Czytelnia

Sekularyzacja

Cezary Gawryś

Jak z młodzieżą rozmawiać o Bogu?

Kubie H.-P.

Niedawno zostałem zaproszony do udziału w dyskusji w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej pod tytułem: „Jak współczesnej młodzieży mówić o Bogu?”. Przez dwa lata pracowałem jako katecheta w jednym z warszawskich liceów. To trudne doświadczenie, w którym poczucie sensu i spełnienia mieszało się z poczuciem porażki i niemożności, nauczyło mnie jednego: że młodym ludziom nie wystarczy „mówić o Bogu” – z nimi trzeba koniecznie o Bogu rozmawiać.

Już w samym sformułowaniu: „jak współczesnej młodzieży mówić o Bogu?” przy pewnej dozie podejrzliwości można doszukać się ukrytego założenia, że oto my, dorośli, mamy gotową wiedzę o Bogu, znamy całą prawdę o Nim, a problem polega jedynie na znalezieniu odpowiedniego języka, którym tę prawdę uda nam się przekazać młodym. W tym sensie „mówić o Bogu” mogłoby oznaczać: „pouczać młodzież o Bogu”, czyli przekazywać jakąś wiedzę „z góry do dołu”. My mówimy, oni słuchają. Myślę, że nieraz stajemy przed tego rodzaju pokusą (zwłaszcza młodzi księża, którzy zasmakowali już ambony, a stają w szkole przed młodzieżą). Kto by nie chciał znaleźć się w takiej komfortowej sytuacji: znam prawdę, wychodzę przed ludzi, a oni z aprobatą przyjmują to, co mówię...

Oczywiście misją i zadaniem Kościoła jest przepowiadanie Ewangelii i głoszenie katechezy. Są sytuacje, kiedy trzeba po prostu „mówić o Bogu”. Zawsze jednak warto zdawać sobie sprawę, kto jest naszym słuchaczem i adresatem. I – szczególnie w przypadku młodzieży – jeśli tylko okoliczności na to pozwalają, naszemu „mówieniu o Bogu” powinna towarzyszyć „rozmowa o Bogu”.

Podejmując, po świeżo ukończonych studiach teologicznych, pracę katechety w liceum, i ja wyobrażałem sobie naiwnie, że oto stanę przed zasłuchaną i wpatrzoną we mnie gromadką chłopców i dziewcząt i będę im wykładał o tajemnicach wiary, o Bogu, o Biblii. Nic z tego! Choć bardzo się starałem, okazało się to niemożliwe, bo oni – niektórzy tylko z początku, inni do samego końca – w ogóle nie chcieli mnie słuchać. Ten zimny prysznic był dla mnie jednak błogosławionym doświadczeniem. Zrozumiałem, że będę mógł ewentualnie mówić (wykładać) moim uczniom o tajemnicach wiary dopiero wtedy, gdy uda mi się nawiązać z nimi ludzki kontakt, czyli – gdy spróbuję zainicjować dialog, rozmowę.

Po dwóch latach odszedłem ze szkoły, ze świadomością, że prawdziwa rozmowa z młodzieżą o Bogu w ramach systemu szkolnego jest czymś ogromnie trudnym. Dla mnie okazało się to zadaniem ponad siły. Nie o tym chcę jednak mówić. Czasami bowiem udawało nam się – mnie i moim uczniom – przeżyć zalążek takiej rozmowy. I tym pozytywnym doświadczeniem pragnę podzielić się z czytelnikami.

Nawiązać dialog

Nawiązanie rozmowy o Bogu nie jest proste. Wymaga pewnej dozy zainteresowania, zaangażowania – i to z obu stron. A na szkolnej lekcji religii bywa z tym różnie... Rozmowa zakłada też dopuszczenie do głosu drugiej strony. Nauczyciel musi więc być gotów wysłuchać swoich uczniów i wręcz powinien zachęcić ich do wypowiadania się, nawet jeśli czasami będą mówić głupstwa. Bardzo wskazana jest tu forma pisemna, która sprzyja skupieniu i powadze, gwarantuje intymność i dyskrecję.

1 2 3 4 5 następna strona

Sekularyzacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?