Czytelnia

Zbigniew Nosowski

Mirosława Grabowska

Tomasz Wiścicki

Jak jesteśmy podzieleni, Z Mirosławą Grabowską rozmawiają Zbigniew Nosowski i Tomasz Wiścicki, WIĘŹ 2007 nr 11-12.

Wtedy powyborcze nadzieje były rozbudzone niemal na poziomie roku 1989. Oto siły solidarnościowe wróciły do władzy po okresie dominacji postkomunistów

Były wielkie nadzieje. Zainicjowano i przeprowadzono wtedy wielkie, poważne reformy a nie tylko zlikwidowanie jednej instytucji (WSI) i stworzenie innej (CBA). Kompletnie niedoceniany dziś rząd Jerzego Buzka ma niemałe zasługi dla reformowania Polski, choć popełnił też błędy moim zdaniem przede wszystkim w sferze komunikacji społecznej.

Stąd później wielkie rozczarowanie po niepowodzeniu wielkich reform.

Nie mogę się zgodzić z oceną, że reformy się nie powiodły. To ekipa Leszka Millera zniszczyła reformę służby zdrowia i przyhamowała reformę edukacji; nowy podział administracyjny i samorządność oraz reforma emerytalna dobrze służą krajowi. Natomiast prawdą jest, że wszystkie cztery reformy były trudne, nierozumiane i nieakceptowane przez znaczną część społeczeństwa, a rząd zrobił niewiele lub zgoła nic, by to zmienić.

W każdym razie, SLD wrócił do władzy. Wtedy powstawała teoria podziałów polskiego społeczeństwa, jaką przedstawiła Pani w książce Podział postkomunistyczny. Społeczne podstawy polityki w Polsce po 1989 roku. Czy po tegorocznych wyborach podtrzymuje Pani swoją koncepcję? Czy ostatnie lata nie wygenerowały nowych, ważniejszych linii opisu polskiego społeczeństwa i polskiej sceny politycznej?

O podziałach społeczno-politycznych mówimy wtedy, gdy istnieją one zarówno na poziomie społeczeństwa, jak i na poziomie polityki, a w dodatku te dwa poziomy są ze sobą związane. Inaczej mielibyśmy do czynienia albo tylko ze zróżnicowaniem społecznym, albo tylko z walką polityczną. Rzeczywiście, moja teza brzmiała tak, że w Polsce po 1989 roku funkcjonował podział postkomunistyczny, to znaczy że w związku z wieloletnim panowaniem komunizmu w naszym kraju także po upadku tego systemu ukształtowały się dwie wyraźne strony i w społeczeństwie, i na poziomie partii politycznych.

Z jednej strony były zatem grupy społeczne, przed 1989 rokiem na różne sposoby związane z systemem komunistycznym dawni funkcjonariusze systemu, osoby należące do nomenklatury i ich rodziny, członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej z rodzinami, wreszcie ludzie, którzy po prostu dobrze się czuli w tamtym systemie. Z drugiej zaś strony byli ludzie, którzy system komunistyczny odrzucali lub wręcz z nim walczyli. Te wielkie zbiorowości społeczne znalazły swoich politycznych reprezentantów w postaci z jednej strony najpierw SdRP, a później SLD, z drugiej różnych ugrupowań postsolidarnościowych i prawicowych.

Strona postkomunistyczna była dużo bardziej stabilna

A po stronie postsolidarnościowej odbywała się walka o jej reprezentowanie w polityce. Brało w niej udział, często bardzo bezwzględnie, wiele małych, nietrwałych, czasem łączących się, ale częściej rozłamujących się, zanikających partii i ugrupowań politycznych. Wyborcy nawet gdyby chcieli nie mogli przywiązać się do swoich politycznych reprezentantów, bo ci pojawiali się i znikali. Taka sytuacja trwała do 2001 roku, na co w mojej książce przedstawiłam empiryczne dowody, i dotrwała do 2005 roku. Wtedy po stronie solidarnościowej ukształtowały się wreszcie dwa trwalsze organizmy polityczne takie, które istniały już w kadencji 2001-2005, a w roku 2005 zdominowały reprezentowanie strony postsolidarnościowej. Były to Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Obie te partie ale wydaje mi się, że zwłaszcza PiS zaczęły bardzo ostro rywalizować pomiędzy sobą o dominację po stronie postsolidarnościowej czy mówiąc innym językiem centroprawicowej.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Zbigniew Nosowski

Mirosława Grabowska

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?