Czytelnia

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski, Zatwardziały i wsteczny. Jak esbecy nie złamali profesora Swieżawskiego, WIĘŹ 2007 nr 2.

— Proszę pana, ja nie będę agentem!

— A dlaczego takie słowo od razu: „agentem”

— Nie, proszę pana, nie będę! Będę robił to, co uważam za właściwe.

— Ale my możemy panu pomóc, samolot załatwić i całą podróż. My wszystko załatwimy.

— Jeżeli pan chce dalej ze mną rozmawiać, to proszę bardzo, ale dziękuję za pomoc, damy sobie radę

Po latach profesor Swieżawski wspomina:

— Taka rozmowa była, nie przesadzam. Nie byłem nieuprzejmy, ale mówiłem bardzo szczerze, co uważam

Decyzja w sprawie przyznania paszportu ważyła się do ostatniej chwili. W końcu Profesor zapowiedział w Ministerstwie Szkolnictwa Wyższego, że nazajutrz wyśle telegram do Gilsona odwołujący swój przyjazd. To poskutkowało i następnego dnia oboje państwo Swieżawscy otrzymali paszporty. Jak wspomina Profesor, byli chyba pierwszym w owym czasie małżeństwem, nie należącym do PZPR ani do PAX-u, które otrzymało paszporty wspólnie.

Jak to zanotowali ubecy

Gdy wysłuchałem tej opowieści Profesora w filmie Pawła Woldana, postanowiłem sprawdzić, czy w Instytucie Pamięci Narodowej znajdują się materiały dotyczące Stefana Swieżawskiego. Okazało się, że jest ich bardzo wiele, a wśród nich czterostronicowy służbowy raport z tej samej rozmowy sporządzony przez oficera operacyjnego Wydziału III Departamentu VI MSW, por. Władysława Setlę. Raport ten dowodzi, że prof. Swieżawski miał niesamowitą pamięć. W wieku 93 lat, opowiadając reżyserowi to wydarzenie, znakomicie pamiętał fakty sprzed prawie 50 lat2.

Profesor mylił się tylko w jednym — rozmowa ta odbyła się 26 czerwca 1956 r., a więc dwa dni przed wydarzeniami w Poznaniu. W tej sprawie zdecydowanie trzeba wierzyć dokumentom. Funkcjonariusze UB zostali bowiem w tej sprawie postawieni na baczność. Oto jakiś katolicki naukowiec śmie chcieć wyjechać z żoną arystokratką poza granice PRL i na dodatek otrzymał już w tej sprawie poparcie od ministra szkolnictwa wyższego, Stefana Żółkiewskiego.

20 czerwca 1956 r. bowiem min. Żółkiewski zwrócił się z (opatrzoną klauzulą „Tajne”) prośbą do ministra-szefa urzędu Rady Ministrów o uzyskanie decyzji właściwego Wiceprezesa Rady Ministrów w sprawie wyjazdu służbowego za granicę Marii i Stefana Swieżawskich.

Dwa dni wcześniej dyrektor Gabinetu Ministra Szkolnictwa Wyższego K. Lichaczewska skierowała pismo do Biura Paszportów Zagranicznych MSW z prośbą o wydanie paszportu służbowego na wyjazd do Francji na okres 1 miesiąca dla profesora KUL: Ob. Swieżawski Stefan s. Władysława ur. 10.II.1907 r. Hołubie — szeregowiec rezerwy oraz jego małżonki. Jak pisała dyr. Lichaczewska, celem wyjazdu było nawiązanie kontaktu z prof. Gilsonem z USA, z którym prof. Swieżawski uzgodnił termin spotkania w Paryżu na dzień 8.VII.1956. Wyjazd nastąpi dnia 4.VII.1956 roku pociągiem przez punkt graniczny Zebrzydowice lub samolotem przez punkt Warszawa-„LOT”.

Sprawa nie była jednak taka prosta. Aby „szeregowiec rezerwy” Swieżawski mógł przekroczyć granicę PRL, nie wystarczało poparcie ministra. Sprawą musiały się zająć tajne służby. Już 6 czerwca 1956 r. por. Setla wnioskował o zezwolenie na opracowanie kandydata do werbunku. Wniosek został zatwierdzony przez wicedyrektora Departamentu VI. Oficerowie UB dobrze zresztą znali Stefana Swieżawskiego, interesowali się nim bowiem już od roku 1948.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?