Czytelnia

Polacy - Niemcy

Christoph von Marschall, Jak widzą Niemcy integrację Polski z Europą, WIĘŹ 1996 nr 5.

Polska najmniej może się bać braku poparcia Niemiec dla rozszerzenia struktur europejskich na wschód. Wprawdzie i tu trwało dość długo, zanim w sposobie myślenia uwzględniono nową sytuację. Coraz więcej Niemców zrozumiało jednak, że rozszerzenie Unii Europejskiej i NATO na wschód, jeśli nastąpi we właściwy sposób, będzie korzystne przede wszystkim dla nich. W ciągu dziesięcioleci obie połowy Niemiec stanowiły państwa fron­towe wrogich bloków. Wzdłuż wewnątrzniemieckiej granicy stały na­przeciw siebie świetnie uzbrojone armie, wyposażone w broń atomową. Po zjednoczeniu Niemiec granica wschodnia stała się jednocześnie zewnę­trzną granicą zorganizowanego dobrobytu i zorganizowanego bezpieczeń­stwa – ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dla poszukujących pracy, dla uchodźców jest ona ostatnią barierą przed „ziemią obiecaną”. W tym miej­scu potęgują się też tak problemy społeczne, jak przestępczość. Republika Federalna może tylko zyskać, gdy uwolniona zostanie od tego ciężaru, a granica zewnętrzna Unii Europejskiej i NATO przesunie się dalej na wschód. Trwało to nieco, zanim argument ten został publicznie uwzględ­niony i zaakceptowany. W starej Republice Federalnej uchodziło za niesto­sowne posiadanie narodowych interesów. Obok tego wielką rolę – jako dalszy główny czynnik motywacyjny – odgrywało nieczyste sumienie z po­wodu niemieckich zbrodni popełnionych przed 50 laty. Niemcy winne są narodom wschodnim solidarność w dzieleniu się z nimi dobrobytem i bez­pieczeństwem. Fakt, że zrozumiano, iż krok taki leży również w interesie Niemiec, nie powinien Polski niepokoić. Przeciwnie – własny interes jest motywem bardziej niezawodnym niż poczucie winy lub idealistyczny altru­izm.

Z pewnością nie ma w niemieckiej polityce i w społeczeństwie stupro­centowego konsensusu co do tego, że rozszerzenie Unii Europejskiej i NATO na wschód jest pożądane. Są niemieccy nacjonaliści traktujący Europę jako zło, jako twór, który nigdy nie będzie w stanie funkcjonować, a za który płacić musi przede wszystkim Republika Federalna. Ich liczba jest jednak niewielka. Jest też nieco większa grupa tzw. starych lewicow­ców, którzy NATO uważali zawsze za organizację podżegaczy wojennych. Trudno im zaakceptować fakt, że przymierze to mogłoby odgrywać pozy­tywną rolę, gwarantując bezpieczeństwo jeszcze większej liczby państw. Większość Niemców jednak – tak w polityce, jak i w społeczeństwie - ustosunkowana jest życzliwie do rozszerzenia struktur europejskich na wschód.

Trzecia grupa sceptyków zasadniczo nie sprzeciwia się temu rozszerze­niu, stawia jednak uzasadnione pytanie, czy wejście do NATO zapewni Polsce i innym kandydatom rzeczywiście więk­sze bezpieczeństwo? Sceptycy znajdują się przede wszystkim w SPD i wśród Zielonych, ale również na lewym skrzydle CDU. Odrzucają oni wprawdzie kategorycznie prawo weta Rosji, poddają jednak pod rozwagę, że nikomu nie wyjdzie na dobre, jeśli Moskwa będzie czuła się zepchnięta w rodzaj nowej konfrontacji. Nie oznacza to, że tym samym uznają oni zastrzeżenia Kremla za uprawnione. Nawet jeśli ktoś jest zda­nia, że wejście Polski do NATO nie stanowi zagrożenia dla Rosji, wolno mu przecież zapytać, czy leżałoby w interesie Polski, gdyby rosyjska broń ato­mowa skierowana była w przyszłości na Gdańsk, Warszawę i Kraków?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?