Czytelnia

Sekularyzacja

Cezary Gawryś, Jak z młodzieżą rozmawiać o Bogu?, WIĘŹ 2003 nr 5.

Przekonałem się też, jak trzeba być ostrożnym w osądzaniu młodych ludzi. Na początku roku zgłosił się do klasy maturalnej nowy uczeń i przedstawił jako niewierzący. Przyprowadziła go dziewczyna, która siedziała obok niego i uśmiechała się do mnie pojednawczo. Sam chłopak miał minę, którą odczytałem jako wyzywającą. W pierwszej chwili nie wzbudził bynajmniej mojej sympatii, ale oczywiście zgodziłem się go przyjąć. Już po kilku lekcjach zorientowałem się, że jest wybitnie inteligentny. Przy każdej okazji jednak kontrował to, co mówiłem. Kiedy na sprawdzianie podjął temat historycznych błędów Kościoła, a do dzwonka nie zdążył dokończyć swego demaskatorskiego wywodu, zaproponowałem mu, by kontynuował pisanie w domu i oddał mi swoją pracę później. Po tygodniu podszedł do mnie na korytarzu i wręczył parostronicowy tekst napisany starannie na komputerze. „To na inny temat”, wyjaśnił lekko zażenowany. W domu stwierdziłem ze zdumieniem, że jest to całkiem interesujący esej, stawiający pytania filozoficzne, których nie powstydziłby się sam Heidegger. Osiemnastoletni Łukasz (który z pewnością Heideggera nie czytał) używał takich określeń, jak „sens wszystkiego”, „po co żyć”, „lęk egzystencjalny”... Umówiłem się z nim w szkolnej czytelni. Rozmawialiśmy przez godzinę o jego tekście, a także o jego życiu i planach na przyszłość. Nie próbowałem go wcale przekonywać do wiary w Boga – znał przecież moje stanowisko. Powiedziałem tylko: “Nie rezygnuj nigdy ze swego maksymalizmu w szukaniu prawdy, a kiedyś ją znajdziesz”. Potem, na rozdaniu matur, Łukasz i jego dziewczyna podeszli do mnie z kwiatami... Nie wiem, co się z nim teraz dzieje. Był w tym pewien paradoks, że udało mi się trafić do serca chłopaka niewierzącego, podczas gdy „wierząca i niepraktykująca” większość pozostała obojętna i bierna.

Nie ukrywać trudności

Myślę, że rozmawiając z młodymi ludźmi o Bogu, nigdy nie należy udawać, że wiara w Niego jest czymś oczywistym ani łatwym. Wiara jest łaską, darem samego Boga. I wcale nie jest tak, że zawsze otrzymujemy ją w przekazie od innych. Często rodzi się w tajemniczy sposób w głębi naszego serca, przychodzi nagle jak olśnienie, albo przedziera się jak niewyraźne światełko w ciemnościach, gdy jesteśmy pogrążeni w rozpaczy. Nie jest też czymś niezmiennym. Jest spotkaniem żywego człowieka z tajemnicą żywego Boga i dlatego jest rzeczywistością dynamiczną – w trakcie naszego życia rozwija się, dojrzewa, ale może też ulegać rutynie bądź przejściowym kryzysom i załamaniom.

Wiadomo, że okres wczesnej młodości to czas przewartościowań, krytycyzmu, zwątpień i poszukiwań, a także trudnych wyborów, podejmowanych często w osamotnieniu. Wiele się mówi o samotności osób w podeszłym wieku, a zapomina się, jak straszna może być samotność w okresie dorastania, często przeżywana w środku dysfunkcjonalnej rodziny i obojętnej albo wrogo nastawionej szkoły. Przekonałem się wielokrotnie, że trzeba być bardzo delikatnym w ocenianiu wiary bądź niewiary młodych chłopców i dziewcząt, a do wątpiących i kontestujących – odnosić się ze zrozumieniem. Myślę, że nie ukrywając przed nimi trudności, jakie niesie z sobą wiara i samo życie, dorosły chrześcijanin może stać się tylko bardziej wiarygodny. Paradoksalnie, możemy w ten sposób młodym, wystawionym na ciężkie życiowe próby, dodać otuchy i pomóc im w zbliżeniu się do Boga.

poprzednia strona 1 2 3 4 5

Sekularyzacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?