznego czy politycznego. Na przykład Bractwo Muzułmańskie w Egipcie przede wszystkim budowało program społeczny, a dopiero potem program walki przeciwko świeckiemu reżimowi króla. Taki sam charakter ma dziś Hamas w Palestynie, którego 95% budżetu idzie na cele społeczno-polityczne, a zaledwie 5% — na walkę. Podobnie Hezbollah w Libanie, który organizuje opiekę społeczną, szpitale, szkolnictwo, aktywnie i odpowiedzialnie uczestnicy w libańskim życiu politycznym, ma reprezentantów w parlamencie, a dopiero dalszej kolejności jest ruchem bojowym. Programy społeczne więc są i to właśnie one zbudowały siłę ugrupowań fundamentalistycznych w krajach muzułmańskich, tyle tylko, że ich bojowość bardziej rzuca się w oczy.

Kolejna sprawa: jeśli się porówna wystąpienia zbrojne fundamentalistów, to okazuje się, że główne ostrze walki skierowane jest przeciwko reżimom w krajach arabskich, a nie przeciwko Zachodowi. Największe wystąpienie zbrojne fundamentalistów w historii, to było powstanie w Syrii, w Hamie i w Aleppo (1982). Liczba ofiar tamtego powstania, idąca w dziesiątki tysięcy — głównie cywilów pomordowanych przez siły rządowe — była nieporównywalna z liczbą zabitych w Nowym Jorku i Waszyngtonie, jednak tamta historia jest całkowicie przemilczana, nagłaśnia się jedynie ataki przeciwko Zachodowi. Wydaje się więc, że fundamentalizm jest przede wszystkim problemem wewnętrznym świata islamskiego.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Dialog chrześcijańsko-muzułmański

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?