Czytelnia

Psychologia a duchowość

Anna Karoń-Ostrowska

Mirosław Pilśniak OP

Jak nie bać się lęku, Z Andrzejem Kokoszką i Mirosławem Pilśniakiem OP rozmawia Anna Karoń-Ostrowska, WIĘŹ 2005 nr 8-9.

A. Kokoszka: Miałem kiedyś pacjentkę, która pojawiała się u mnie z powodu lęków fobicznych, co przejawiało się tym, że bała się sama zostać w domu, nie była w stanie pójść na egzamin wstępny na studia, nawet na rozmowę kwalifikacyjną. Przeszła terapię, która jej pomogła, wydawało się, że wszystko już wraca do normy, że historia jej lęków się skończyła. Jednak kiedyś przyszła do mnie i opowiedziała mi sen. W tym śnie pojawiałem się ja, jako osoba, która wzbudza w niej lęk. Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że jest sprawa, o której nigdy nikomu nie mówiła i o czym boi się mówić nawet mnie. Wyszło na jaw, że jako nastolatka dwukrotnie była ofiarą gwałtu i dwukrotnie po tych dramatycznych zdarzeniach usuwała ciążę. Nikomu o tym nie powiedziała – ani rodzicom, ani znajomemu księdzu. Czuła się winna i pojawiające się u niej natrętnie wspomnienia tamtych zdarzeń traktowała jako naturalną karę. Trwało to kilkanaście lat.

Tu pojawia się problem lęku na poziomie egzystencjalnym. Ta dziewczyna doświadczała lęku na wielu poziomach jednocześnie. Ze względu na obawę, że zostanie potępiona, bała się powiedzieć o tym komukolwiek. Duchowni, terapeuci, nauczyciele, rodzice, przyjaciółki – też nie pojawiają się w jej myśleniu jako źródła pomocy. Ich również się boi. Zostaje zupełnie sama z problemem. Boi się też kary, jaka może i powinna, jej zdaniem, ją spotkać, jako osobę wierzącą.

Co zrobiłby Ojciec, jako duszpasterz i spowiednik, gdyby przyszła do Ojca dziewczyna z taką historią życia?

Mirosław Pilśniak OP: Myślę, że lęki Pańskiej pacjentki były nie tylko na tle religijnym. One miały również charakter społeczny. Zapewne coś próbowała sobie wyjaśnić, jakoś ułożyć te sytuacje. Podejrzewam, że ta dziewczyna jako osoba wierząca chociaż raz do roku szła do spowiedzi. Zapewne zatajała ten swój największy grzech i wtedy lęk mógł bardzo się wzmagać. Do jednej winy dodawała kolejne. To rosło, jak piramida. Łatwiej przecież wyznać jeden grzech niż potem zmagać się z kolejnymi zatajeniami i kolejnymi nieważnymi przez to spowiedziami.

A. Kokoszka: Chyba mogę to potwierdzić. Ta dziewczyna miała ślub kościelny, więc musiała chociaż przed nim iść do spowiedzi.

M. Pilśniak: Zatem ten lęk wzmagał się i był coraz bardziej nie do zniesienia. A sprawa była według niej nie do rozwiązania. Uważała zapewne, że nie może dostać rozgrzeszenia, bo jej grzech jest śmiertelny i będzie potępiona. Myślę, że gdyby przyszedł do mnie ktoś i powiedział, że nosi w sobie różne lęki, które go paraliżują i nie wie, co zrobić, zaproponowałbym mu proste rozwiązanie, jakie zresztą oferuje mój spowiednik w ważnych życiowo momentach: „Wyspowiadaj się i idź do komunii, wejdź na nowo w silną relację z Bogiem, zrób wobec niego gest, który uspokoi twoje sumienie, wyciszy cię”. Mnie to na ogół pomaga i jest dla mnie bardzo ważne. Być może, kiedy zaproponowałbym właśnie to tej dziewczynie, coś by się w niej otworzyło, może doszłoby do jakiejś ważnej rozmowy, dlaczego nie może iść do spowiedzi, dlaczego spowiedź nie przynosi jej spokoju sumienia i nie otwiera na przebaczającego Boga.

Tajemnica zła

Pojawia się tu problem przebaczenia. Tego rodzaju lęki są lękami ściśle religijnymi, rodzą się z poczucia winy, wyrzutów sumienia i braku nadziei na przebaczenie Boga. Jaki obraz Boga wyłania się z tych lęków?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Psychologia a duchowość

Anna Karoń-Ostrowska

Mirosław Pilśniak OP

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?